PlusLiga: Niespodzianka w Bielsku-Białej. Wymęczone zwycięstwo PGE Skry Bełchatów
PGE Skra Bełchatów wygrała na wyjeździe 3:2 z BBTS-em Bielsko-Biała w meczu 17. kolejki PlusLigi. MVP spotkania wybrano atakującego gości - Aleksandara Atanasijevica. Dwa wygrane sety w wykonaniu bielszczan oznaczają ich pierwszy zdobyty punkt w tabeli od 10 października 2022 roku.
Obie drużyny dość nieśmiało rozpoczęły pierwszego seta i nie potrafiły wyjść na prowadzenie. Dopiero przy stanie 14:11 po punkcie zdobytym przez Dawida Wocha zaczęła zarysowywać się przewaga BBTS-u. Bielszczanie wykorzystywali mankamenty w grze bełchatowian, którzy wyraźnie rozpoczęli mecz nieco uśpieni. W końcówce ponownie oglądaliśmy wyrównane widowisko, ale tym co miało okazać się znamienne przy końcowym rezultacie były pomyłki w ekipie gospodarzy. Szczególnie dotkliwa była ta w wykonaniu Konrada Formeli przy stanie 20:21, która pozwoliła odskoczyć Skrze. Seta skutecznym atakiem zakończył Dick Kooy, a tablica wyników wskazała wynik 25:22 dla gości.
ZOBACZ TAKŻE: Dwanaście meczów z rzędu! Serie drużyn z Zawiercia i Radomia w PlusLidze podtrzymane
Drugi set to ponownie widowisko bez większego wyrazu. Tym razem jednak skutecznie od samego początku odskoczyła PGE Skra, ale duża część tej przewagi została „wypracowana” błędami gospodarzy. Gra BBTS-u mocno falowała, a bełchatowianie bez większego wysiłku doprowadzili seta do samego końca. Nieco większe emocje przyniosła końcówka, gdy po błędzie gości zrobiło się 21:22, ale skuteczne ataki Filippo Lanzy i Matuesza Bieńka oraz ponownie niewymuszone pomyłki bielszczan sprawiły, że także druga partia zakończyła się wynikiem 25:22 dla PGE Skry.
W trzecim secie wyraźnie z letargu przebudzili się bielszczanie. Świetnie funkcjonował element bloku, którym gospodarze nękali skrzydłowych po drugiej stronie siatki, a dodatkowo ze środka punktował Woch. Cenne punkty z prawego skrzydła dokładał również Jake Hanes, w efekcie czego oglądaliśmy najbardziej wyrównany fragment tego seta i ciekawą batalię od stanu 19:19, która zakończyła się dopiero walką na przewagi. W niej więcej zimnej krwi zachowali gospodarze i przedłużyli mecz o co najmniej kolejną partię.
Przebudzenie gospodarzy trwało dalej. Ponownie - tym razem dzięki coraz lepszej grze bielszczan - oglądaliśmy wyrównany bój od samego początku czwartego seta, a dobrze funkcjonował blok i atak ze skrzydeł po stronie BBTS-u. Szczególnie nękany tym blokiem był Kooy, który nie potrafił się przebić przez regularnie stawiane "ściany" po stronie przeciwnika. Dobra gra przynosiła skutki, a ozdobą tego seta i całego spotkania była seria Hanesa na zagrywce. Atakujący zdobył trzy asy serwisowe od stanu 22:22 na 25:22 i doprowadził swój zespół do tie-breaka, którego chyba nikt się nie spodziewał przed rozpoczęciem tego spotkania.
W tie-breaku oglądaliśmy za to sporo pomyłek po obu stronach, choć trzeba przyznać, że znacznie częściej zdarzało się to ekipie gospodarzy. W efekcie przewagę szybko wypracowali sobie siatkarze z Bełchatowa, a dodatkowo punktowali swoich rywali w bloku i na zagrywce. Rozkręcił się także Bieniek, który zapisał na swoje konto asa serwisowego. Seta, a w efekcie całe spotkanie zakończył z kolei zagrywką w siatkę Formela zapisując na tablicy wyników stan 8:15.
BBTS Bielsko-Biała - PGE Skra Bełchatów 2:3 (22:25, 22:25, 27:25, 25:22, 8:15)
BBTS Bielsko-Biała: Pierre Pujol, Konrad Formela, Mateusz Zawalski, Jake Hanes, Jake Hanes, Dawid Woch - Dominik Teklak (libero) - Daulton Sinoski.
PGE Skra Bełchatów: Grzegorz Łomacz, Filippo Lanza, Mateusz Bieniek, Aleksandar Atanasijevic, Dick Kooy, Karol Kłos - Robert Milczarek (libero) - Lukas Vasina, Jakub Rybicki.
Przejdź na Polsatsport.pl