Bożydar Iwanow: Objawienie, magia czy mądrość. Samotność wybierającego czy "grupa wsparcia"?
W piątek obchodzimy Święto Trzech Króli. Dla większości Polaków dzień wolny od pracy. Wielu rodaków skorzystało z faktu, że wypada on w piątek, więc przedłużono sobie być może nie tylko weekend, ale nawet i okres świąteczno-noworoczny. „Szczęśliwcy” zafundowali więc sobie dwa tygodnie odpoczynku. Ale w Polskim Związku Piłki Nożnej najważniejsze osoby wolnego nie mają. Trwa gonitwa myśli. Bo selekcjonerskie „bezkrólewie” nie może trwać bez końca.
Zostając w tej retoryce: opinia publiczna i medialna wskazuje właśnie na trzech kandydatów z Polski i trzech z zagranicy. Papszun, Urban, Probierz vs Renard, Martinez oraz Petković. Przecieki z ulicy Bitwy Warszawskiej albo jak kto woli z… Białegostoku, jeśli są, to niewielkie. Albo kontrolowane. Tak by węszących za trafną informacją dziennikarzy wyprowadzić na manowce, gubić tropy albo przynętą zaprowadzić do labiryntu, z którego nie sposób znaleźć wyjścia. Ale w nim mogą znaleźć się i sami wybierający. Po fiasku z trzema poprzednimi selekcjonerami wypada wreszcie trafić bez pudła. Umówmy się, że żadna z ostatnich trzech kadencji nie była idealna. Mimo że zarówno Brzęczek, Sousa, jak i Michniewicz swe cele zrealizowali. A jednak każdy nich nie tylko nie pracował tak długo, jak sam zakładał, ale również nie takiego finiszu oczekiwali również ich pomysłodawcy.
ZOBACZ TAKŻE: Kto nowym selekcjonerem reprezentacji Polski? "Federację stać nawet na Thomasa Tuchela"
Analiza poszczególnych pretendentów i ich kwalifikacji nie daje absolutnie żadnej gwarancji, że z pozoru idealny kandydat wypełni głośno wypowiedziane przez federację zadania. Dobrze, że wreszcie ktoś zwrócił uwagę na to, że sam wynik, realizacja planu minimum, nie wystarczą, by swą misję kontynuować. Ale czy dyskutując o priorytetach i schematach działania, jest ktoś, kto idealnie będzie pasował do wzoru oczekiwanych cnót i zachowań? Inaczej będzie chciał pracować Hiszpan, inną wizję ma Francuz z doświadczeniem prowadzenia piłkarzy z Afryki i Azji, a polscy trenerzy, którzy podlegają medialnym rozważaniom, nie mają – z wyjątkiem dość krótko pracującego z reprezentacją i to "U-21" Probierza – selekcjonerskiego doświadczenia. Choć z pewnością nakreślili już sobie teoretyczny model działania. Teoria, a praktyka to, jak wiemy, często zupełnie inna historia.
Szkoda, że cały ten zgiełk wokół Czesława Michniewicza zmusił Cezarego Kuleszę do nieprzedłużania z nim umowy. W końcu to "Mourinho Polacco" najlepiej znał aktualny stan naszego piłkarstwa. Receptę może by i wypisał właściwą, ale grupa nie chciała już korzystać z metod tego "lekarza". Adam Nawałka, z najdłuższym stażem w tej pracy od czasów Pawła Janasa, mimo że rok temu był jeszcze brany pod uwagę, tym razem nie wzbudza o dziwo żadnego zainteresowania. Selekcjonerowi z zagranicy grożą błędy nieznajomości tematu, z którym borykał się Paolo Sousa. Tak atrakcyjna robota, z perspektywą w miarę spokojnego roku, bez konieczności walki o punkty z gigantami Europy, bo przecież Liga Narodów czeka nas dopiero za kilkanaście miesięcy, a ciągle wszyscy drapiemy się w głowę, kto "zasługuje" na fotel selekcjonera? To, że my, to pół biedy. Najgorzej, że musi to robić Cezary Kulesza.
Jedną z najważniejszych ról prezesa PZPN jest właśnie TA decyzja. Zbigniew Boniek podejmował ją samodzielnie, autorytarnie i też niespecjalnie słuchał podpowiedzi i uwag. Z kim dyskutuje obecny szef federacji? Czy ma grupę zaufanych ludzi, a przede wszystkim wykwalifikowanych specjalistów, którzy mogą go wesprzeć w tak delikatnej, ale i sporo ważącej kwestii?
Piątkowe święto zwane jest także "Dniem Objawienia". Do Betlejem przybyło według słów Biblii trzech władców zwanych również "magami" lub "mędrcami". Czy ktoś w najbliższych dniach tak olśni Kuleszę, że ten bez wahania powie "tak"? Wątpię. Idealnego człowieka do tego zadania – to już ustaliliśmy – nie ma. A czy jest w jego w najbliższym otoczeniu grupa kompetentnych ludzi, która poprowadziłaby go do najbardziej logicznego, a zarazem perspektywicznego rozwiązania? Czerpiąca bardziej z nabytej przez lata w futbolu mądrości, a nie z magii, którą do swych celów wykorzystać może jedynie iluzjonista? Samotność nie jest nigdy dobra, także w tego typu sytuacjach. Decyzja, która zapadnie w najbliższych (?) dniach, będzie kluczowa także dla dalszych losów władz obecnego związku. W końcu Polska to nie żadna "republika bananowa", żeby co rok zmieniać selekcjonera.