Apoloniusz Tajner mówi o wielkim powrocie. „Wystarczy na niego popatrzeć”
- Kamil Stoch wraca. Na mistrzostwa świata będzie w optymalnej formie. Już w Zakopanem powinien błysnąć. Zresztą, co tu dużo mówić. Wystarczy na Kamila popatrzeć, posłuchać co mówi. On jest bardzo zadowolony. To jest doświadczony zawodnik, który czuje, jak mu idzie – mówi Apoloniusz Tajner, były trener kadry i były prezes PZN.
Dariusz Ostafiński: Jak traktować drugie miejsce Dawida Kubackiego w Turnieju Czterech Skoczni zważywszy, że nie miał głowy do skakania.
Apoloniusz Tajner, były prezes PZN: Miał dyskomfort, bo myślami był w domu, przy żonie.
Przed ostatnim turniejem w Bischofshofen dowiedział się, że drugi raz został tatą.
I w związku z tym nie wiemy, jak ostatnio sypiał. Zły sen często przenosi się na dyspozycję fizyczną i motoryczną. To wszystko razem powoduje, że zawodnik popełnia drobne błędy przy skoku.
Pana zdaniem Kubacki skakał w związku z tym w TCS na sto procent?
Uważam, że skakał powtarzalnie, na takim swoim wysokim poziomie. Na pewno z tyłu głowy miał ważniejszą rzecz. To, co działo się w domu, musiało jakoś na niego wpływać. Jednak z drugiej tam nie było żadnego zagrożenia związanego z porodem, nie było takiego dodatkowego stresu, więc do końca emocjonowaliśmy się jego rywalizacją z Granerudem. Zresztą ja uważam, że teraz dwóch zawodników wyrasta ponad pozostałych. Chodzi mi o Kubackiego i Graneruda. Lanizsek jest niżej. Budzi się natomiast Kamil Stoch.
I tu się chyba należą wielkie słowa uznania dla zawodnika, bo musiał być mocno sfrustrowany ostatnimi wynikami.
Już w pierwszym konkursach w Wiśle Kamil pokazał się z dobrej strony. Tak dobrze skaczącego na progu Kamila to ja dawno nie widziałem. Tam jego wyniki zakłócił tylny wiatr w jednym ze skoków i wypięte wiązanie w innym. Pokazał jednak, że jest dobrze przygotowany. Potem przyszły turbulencje, ale teraz Kamil wraca. Na mistrzostwa świata będzie w optymalnej formie. Już w Zakopanem powinien błysnąć. Zresztą, co tu dużo mówić. Wystarczy na Kamila popatrzeć, posłuchać co mówi. On jest bardzo zadowolony. To jest doświadczony zawodnik, który czuje, jak mu idzie.
Wyobrażam sobie, że Stoch ten swój dołek formy mocno przeżywał. W jego przypadku nawet nie pytałbym, czy dobrze spał.
Przeżywać, to na pewno przeżywał, bo taki już Kamil jest.
Zaufał jednak trenerowi Thurnbichlerowi.
Zaufał, choć trochę trwało, nim się zsynchronizowali. Dwa, trzy miesiące musiało minąć. W ogóle to zmieniając trenera, wiedzieliśmy, że dopiero po kilku miesiącach dostaniemy odpowiedź na pytanie, czy to był trafiony ruch.
Już wiemy, że był.
Małysz, poszukując trenera i wskazując zarządowi Thurnbichlera trafił w dziesiątkę. Jak mówiłem, trochę czasu minęło, nim nasza grupa zgrała się z nowym szkoleniowcem, ale z drugiej strony trzeba powiedzieć, że Thurnbichler bardzo szybko rozbił stare schematy. Pomogło jego wieloletnie doświadczenie, bo choć jest młodym człowiekiem, to ma już całkiem długi staż. Te jego metody zadziałały. Widać u naszych nową technikę skoku, są bardzo agresywni na progu skoczni. To jest taka austriacka szkoła. Kolejna ważna informacja jest taka, że Thurnbichler dorzucił do tego grona zawodników prezentujących wysoki poziom Pawła Wąska. To jest już taki skoczek na kolejne lata. Teraz potrzebujemy jeszcze tego piątego, mocnego rezerwowego.
Z jednej strony możemy otwierać szampana i cieszyć się, bo w Turnieju Czterech Skoczni trójka naszych doświadczonych zawodników skończyła w dziesiątce, ale z drugiej są jednak pewne powody do zmartwień, bo brak następców. Pan sam wspomniał, że jest Wąsek, ale kolejnego nie ma, a Wąsek to mało.
Od jakiegoś czasu jest tak, że mamy tę naszą żelazną trójkę, do której co rusz ktoś doskakuje. Był Wolny, wcześniej Stękała, Murańka, od czasu do czasu wraca Hula. Nie powiem jednak, że to powód do zmartwień.
Dlaczego?
Proszę spojrzeć na Niemców. Też mają doskonałego trenera, bardzo szerokie szkolenie, a jednak nie przekłada się to na liczbę wartościowych zawodników. To jest tylko sport. Nie wszystko da się przewidzieć. Nie wszystko jest tak, jakby się chciało. A ja jednak pragnę zwrócić uwagę, że my mamy młodych. Kacper Juroszek, Janek Habdas, Olek Zniszczoł czy wspomniany Murańka nie pokazali jeszcze wszystkiego. Thurnbichler pracując z nimi i współpracując z trenerami klubowymi, tak wszystko jednak poukładał, że to może przynieść nam korzyści. Na razie mamy zmianę treningu motorycznego, która sprawiła, że starsi odzyskali świeżość i dynamikę. Nie mówię, że wcześniejszy był zły, ale obowiązywał przez kilka lat, więc trzeba było nowej ręki. Mamy trenera nowej generacji, który zdobył zaufanie, postawił doświadczonych na nogi i jest bliski tego, żeby podnieść poziom tych młodych.
Rozumiem, że taki był plan. Postawić starszych na nogi, żeby reprezentacja miała lokomotywy, które pociągną młodzież.
Właśnie. Habdas czy Juroszek to są nieoszlifowane diamenty. Możliwości mają, a teraz zbierają doświadczenia. Łatwiej jest im robić postępy, gdy nasi liderzy skaczą, gdy jest dobry klimat wokół kadry. To nie jest jednak tak, że na przyszłość mamy tylko tych dwóch. Wąsek już zaskoczył i on będzie podnosił swój poziom. Stękała miał swoje pięć minut, ale on też jeszcze wróci. To samo Murańka. Przypominam, że Kubacki na pierwsze sukces też trochę musiał poczekać. W przypadku tych młodych chodzi o to, żeby pracowali z zaangażowaniem, a reszta sama przyjdzie. Kiedy? Nie wiem, nie wszystko da się zaplanować.
A na razie musimy się cieszyć, że wciąż mamy trzech świetnych zawodników po trzydziestce.
Wyniki mówią same za siebie. Tak jak mówiłem, Kubacki jest w dwójce najlepszych, Stoch się obudził, a Żyła, w poprzednich latach wyjątkowo chimeryczny, teraz trzyma poziom. To się naprawdę przyjemnie ogląda.
Przejdź na Polsatsport.pl