Cezary Kowalski: Prezes PZPN osiągnął mistrzostwo, ale czas kończyć zabawę
Od przegranego meczu z Francją na mundialu minęło półtora miesiąca. Pewnie już wtedy prezes PZPN Cezary Kulesza wiedział, że będzie szukał nowego selekcjonera, ale nawet jeśli znalazł, to się tą informacją dotychczas nie chce podzielić. Można odnieść wrażenie, że bawi się mediami, które starają się rozgryźć temat.
Sama w sobie ta gra jest nawet imponująca, bo naprawdę nikt od dawna nie był w stanie aż tak wodzić za nos przemądrzałych pismaków, telewizyjnych gwiazdorów, internetowych „influenserów” i innych „mejwenów”. To jest prawdziwe mistrzostwo i nie piszę tego z przekąsem. Z drugiej strony czas już chyba kończyć tę zabawę.
ZOBACZ TAKŻE: Condom... selekcjonerem reprezentacji Polski? Pojawił się sensacyjny kandydat!
Mądrale dostały „za swoje”, a teraz poprosimy konkret, nowy selekcjoner ma się brać do roboty, a opinia publiczna - za spoglądanie na jego ręce. Odstawi Krychowiaka czy zostawi? Odblokuje Lewandowskiego? Uruchomi Zielińskiego? Nauczy Glika z Kiwiorem wyprowadzać piłkę technicznie od tyłu? A może poprawi celność strzałów Milika? Naród chce to wiedzieć. Parafrazując żart Czesława Michniewicza, oczekuje trenera, który zamieni wodę w wino.
Ligi europejskie grają już w najlepsze, nasi spisują się lepiej lub gorzej, mają swoje problemy, ale w piłkarskim związku nikt ich nie monitoruje. Nie ma trenera, sztabu, nie ma żadnych przymiarek. Wydaje się, że jesteśmy w tej kwestii absolutnie unikatowi. Jasne, że nowy trener może się pojawić w ostatniej chwili i wygrać kluczowy mecz (tak, jak udało się jego poprzednikowi ze Szwecją w eliminacjach mundialu), ale chyba lepiej, aby miał jakieś pole do manewru, czas na poznanie możliwości.
Chociaż fakt, że i bez gry emocje podczas tzw. procesu decyzyjnego sięgają zenitu. Jednego dnia bardzo mocno „jest grany” Martinez, ale skubaniec wybiera Portugalię za cztery miliony euro. Blisko, coraz bliżej pląsa obok PZPN Herve Renard, który prowadził Arabię na mundialu. Zwłaszcza, że to Polak z… pochodzenia. Następnie Petković naprawdę tuż tuż…, nagle pojawia się kandydat-niespodzianka Fernando Santos. W międzyczasie ktoś ze związku dzwoni do Jurgena Klinsmanna i… Diego Simeone, najlepiej zarabiającego trenera świata, który ma dobrą robotę w Madrycie.
Oho, rezygnuje Gerrard, a przecież był już po słowie. Wskakuje Probierz, który „chodzi prezesowi” po głowie… Wreszcie jest! Murowany selekcjoner Bento! Prawie przez cały czwartek. Wieczorem jednak prezes osobiście dementuje… Ale nie, że Bento nie będzie. Po prostu „w ogóle dementuje”.
„Pewne” źródła tuż przed godz. 22 zaręczają, że przynajmniej dwaj kandydaci na selekcjonera… zgodzili się na oferty związku (Bento, Petković). I obaj są przekonani, że za chwilę zostaną zaproszeni do Warszawy na popisanie kontraktu. Ale tu też są wątpliwości. Któryś z nich traktowany jest jako rezerwowy, albo… obaj obsadzeni są w tej roli. Bo wybrany zostanie po cichu trzeci, którego nikt się nie spodziewał.
A to wszystko już w najbliższy wtorek, maksimum w środę podczas konferencji prasowej. No, chyba, że pojawi się jakiś problem, bo do dogadania pozostają szczegóły, takie jak kształt sztabu. To wtedy później…
Telefony się urywają, kto z kim, za ile, ale jak?
Czy Probierz zgodzi się być drugim u obcokrajowca, skoro siedemnaście lat sam prowadził drużyny, a bywał nawet wiceprezesem? Ale przecież Piszczek byłby idealny…. Nie no, Magiera, bo jest na miejscu i świetnie dogaduje się z zawodnikami…
Pytanie, czy taki układ zaakceptuje Robert?
W piłkarskim kotle się gotuje. A kucharz z uśmiechem miesza chochlą w zupie. Czasem posoli, czasem dopieprzy, czy wypuści coś „w lewo”, dając „zaufanemu” fejkową informację, aby zmylić trop czy też sprawdzić szczelność rozmówcy.
Piłkarskie jaja na całego.
Przejdź na Polsatsport.pl