Od kwietnia na szczycie. Iga Świątek zmiotła konkurencję
Wygrała 8 z 17 turniejów (w tym dwa wielkie szlemy), zaliczyła fenomenalną serię 37 meczów bez porażki i choć Robert Lewandowski, Bartosz Zmarzlik czy Dawid Kubacki też nie próżnowali, to Iga Świątek była bez wątpienia naszą największą i najjaśniejszą gwiazdą 2022 roku. Napisać, że polska "dziewczyna z paletką" zmiotła konkurencję z kortu, to jak nic nie napisać. 6030 punktów przewagi Polki nad drugą w rankingu WTA Ons Jabeur mówi wszystko.
Bohaterowie 2022 roku
Polska "dziewczyna z paletką" za numer 1 na świecie. Iga Świątek jest bez wątpienia największą bohaterką kończącego się roku. Po pierwsze, dlatego że jest liderką rankingu WTA z gigantyczną przewagą nad Ons Jabeur. Po drugie, dlatego że wygrała w tym roku dwa turnieje wielkiego szlema (drugi raz Rolanda Garrosa i po raz pierwszy US Open). Po trzecie, dlatego że zarobiła górę pieniędzy (blisko 10 milionów dolarów) i nadal jest tą samą skromną i bardzo pracowitą osobą. I właśnie ta praca jest czymś, co wyróżnia ją najbardziej i czyni ją szalenie niebezpieczną dla rywalek. Właśnie rozpoczął się 39. tydzień panowania Igi w rankingu WTA. Przypomnijmy tylko, że zaczął się on 4 kwietnia 2022.
Chłopak na motorze za trzeci tytuł. Tomasz Gollob, legenda polskiego speedwaya, na pierwsze złoto czekał do czterdziestki. Bartosz Zmarzlik ma dopiero 27 lat i już jest trzykrotnym mistrzem świata, a eksperci nie mają wątpliwości, że nie powiedział ostatniego słowa. W tym roku nie było na niego mocnych. Nawet, jeśli jego motocykl nie był przesadnie szybki, to Zmarzlik swoją techniką jazdy niwelował wszystkie niedoskonałości silnika. Poza trzecim złotem nie sposób też nie wspomnieć o blisko 300 punktach w lidze i kosmicznej średniej 2,731. Zmarzlik zdobył srebro ze Stalą Gorzów, a od nowego roku ma jeździć w Motorze Lublin za rekordową gażę 6 milionów złotych. I to też odzwierciedla jego klasę.
ZOBACZ TAKŻE: Jerzy Mielewski wytypował dziesiątkę w 88. Plebiscycie Przeglądu Sportowego i Polsatu
Nasz człowiek w Barcelonie. Co jakiś czas można przeczytać, że Robert Lewandowski zmienił klub lepszy (Bayern Monachium) na gorszy (FC Barcelona), ale Blaugrana to marka i marzenie prawie każdego piłkarza na świecie. To jeden z tych klubów, które działają na wyobraźnię każdego kibica. Bo Barcy można nie lubić, ale zwyczajnie trzeba ją szanować. Transfer Lewandowskiego do Barcelony to zdecydowanie największy hit z udziałem polskiego piłkarza w historii futbolu.
Drugie miejsce polskich siatkarzy. Po ćwierćfinałowej wygranej ze Stanami Zjednoczonymi (3:2) i półfinałowej z Brazylią (3:2), po zapierających dech w piersiach meczach (takich, co to budują zespół) ostrzyliśmy sobie zęby na złoto w finale. Spodek tym razem nie okazał się szczęśliwy, przegraliśmy z Włochami (1:3), ale trudno się do naszej reprezentacji przyczepić. Zrobiła, co w jej mocy. Wielki plus jest taki, że trener Nikola Grbić przed mistrzostwami przebudował zespół. Ta drużyna ma pokazać prawdziwą moc dopiero na igrzyskach. Srebro pokazało, że jest na właściwej drodze.
Za sukces, jakiego nie było od 60 lat. Polskie siatkarki nie zajęły w mistrzostwach świata medalowego miejsca, ale osiągnęły wynik, jaki nie zdarzył się od 60 lat. Ktoś powie, no dobrze, ale wtedy był brązowy medal, a teraz ćwierćfinał i na dokładkę przegrana z Serbkami (2:3). Tyle tylko, że przez te 60 lat nie było nawet tego. W siedmiu przypadkach Polska drużyna w ogóle nie zakwalifikowała się do finałów, w pozostałych przypadkach kończyła w fazie grupowej. W tym roku było jednak inaczej, a wynik był nawet gorszy niż gra. Ten głód sukcesu może jednak zdopingować Polki. A stać je na wiele, bo trener Stefano Lavarini stworzył zespół gotowy na największe wyzwania.
Za to, że rzucili mistrzów na kolana. Czwarte miejsce polskich koszykarzy na mistrzostwach Europy to sukces niewyobrażalny. Zwłaszcza że absolutnie na nic nie liczyliśmy. Już wyjście z grupy miało być sukcesem. Nasi jednak nie tylko wyszli z grupy, ale i weszli do najlepszej czwórki. I to w jakim stylu. A już ćwierćfinałowa wygrana ze Słoweńcami, obrońcami tytułu, była czymś, w co długo nie mogliśmy uwierzyć. Po tym zwycięstwie mieliśmy oczywiście medalowe apetyty, ale uczciwie trzeba przyznać, że nasz zespół zajmując czwarte miejsce, osiągnął maksa. Trochę tak, jak piłkarze Maroka na mundialu w Katarze 2022.
Olimpijski skok po brąz. Tego akcentu zwyczajnie nie mogło zabraknąć. Polacy kochają skoki, a nasi zawodnicy nawet w kryzysowych momentach potrafią się za to odwdzięczyć. Na chińskich igrzyskach nie byliśmy faworytami. Sezon 2021/22 był dla nas fatalny i zakończył się zmianą trenera Michala Doleżala. W Pekinie cieszyliśmy się jednak z błysku Dawida Kubackiego, który co prawda tylko o pół punktu, ale jednak wygrał na normalnej skoczni z Peterem Prevcem zdobywając brązowy medal olimpijski.
Antybohater 2022
Czesław Michniewicz za aferę z premią od premiera. Co z tego, że zrealizował wszystkie postawione przed nim przez PZPN cele (wygrany baraż ze Szwecją, utrzymanie drużyny w dywizji A Ligi Narodów, wyjście z grupy na mundialu 2022), skoro zapamiętamy go, jako człowieka, który zamiast szykować taktykę na najważniejsze spotkania mistrzostw świata, zajmował się dzieleniem kasy od premiera.
Jerzy Dudek całą kadencję Michniewicza podsumował stwierdzeniem „skok na kasę”. Nic dodać, nic ująć. Michniewicz, organizując spotkanie z premierem bez zgody i wiedzy władz związku, a także godząc się na przyjęcie premii, doszczętnie zrujnował atmosferę wokół kadry i zniechęcił do siebie zespół. Są tacy, którzy twierdzą, że Michniewicz po przyjęciu oferty premiera stracił moralne prawo bycia selekcjonerem i trudno się z nimi nie zgodzić. Inna sprawa, że są tacy, którzy uważają, że Michniewicz nigdy nie miał moralnego prawa, by zostać selekcjonerem.
Przejdź na Polsatsport.pl