Słaba forma Niemców w TCS. "Stefan Horngacher stracił trochę tego midasowego dotyku"
Reprezentanci Niemiec, którzy mieli walczyć o pierwsze od sezonu 2001/2002 zwycięstwo w Turnieju Czterech Skoczni, póki co stanowią jedynie tło rywalizacji Dawida Kubackiego z Halvorem Egnerem Granerudem i Anże Laniskiem. Eksperci magazynu "Polskie Skocznie" uważają, że przyczyną kiepskiej formy Niemców mogą być błędy popełniane przez trenera Stefana Horngachera.
Słaba postawa reprezentantów Niemiec jest jedną z największych niespodzianek 71. Turnieju Czterech Skoczni. Karl Geiger uplasował się co prawda w Oberstdorfie tuż za podium, ale w kolejnych konkursach naszym zachodnim sąsiadom szło już tylko gorzej. W Garmisch-Partenkirchen najlepszy z Niemców Andreas Wellinger zajął 8. miejsce, zaś w Innsbrucku żadnemu z podopiecznych trenera Stefana Horngachera nie udało się wskoczyć do pierwszej dziesiątki. Najwyżej sklasyfikowany został Philipp Raimund, który był 13.
ZOBACZ TAKŻE: Dawid Kubacki zwyciężył w Innsbrucku
- Widzę w Horngacherze trenera zmęczonego. Po prostu. Stracił trochę tego midasowego dotyku. A przecież to miał. W polskich skokach wprowadził ogromne zmiany i w jakimś sensie położył fundamenty pod przebudowany dom. Potrzebowaliśmy wtedy czegoś takiego - skomentował w programie "Polskie Skocznie" Paweł Wilkowicz, szef redakcji sportowej Viaplay.
Apoloniusz Tajner, były prezes Polskiego Związku Narciarskiego, dodał, że przyczyną fatalnej dyspozycji reprezentantów Niemiec mogą być błędy w procesie treningowym.
- Coś jest nie tak. Wydaje mi się, że został popełniony jakiś błąd w przygotowaniach, być może w przygotowaniu motorycznym. Czy czegoś było za dużo, czy za mało? Czy tak, jak zauważyliśmy u naszych zawodników, którzy pracowali z Horngacherem, a potem kontynuowali to z Doleżalem, pewne środki treningowe przestały być skuteczne, a wtedy trening jest nieskuteczny - skomentował Tajner.
W Turnieju Czterech Skoczni pozostał już tylko jeden konkurs: w Bischofshofen. Zawody odbędą się 6 stycznia.
Przejdź na Polsatsport.pl