Liga Mistrzów w hokeju na lodzie: Kto zagra w wielkim finale?
Hokeiści Tappary Tampere będą bronili dwubramkowej zaliczki z pierwszego meczu wygranego u siebie 2:0 z EV Zug w rewanżowym starciu półfinałowym Ligi Mistrzów w hokeju na lodzie. W drugiej parze Frolunda zremisowała 2:2 z Luleą i zwycięzcę „szwedzkiej wojny” wyłoni bitwa na północy kraju. Transmisja obu meczów na żywo w Polsacie Sport News i Polsacie Sport Fight.
Pierwsze starcie w Tampere kapitalnie rozpoczęło się dla gospodarzy, którzy już w 72. sekundzie objęli prowadzenie, po golu strzelonym przez Mikaela Seppalę. W 33. minucie Tappara grając w przewadze zdobyła drugą bramkę autorstwa Niko Ojamakiego, który otrzymał dokładne podanie od Joriego Lehtery i precyzyjnym uderzeniem pokonał Leonarda Genoniego.
Zresztą obaj bramkarze byli pierwszoplanowymi postaciami tego spotkania. Christian Heljanko zachował czyste konto broniąc wszystkie 21 strzałów, a Genoni - choć skapitulował dwa razy, to zaliczył dwadzieścia cztery udane interwencje. Golkiper Tappary legitymuje się w tym sezonie znakomitymi statystykami w Champions Hockey League. Zagrał w dziesięciu z jedenastu meczów, broniąc przy tym z 95,2 procentową skutecznością i wpuszczając średnio 1,19 gola na mecz.
Powtórka z roz(g)rywki czy historyczny finał Szwajcarów?
Tappara stanie przed szansą awansu drugi raz z rzędu do finału Ligi Mistrzów. W zeszłym sezonie Finowie przegrali decydujący mecz ze szwedzkim Rogle Angelholm 1:2. Co ciekawe, to właśnie Rogle było rywalem zespołu z Tampere w ćweirćfinale. Pierwsze spotkanie rozegrane w Angelholm zakończyło się zwycięstwem Rogle 3:2, ale rewanż w Tampere był już popisem Finów, którzy wygrali to spotkanie aż 5:1 i zapewnili sobie awans do najlepszej czwórki.
ZOBACZ TAKŻE: Henryk Gruth przed półfinałami LM: W Szwajcarii jest ostatnio dobra koniunktura na hokej
Ostatnio Finowie spisują się znakomicie. W rozgrywkach fińskiej Liigi oraz Champions Hockey League nie przegrali w sześciu ostatnich meczach. Dobra gra Tappary to zasługa ich trenera Jussiego Tappoli.
- Preferuje styl gry typowy dla całej Finlandii, a więc oparty na pasywnej grze oraz solidnej defensywie. Zresztą ten szkoleniowiec akurat lubi grać bardziej otwarty i ofensywny hokej. W klubie pracuje, z małymi przerwami, już ponad dziesięć lat, pełniąc funkcję trenera lub dyrektora sportowego. To on wdrożył ten długofalowy plan funkcjonowania całego klubu i teraz są tego efekty – powiedział były trener fińskiego Vaasan Sport oraz reprezentacji Polski, Tomek Valtonen.
Przed Szwajcarami trudne zdania, ale podopieczni Dana Tangnesa w rewanżu nie stoją na traconej pozycji. Hokeiści EV Zug we wtorkowy wieczór będą mogli liczyć na wsparcie swoich kibiców oraz na przełamanie się swoich liderów: Petera Cehlarika oraz Briana O’Neilla. Słowak w dziesięciu meczach strzelił pięć goli i zanotował sześć kluczowych podań, a Amerykanin jest drugim najlepiej punktującym zawodnikiem punktacji kanadyjskiej tegorocznej edycji Ligi Mistrzów.
- W Tampere podeszliśmy do meczu ze zbyt dużym szacunkiem do naszych przeciwników. Tym razem musimy przejąć kontrolę od samego początku, grać więcej krążkiem i szybciej w tercji ataku. Jeśli nam się to uda, mamy szansę awansować do wielkiego finału – zapewnia Cehlarik. Amerykanin O’Neill zainkasował 17 punktów za 6 bramek i 11 asyst.
- Chcemy pokonać Tapparę i znaleźć się w wielkim finale. Naszym celem jest zdobycie tego trofeum, bo ma dla nas wszystkich bardzo duże znaczenie – podkreśla napastnik ze Stanów Zjednoczonych.
W obecnej edycji Ligi Mistrzów podopieczni Dana Tangnesa do momentu wtorkowej porażki z Tapparą 0:2 w pierwszym meczu półfinałowym, nie przegrali żadnego z dziesięciu meczów w tym sezonie Ligi Mistrzów. Wcześniej wygrali siedem spotkań w regulaminowym czasie gry, dwa w dogrywce i raz zremisowali. Zespół EV Zug w ćwierćfinale po bardzo zaciętej rywalizacji pokonał Mountfield Hradec Kralove.
ZOBACZ TAKŻE: Tomek Valtonen: Stawiam na Tapparę!
Pierwszy mecz rozegrany w Czechach zakończył się remisem 2:2, a w rewanżu po trzech tercjach był remis 1:1 i w dogrywce złotego gola dla Helwetów strzelił właśnie O'Neill.
- Grają bardzo nowoczesny hokej, który opiera się na wymienności funkcji. Obrońcy bardzo często podłączają się do akcji ofensywnych, a z kolei napastnicy potrafią bardzo dobrze wywiązywać się z zadań obronnych. Do tego dysponują dwoma naprawdę mocnymi atakami, w których prym wiodą Czech Jan Kovar i Amerykanin Brian O’Neill – wylicza Henryk Gruth, czterokrotny olimpijczyk, który przez ponad dwadzieścia lat mieszkał w Szwajcarii.
W Goteborgu na remis…
Pierwsza bitwa „wojny szwedzkiej” pomiędzy Frolundą i Luleą zakończyła się wynikiem nierozstrzygniętym, choć bliżej wygranej w tym pierwszym meczu rozegranym w Goeteborgu byli goście. Remis Frolundzie uratował w samej końcówce Max Friberg i pierwsze spotkanie między tymi zespołami zakończyło się remisem 2:2. „Indianie” prowadzili po bramce zdobytej po indywidualnej akcji przez Andreasa Borgmana, ale w drugiej tercji, najpierw w przewadze do remisu doprowadził Brendan Shinnimin, a potem gościom prowadzenie dał gol strzelony Joonasa Raska. W trzeciej tercji dokładnie na 164 sekundy przed końcem pierwszego meczu do remisu doprowadził Friberg.
Frolunda w tym spotkaniu oddała aż 62 strzały, z czego 26 było celnych. Statystyki gości w tym pierwszym starciu także nie były najgorsze. Mieli 40 uderzeń na bramkę rywala, z czego 21 było celnych.
- Mieliśmy kilka dobrych momentów w tym meczu, ale też przytrafiło nam się kilka złych minut. Zupełnie niepotrzebnie pozwoliliśmy im przejąć kontrolę w drugiej tercji. Przed rewanżem postawiliśmy się w sytuacji, w której mamy dobrą okazję, ale nie chcemy wybiegać daleko w przyszłość. To będzie prawdopodobnie najtrudniejszy nasz mecz w tym sezonie i musimy być gotowi na walkę – mówi najlepiej punktujący w tych rozgrywkach napastnik Ryan Lasch, który w dotychczasowych meczach CHL strzelił siedem goli i zanotował aż piętnaście kluczowych podań.
Frolunda to najbardziej utytułowany klub Ligi Mistrzów. Zespół z Goeteborga czterokrotnie wygrywał rozgrywki Champions Hockey League, ostatni raz w 2020 roku. Lulea to pierwszy zwycięzca Champions Hockey League rozgrywanej w obecnej formule, gdy w finale sezonu 2014/15 pokonali właśnie Frolundę 4:2. Dla ekipy z północy Szwecji jest to piąty start w tych rozgrywkach i szansa na drugi w historii klubu awans do wielkiego finału.
– Ten remis to dla nas dobry wynik, ale patrząc obiektywnie, to przed rewanżem nie ma on dużego znaczenia. I tak musimy wygrać u siebie, więc myślę, że jesteśmy przed rewanżowym meczem w naprawdę dobrym miejscu. Mamy świetnych fanów i dużo takiej pozytywnej energii na naszym lodowisku. Wróciliśmy do domu i dajemy sobie szansę na awans do finału – zadeklarował napastnik Lulei, Kanadyjczyk Brendan Shinnimin.
Dotychczas obie ekipy w Lidze Mistrzów mierzyły się ze sobą sześć razy. Wszystkie mecze odbyły się w fazie pucharowej, gdyż kluby z tego samego kraju nie mogą znaleźć się w tej samej grupie. Ostatni raz Frolundą zmierzyła się z Luleą – poza obecną rywalizacją - w półfinale Ligi Mistrzów sezonu 2019/20. Pierwszy mecz rozegrany w Goeteborgu zakończył się wygraną gości 3:2, a zwycięskiego gola dla Lulei strzelił wówczas w samej końcówce Jack Connolly. W rewanżu po dwóch tercjach był remis 1:1, ale w ostatniej odsłonie najpierw na listę strzelców wpisał się Joel Lundqvist, a chwilę później wynik spotkania na 3:1 ustalił Ryan Lasch i to Frolunda awansowała wówczas do finału. Warto wspomnieć, że Lulea to jedyny zespół w tym sezonie Ligi Mistrzów, który nie przegrał meczu zarówno w fazie grupowej jak i pucharowej.
Będą dogrywki i karne?
Do finału awansuje ten zespół, który w dwumeczu będzie miał lepszy bilans od przeciwnika. Jeżeli pierwszy mecz w fazie pucharowej zakończy się remisem, wówczas nie ma dogrywki, czy rzutów karnych (tak było w meczu Frolundy z Luleą, który zakończył się remisem 2:2). O tym kto awansuje dalej decyduje łączny bilans dwóch spotkań. Jeżeli po dwóch spotkaniach jest on remisowy (nie obowiązuje tutaj zasada bramek zdobytych na wyjeździe), sędziowie zarządzają dziesięciominutową dogrywkę do złotego gola, a każdy zespół gra w trzyosobowych formacjach. Jeżeli dogrywka także nie przyniesie rozstrzygnięcia, wówczas wykonywane są rzuty karne po pięć serii dla każdej drużyny.
Plan wtorkowych transmisji rewanżowych meczów półfinałowych Ligi Mistrzów w hokeju na lodzie:
Lulea Hockey - Frolunda Goeteborg o 17:55 w Polsacie Sport Fight
EV Zug - Tappara Tampere o 20:05 w Polsacie Sport News