Damian Czykier: W 2023 roku celuję w 13,20 i mistrzostwa świata w Budapeszcie
- W przyszłym roku celuję w regularne bieganie poniżej 13,20. Docelowym startem będą mistrzostwa świata w Budapeszcie – powiedział PAP Damian Czykier, rekordzista i wielokrotny mistrz Polski w biegu na 60 i 110 przez płotki.
Rekordy kraju na obu tych dystansach ustanowił w kończącym się roku. 22 lutego podczas mityngu Copernicus Cup w Toruniu przebiegł 60 m ppł w 7,48, natomiast 11 czerwca w mistrzostwach Polski w Suwałkach pokonał 110 m ppł w czasie 13,25.
Dla porównania rekord świata w tej konkurencji wynosi 12,80. W 2012 roku wynik ten uzyskał Amerykanin Aries Merritt.
- Po tym, co biegałem w tym roku, wiemy z trenerem, gdzie były błędy i dlaczego wynik 13,25 nie był lepszy. Na czas poniżej 13 sekund musiałoby się wszystko zgrać idealnie. To musiałaby być np. Diamentowa Liga w Chorzowie, gdzie polska publiczność tak mnie niesie, że przełamuję swoje bariery. Do tego musiałaby dojść dobra forma i poprawnie wykonane wszystkie elementy techniczne. Wydaje mi się, że 12,99 to jest moje maksimum, które jest w zasięgu – zadeklarował lekkoatleta.
W październiku Czykier odpoczywał i trenował na Gwadelupie, która jest zamorskim departamentem Francji.
- Jestem bardzo zadowolony z tego wyjazdu. Pojechałem tam na własny koszt. Byłem tam z rodziną i można powiedzieć, że spędzałem wakacje. Oprócz tego wchodziłem w trening specjalistyczny. Miałem dobre warunki do treningu także siłownię. Wykonałem tam podstawową pracę przed sezonem. Okres przygotowawczy minął bardzo fajnie. Najpierw Gwadelupa, później obóz w Spale. Potem byliśmy w portugalskim Monte Gordo, gdzie trenowaliśmy do 17 grudnia"- poinformował.
Płotkarz ocenił warunki, które panowały podczas grudniowego zgrupowania w Portugalii.
- Było tam wielu polskich lekkoatletów. Mieliśmy swoją własną płotkarską grupę treningową, która składała się z trenera Mikołaja Justyńskiego i dwóch dziewczyn, również płotkarek: Klaudii Wojtunik i Weroniki Barcz. Był to obóz pod znakiem deszczowej pogody. Wiele treningów zrobiliśmy w hali, a nie na zewnątrz, ale poza tym było w porządku. Nie zakłóciło to naszych przygotowań. Wykonaliśmy ustalony plan - ocenił.
- To była tylko dwutygodniowa rozłąka z rodziną. Teraz będę trenować w Polsce, więc żona i córka będą jeździć ze mną - dodał.
Lekkoatletyczny sezon halowy zaczyna się w styczniu i potrwa do marca.
- Dobrze oceniam swoją dyspozycję. Cały trening robimy w zdrowiu. Ciągle pracujemy nad poprawą techniki. Dostrzegamy pewien progres. Na dziś jestem spokojny o sezon halowy – zaznaczył Czykier
W hali najważniejszą imprezą będą mistrzostwa Europy w Stambule, które odbędą się na początku marca. Z kolei mistrzostwa Polski w Toruniu wyznaczono na 18-19 lutego.
- 29 stycznia wystartuję w Duesseldorfie. Potem będą dwa polskie mityngi, czyli Łódź i Toruń. Historia moich występów w Copernicus Cup jest długa i bardzo owocna. Chcę ją kontynuować, bo mam piękne wspomnienia. Przed mistrzostwami Polski wystartuję jeszcze we francuskim Lievin – poinformował Czykier, który jest absolwentem Politechniki Warszawskiej.
- Studiowałem budownictwo na Wydziale Inżynierii Lądowej. Moją specjalizacją jest inżynieria komunikacyjna. Ukończyłem studia inżynierskie. Jednak po pierwszym semestrze studiów magisterskich zrezygnowałem, bo byłem na takim etapie kariery sportowej, że trudno było pogodzić wymagające studia z treningiem na profesjonalnym poziomie. Przez najbliższe lata będę skupiał się na sporcie, ale być może w przyszłości pójdę w tym kierunku - stwierdził.
W ostatnich sezonach coraz częściej padają lekkoatletyczne rekordy świata. Szczególnie widać to w biegu na 400 m ppł - w lipcu rekord globu ustanowiła Sydney McLaughlin z USA – 50,68, a w 2021 roku Norweg Karstem Warholm – 45,94. Nauka - zdaniem Czykiera - ma w tym swój udział.
- Nowe kolce pomagają uzyskiwać lepsze rezultaty. Te buty pozwalają wydłużyć krok, dlatego poprawę rekordów świata najlepiej widać w biegu na 400 m ppł. Zawsze był problem z liczbą kroków między płotkami. W nowych kolcach zawodnicy są w stanie stawiać ich optymalną liczbę. Na 110 m ppł nie ma to tak wielkiego wpływu, ponieważ zawsze robimy trzy kroki między płotkami i nic się nie zmienia. Zawsze jest taki sam rytm i tak samo pokonujemy ten dystans - tłumaczył.
Płotkarz przyznał, że w 2023 roku najważniejsze będą dla niego MŚ w Budapeszcie (19-27 sierpnia).
- Kontynuujemy pracę, którą zaczęliśmy rok temu. Zmieniam z trenerem swoją technikę. Ćwiczymy inne elementy niż w poprzednich latach. Naszym docelowym startem będą mistrzostwa świata. W hali, jak wspomniałem, będę startować, ale mentalnie jestem nastawiony na sezon letni - dodał.
W lipcu otarł się o medal MŚ w Eugene, gdzie zajął czwarte miejsce.
- Utrzymanie się w najlepszej ósemce na świecie byłoby dla mnie zadowalające. Patrzę bardziej nie na medale, lecz na rozwijanie siebie i poprawianie swoich słabości. Myślę, że jeżeli osiągnę tam wynik poniżej 13,20, to będę w pełni zadowolony. Trudno powiedzieć, czy to da medal, bo poziom z roku na rok rośnie. W każdym sporcie trzeba też trochę szczęścia. Życzcie mi szczęścia, to będzie medal - zaapelował.
Rekordzista Polski od 10 lat mieszka w Warszawie, ale mimo to jest zawodnikiem Podlasia Białystok.
- Reprezentuję swój macierzysty klub, w którym się wychowałem. Całe dzieciństwo spędziłem w Białymstoku, choć urodziłem się w Warszawie, bo tata był piłkarzem Legii, a mama koszykarką Polonii. Nigdy nie rozważałem zmiany klubu. W Podlasiu mam bardzo dobre warunki. Poza tym jestem lokalnym patriotą - uzasadnił.
Sportowego bakcyla przejął od rodziców.
- Rodzice mieli na mnie duży wpływ. Wychowałem się w sporcie. Tata zabierał mnie na mecze i do piłkarskiej szatni. Byłem też z mamą na treningach Włókniarza Białystok. Cały czas byłem przy sporcie. Tak zostałem wychowany. Zawsze lubiłem rywalizację. To naturalne, że zostałem sportowcem. Jestem bardzo zadowolony, że mogę uprawiać sport profesjonalnie i to jest mój zawód - podkreślił.
- Wcześniej uprawiałem też inne dyscypliny. Dużo czasu poświęciłem na unihokej, piłkę nożną i koszykówkę. Lekkoatletykę zacząłem trenować w liceum. Po pół roku poczułem, że to jest to i chcę w tym zostać dłużej - dodał Czykier.
Jego ojciec po owocnych występach w Jagiellonii i Legii po zakończeniu kariery zawodniczej był asystentem trenera Michała Probierza w białostockim klubie.
- Myślę, że w alternatywnej rzeczywistości, gdyby tata bardziej nalegał, to mógłbym zostać piłkarzem. Tata jest jednak luzakiem i miał podejście "co ma być, to będzie, żyj swoim życiem". Dlatego nie miałem ciśnienia. Po cichu uciekałem z piłki nożnej i trafiłem do lekkoatletyki. Jednak z dzisiejszym doświadczeniem myślę, że chętnie bym wybrał karierę piłkarską – wyznał.
Futbolem cały czas się interesuje. Od dziecka kibicuje... Juventusowi Turyn.
- To mój ulubiony klub. Miło wspominam czasy, kiedy grali tam Alessandro del Piero czy Gianluigi Buffon. Obecnie są tam Arkadiusz Milik i Wojciech Szczęsny, dlatego ciągle śledzę tę drużynę i jej kibicuję - powiedział.
Sam w piłkę już nie gra na ryzyko odniesienia kontuzji.
- Bywał taki czas, że rekreacyjnie lubiłem pograć z kolegami, ale już tego nie robię, bo miałem zbyt dużo urazów. Na takim poziomie sportowym nie mogę ryzykować. Myślę, że po końcu kariery lekkoatletycznej pogodzę się z futbolem - przyznał z uśmiechem.
Jego hobby to również gry komputerowe.
Jestem ogromnym fanem e-sportu. Kiedyś często grałem. Teraz znacznie rzadziej, bo mam mniej czasu. Jednak dalej lubię oglądać e-sport. Co roku śledzę rozgrywki w League of Legends - nadmienił.
30-latek święta spędza w Białymstoku.
- Moja żona jest z Sandomierza i co roku zmieniamy miejsce, w którym spędzamy Boże Narodzenie. W tym roku wypadło na moją rodzinę i Białystok - wspomniał.
Sześć miesięcy temu na świat przyszła córka – Emilia.
- Bycie ojcem to niesamowite przeżycie. Najbardziej wymagające były pierwsze dwa miesiące. Wraz z żoną Anetą czujemy, że łapiemy już z Emilką bardzo fajny kontakt. Super się dogadujemy. Patrzenie na to, jak córka się rozwija, chłonie wiedzę i bawi się to coś pięknego - wyznał Czykier.
Przejdź na Polsatsport.pl