Pięciu bohaterów i antybohaterów 2022 roku w polskim sporcie wg Roberta Zielińskiego
Kto nas oczarował, a kto rozczarował spośród polskich sportowców w 2022 roku? Niewątpliwie naszą najlepszą ambasadorką w świecie była Iga Świątek. W sportach zespołowych było różnie - kompromitacja kadry piłkarzy (poza Szczęsnym) i trenera Michniewicza na mundialu w Katarze, medal siatkarzy w MŚ, sensacja ze strony koszykarzy w ME. Oto mój subiektywny ranking pięciu pozytywnych i pięciu negatywnych wydarzeń (bohaterów) w polskim sporcie w 2022 roku.
Bohaterowie
*1. Iga Świątek*
Na tenisistkę, czy ogólnie sportowca tak wielkiego formatu, który miałby tak mocną pozycję w świecie, czekaliśmy od wielu, wielu lat. Obok Roberta Lewandowskiego Iga Świątek jest obecnie najlepszym ambasadorem polskiego sportu, a może i całego naszego kraju. Rok 2022 był najlepszy w karierze Igi. Dwa wygrane w wielkim stylu turnieje wielkoszlemowe - Roland Garros w Paryżu i US Open w Nowym Jorku. Niesamowita seria 37 zwycięstw z rzędu, przerwana dopiero sensacyjną porażką z Alize Cornet w trzeciej rundzie Wimbledonu (z trawą Świątek musi się jeszcze "polubić" i ograć na niej).
Rok 2022 to też awans Igi na pozycję liderki rankingu WTA, w czym w sporej mierze pomogła decyzja Ashleigh Barty o zakończeniu kariery (i ogólnie poziom tenisistek ze światowej czołówki w ostatnich latach mocno się obniżył, nie ma teraz zawodniczek klasy Navratilovej, Evert-Lloyd, Hingis, Seles, Graf, sióstr Williams, Henin, czy Szarapowej). Polka może jednak pozostać rakietą numer 1 na świecie na bardzo długo i za kilka lat dojść do poziomu tych legend tenisa. Wszak Iga Świątek ma dopiero 21 lat i w zasadzie cała kariera przed nią - te jej wielkoszlemowe triumfy mogą nawet zakręcić się w okolicach "dwucyfrówki"...
*2. Reprezentacje Polski siatkarzy i koszykarzy*
To był dość dobry rok dla polskich sportów zespołowych. Tradycyjnie już w mistrzostwach świata bardzo wysoko zaszli siatkarze. Co prawda nie udało się obronić tytułu mistrzów świata, ale srebrny medal po porażce w finale z Włochami ujmy nie przynosi i nasze zespoły w innych dyscyplinach mogą tylko pomarzyć o takich sukcesach (choć trzeba też zauważyć, że w piłce nożnej konkurencja jest o wiele większa, znacznie więcej krajów gra na wysokim poziomie w futbol niż w siatkówkę).
Na szczególne wyróżnienie w kadrze siatkarzy zasłużyli - nasz as od lat Bartosz Kurek i nowa gwiazda polskiej siatkówki Kamil Semeniuk. Oby te liczne medale mistrzostw świata i Europy zostały wreszcie przekute na olimpijski medal w Paryżu w 2024 roku, bo czekamy na taki krążek siatkarzy już 46 lat, od czasów złotej drużyny Huberta Wagnera z igrzysk w Montrealu w 1976 roku...
Z dobrej strony pokazały się też w tegorocznych mistrzostwach świata polskie siatkarki, które dopiero w ćwierćfinale przegrały po zaciętej walce 2:3 z obrończyniami tytułu Serbkami. Prawdziwy popis w tym meczu dała Magdalena Stysiak, która zdobyła aż 41 punktów.
Gdyby oceniać tylko suchy wynik, to przyzwoicie zaprezentowała się nawet piłkarska reprezentacja Polski, która po raz pierwszy od 1986 roku wyszła z grupy podczas mundialu. Natomiast poziom gry, zaprezentowany przez kadrę Michniewicza, powoduje, że więcej będzie można poczytać o niej poniżej, w rubryce "antybohaterowie"...
Bombę roku w polskim sporcie odpaliła niewątpliwie reprezentacja koszykarzy. Zespół trenera Igora Milicicia w ćwierćfinale mistrzostw Europy sensacyjnie ograł 90:87 utytułowaną Słowenię z gwiazdą NBA Luką Donciciem w składzie. Co prawda nie udało się wygrać w półfinale z Francją i w meczu o trzecie miejsce z Niemcami, ale i tak był to spektakularny występ. Wreszcie w polskim baskecie coś drgnęło. Szczególnie zaimponował w tym turnieju Mateusz Ponitka, który w spotkaniu ze Słowenią zaliczył triple-double z 26 punktami, 16 zbiórkami i 10 asystami.
*3. Wojciech Szczęsny, Szymon Marciniak i... Szczepan Mazur*
Postawa Polaków podczas piłkarskich mistrzostw świata sprawiła wiele przykrości kibicom Biało-Czerwonych, ale dwóch naszych reprezentantów może wrócić z Kataru z podniesionymi głowami. Pierwszy z nich to Wojciech Szczęsny, który - podobnie jak Jan Tomaszewski w 1974 roku - obronił dwa rzuty karne w trakcie mundialu. Na dodatek jeden z nich był wykonywany przez późniejszego mistrza świata i MVP turnieju, dla większości osób piłkarza wszech czasów - Leo Messiego. Szczęsny poza tymi karnymi miał wiele innych znakomitych interwencji i głównie jemu drużyna zawdzięcza, że w Katarze wyszła z grupy.
Szymon Marciniak żadnego gola nie strzelił, ani rzutu karnego nie obronił, ale za to nasz eksportowy sędzia miał odwagę podyktować aż trzy jedenastki w finale mistrzostw świata Argentyna - Francja. Nominacja dla Marciniaka i jego ekipy do prowadzenia finałowego meczu mundialu, to wielka sprawa dla nich samych, ale i dla całej polskiej piłki.
Większość obserwatorów pozytywnie oceniła pracę w finale Marciniaka i jego asystentów, choć nie zabrakło kontrowersji. Szczególnie krytycznie Marciniaka oceniła część francuskich mediów i ekspertów, zwłaszcza za podyktowanie pierwszego rzutu karnego dla Argentyny. Sprawą bez precedensu jest fakt, że jako sędzia boczny w finale w Katarze pracował Tomasz Listkiewicz, syn Michała Listkiewicza, który w tej samej roli biegał z chorągiewką podczas finału mistrzostw świata w 1990 roku. Sprawa raczej nie do powtórzenia aż do końca świata.
Jednak w 2022 roku najlepszym polskim sportowcem w Katarze wcale nie był Wojciech Szczęsny, ale... Szczepan Mazur. Najlepszy od lat polski dżokej w sezonie 2021/2022 wygrał na katarskich torach aż 43 wyścigi. Jesienią tego roku wyleciał do Kataru na początku października i zwyciężył już w trzynastu gonitwach. W czwartek 29 grudnia zajął drugie miejsce w prestiżowym Derby Kataru. Dosiadany przez niego koń, po pasjonującej walce do ostatnich milimetrów, przegrał tylko o nos z wyścigowcem dosiadanym przez Tomasa Lukaska, świetnie znanego kibicom z warszawskiego Służewca, gdzie Czech cztery razy wygrywał polskie Derby i trzy razy Wielką Warszawską. Mazur to w zasadzie też powinien być jeden z kandydatów w plebiscycie na najlepszych sportowców Polski w 2022 roku, bo w tym sezonie wygrał na Służewcu zarówno Derby dla koni pełnej krwi angielskiej (na Jolly Jumperze), jak i czystej krwi arabskiej (na Hanie Rastabanie), a także wiele innych prestiżowych gonitw, choć przez cały rok musiał zaciekle walczyć ze zbyt wysoką wagą.
*4. Dawid Kubacki*
Obronił honor polskiego sportu podczas zimowych igrzysk w Pekinie w 2022 roku, zdobywając brązowy medal olimpijski na skoczni normalnej. To był nasz jedyny krążek. Kubacki rewelacyjnie rozpoczął też sezon 2022/2023 w Pucharze Świata, wygrywając w listopadzie i grudniu aż cztery konkursy, dzięki czemu jest liderem klasyfikacji generalnej, a teraz walczy o triumf w Turnieju Czterech Skoczni.
Choć ma już prawie 33 lata, to wydaje się, że właśnie osiągnął życiową formę pod kierunkiem nowego trenera polskiej kadry, Austriaka Thomasa Thurnbichlera, który przed sezonem dużo pracował z nim w tunelu aerodynamicznym w Sztokholmie. Niebywałego wyczynu dokonał Kubacki 11 grudnia w Titisee-Neustadt. Skoczył 139,5 i 143 m i wygrał zawody PŚ z przewagą ponad 25 punktów nad drugim Anże Laniskiem, a czwarty Piotr Żyła stracił do niego ponad 35 punktów. To była przepaść.
*5. Paweł Fajdek i Bartosz Zmarzlik*
Dostają w duecie nominację do grona sportowych bohaterów polskiego sportu w 2022 roku, jako dwaj starzy mistrzowie, którzy potrafią seryjnie zdobywać tytuły mistrzów świata, co jest dane niewielu sportowcom, nie tylko w naszym kraju, ale i na świecie. W tym roku Paweł Fajdek wywalczył w amerykańskim Eugene tytuł mistrza świata w rzucie młotem już po raz piąty z rzędu (poprzednio w latach 2013, 2015, 2017 i 2019), co jest wyczynem bez precedensu. Przez lata Fajdek miał kompleks igrzysk olimpijskich, bo ciągle palił na tej wielkiej imprezie wszystkie próby i nie miał żadnego olimpijskiego medalu. Fatum zostało przełamane w 2021 roku podczas igrzysk w Tokio, w których zdobył brązowy medal.
Mistrzem olimpijskim został wówczas Wojciech Nowicki, który miał bardzo udany także sezon 2022. W tym roku Nowicki został mistrzem Europy w rzucie młotem i wicemistrzem świata, dzięki czemu Polacy zanotowali w Eugene dublet. Biorąc pod uwagę ogromne sukcesy w tej samej konkurencji Anity Włodarczyk, śmiało można powiedzieć, że Polacy królują w światowym rzucie młotem.
Co prawda nie jest to najbardziej prestiżowa konkurencja na dworze "Królowej Sportu", uprawia ją niewielu zawodników - Paweł Zarzeczny przez lata żartował sobie nawet, że w lekkoatletyce Polacy są dobrzy tylko w "rzucaniu wszelkiego rodzaju żelastwem, typu młot, dysk, kula", a nie liczą się zwykle w elitarnych biegach i skokach - to jednak sukcesy Fajdka i pozostałych naszych mocarzy należy mocno docenić.
Bartosz Zmarzlik też uprawia dyscyplinę sportu, w której specjalizuje się dość nieliczna liczba krajów i zawodników, ale jest w niej prawdziwym herosem. Żużel to rzeczywiście w wielu krajach trochę nieznana i niszowa dyscyplina, ale jest też kilka krajów (jak te skandynawskie, Polska, Wyspy Brytyjskie i nie tylko), w których cieszy się dużą popularnością i zdobywać trofea wcale nie jest łatwo, trzeba być prawdziwym mistrzem i zawodowcem i na dodatek mieć bardzo dużo odwagi.
Wszystkie te cechy posiada właśnie Bartosz Zmarzlik, który kolekcjonuje tytuły mistrza świata niczym znaczki pocztowe. Trzy razy był indywidualnym mistrzem świata w latach 2019, 2020 i 2022 (do tego wicemistrzem w 2018 i 2021 roku), a w sezonach 2016 i 2017 zdobywał z reprezentacją Polski drużynowe mistrzostwo globu. W 2019 roku został zwycięzcą plebiscytu na najlepszego sportowca Polski, dystansując samego Roberta Lewandowskiego, co wywołało dużą sensację.
Na kolejnej stronie antybohaterowie 2022 roku wg Roberta Zielińskiego.
Przejdź na Polsatsport.pl