Od Dawida Kubackiego do Piotra Żyły. Analizujemy szanse faworytów Turnieju Czterech Skoczni
Jan Habdas: Są rezerwy na konkurs
Dawid Kubacki: Miałem delikatny problem ze spóźnieniami
Piotr Żyła: Chcę zrobić swoją robotę
Thomas Thurnbichler: Wszyscy mają do odrobienia małą pracę domową przed konkursem
Dawid Kubacki przerasta wszystkich możliwościami, ale Halvor Egner Granerud jest w kapitalnej formie i będzie groźny. Adam Małysz uważa, że czarnym koniem Turnieju Czterech Skoczni może być Piotr Żyła, a wiatr pod narty łapie też Kamil Stoch. Analizujemy formę, szanse i dokonania sześciu kandydatów do triumfu w TCS 2022/2023.
Polscy skoczkowie stali się dominatorami TCS. W ostatnich sześciu edycjach Turnieju Czterech Skoczni aż czterokrotnie triumfowali Polacy. Trzy razy zwyciężał Kamil Stoch, w sezonach 2016/2017, 2017/2018 i 2020/2021 i raz Dawid Kubacki (2019/2020). Do tego Piotr Żyła był drugi w sezonie 2016/2017, a Kubacki trzeci w 2020/2021. Poza tym Adam Małysz triumfował w sezonie 2000/2001, a dwa lata później był trzeci. Kubacki ma w tym roku szansę go przebić. Oto nasze prognozy:
Dawid Kubacki (Polska), notowania na zwycięstwo w TCS: 2,5:1
Jeżeli złapie swój rytm, wszystko będzie mu wychodziło, wejdzie na swój najwyższy pułap możliwości - jest absolutnie nie do ogrania. Nikt mu nie może zagrozić. Od dziesięciu lat piszę, że Dawid Kubacki, to zawodnik, który ma największy potencjał spośród wszystkich skoczków świata w XXI wieku. Kwestia tylko, że nie zawsze potrafił go w pełni wykorzystać.
Były takie momenty, że przeskakiwał wszystkich o kilka metrów i gdy wydawało się, że zacznie na stałe dominować, to przychodził kryzys. Kilka razy wygrywał z dużą przewagą Letnią Grand Prix, a w sezonie zimowym szło mu już gorzej. Był mistrzem świata, medalistą olimpijskim, wygrał cały Turniej Czterech Skoczni w sezonie 2019/2020, ale nigdy nie potrafił na dłużej dominować, tak, jak Adam Małysz, czy Kamil Stoch, a wcześniej zawodnicy z zagranicy - Armin Kogler, Matti Nykaenen, Jens Weissflog, Andreas Goldberger, Thomas Morgenstern, Gregor Schlierenzauer, Martin Schmidt, Sven Hannawald, Janne Ahonen, czy Ryoyu Kobayashi.
Potrafił dokonywać rzeczy niebywałych, jak podczas mistrzostw świata w Seefeld w 2019 roku, gdy po pierwszej serii zajmował dopiero 27. miejsce, ze stratą 19,2 punktu do Kobayashiego, by w drugiej skoczyć genialnie i zdobyć złoty medal. Gdy mu wyszedł skok, to o dziesięć metrów i więcej przeskakiwał resztę. Miał niesamowicie silne odbicie z progu, potrafił latać daleko nawet z wiatrem w plecy. Ale nie potrafił doprowadzić do tego, by to było powtarzalne, wielokrotne. Żaden z trenerów nie potrafił z nim tego osiągnąć.
Aż do tego sezonu, aż do pojawienia się w roli trenera polskiej kadry skoczków młodego Austriaka Thomasa Thurnbichlera. Kubacki nagle zaczął skakać na miarę swoich maksymalnych możliwości, przeskakiwać rywali po kilkanaście metrów, po kilkadziesiąt punktów. Skakał tak, jak zawsze mógł, ale nie zawsze był w stanie. Wygrał już cztery z ośmiu konkursów Pucharu Świata (i dwa razy był drugi), zaczął ten cykl PŚ tak, jak nie zaczął go nikt od wielu, wielu lat.
Tajemnicą tego, jak Thurnbichler znalazł sposób na wykrzesanie maksymalnych możliwości prawie 33-letniego już Kubackiego były ponoć treningi w tunelu aerodynamicznym w Sztokholmie i szukanie idealnego sposobu najazdu, odbicia, wyjścia z progu, sylwetki w locie, wysokości i dynamiki skoku. Kubacki w tym tunelu przeleciał więcej niż przez miesiąc na kilkunastu skoczniach świata. Nigdy w historii skoków nie zdarzyło się jeszcze, by zawodnik wskoczył na absolutny szczyt w wieku ponad 32 lat, jak Polak teraz.
Co prawda Halvor Egner Granerud w środę w Oberstdorfie skoczył dalej od Kubackiego, zarówno na treningu, jak i w kwalifikacjach, ale serie próbne, to nie to samo, co zawody. Jeśli Kubacki będzie w takim gazie jak 11 grudnia 2022 roku w Titisee-Neustadt, to nikt go nie zatrzyma. Wówczas skoczył 139,5 i 143 m i wygrał zawody PŚ z przewagą ponad 25 punktów nad drugim Anże Laniskiem, a czwarty Piotr Żyła stracił do niego ponad 35 punktów. To jest różnica minimum dwóch klas.
Przejdź na Polsatsport.pl