Marek Magiera: Obiecanki, cacanki, ale komu… radość?
Duże zainteresowanie w środowisku wywołał nasz ostatni magazyn siatkarski #7Strefa w Polsacie Sport, w którym znaczną część poświęciliśmy wycofaniu się z rozgrywek Tauron Ligi Legionovii Legionowo. Legionovii, która w najwyższej lidze siatkarek występowała przez 11 lat – raz z większymi, raz mniejszymi sukcesami – otwierając często młodym siatkarkom okno na duży siatkarski świat.
I do mnie, i do Jakuba Bednaruka, odezwało się sporo ludzi, którzy podzielili się z nami swoimi spostrzeżeniami w sprawie, będąc przy tym mocno zainteresowanymi dalszym rozwojem sytuacji. Bo fakt, że Legionovia wycofała się z rozgrywek, absolutnie nie oznacza zakończenia sprawy. Nawet jeśli ogłoszona zostanie upadłość, na co niestety się zapowiada.
ZOBACZ TAKŻE: Ponad dwa miliony złotych długu! Smutny koniec polskiego klubu siatkarskiego
Rozdzwoniły się telefony, przyszły wiadomości na komunikatorach, czy zwykłe SMS-y. Część rzeczy w najbliższym czasie postaramy się zweryfikować, bo różnica w zdaniach stron jest dość duża, ale to akurat nie powinno dziwić, bo w podobnych sytuacjach tak jest zawsze. W naszym najbliższym magazynie połączymy się z przewodniczącym komisji licencyjnej przy Polskim Związku Piłki Siatkowej Mirosławem Wachowiakiem, który opowie, jak w ogóle taki proces się odbywa i na jakiej zasadzie przyznawane są licencje do gry w lidze. Włącznie, a może w tym przypadku przede wszystkim – z licencjami warunkowymi. To jest najważniejsze, bo przecież kłopoty Legionovii nie wzięły się teraz nagle w tym roku, a ciągną się za klubem od dobrych kilku sezonów.
Nie ma sensu, abym przytaczał słowa wypowiedziane na antenie przez naszych gości, wszak wszystkie materiały są dostępne dla państwa na naszej stronie internetowej w zakładce video/siatkówka. Zainteresowanych tematem zapraszam serdecznie do odsłuchania wypowiedzi Izabeli Lemańczyk – kapitana drużyny z Legionowa w poprzednim sezonie, a także rozmów z prezesem klubu Konradem Ciejką oraz dyrektorem komunikacji biura Polskiej Ligi Siatkówki Kamilem Składowskim.
W ostatnich latach, niestety, podobnych sytuacji mieliśmy sporo. Z siatkarskiej mapy Polski z tego najwyższego poziomu zniknęły przecież poważne i utytułowane marki z Piły, Muszyny, Dąbrowy Górniczej, czy te nieco mniej utytułowane z Warszawy, Białegostoku, czy Krakowa. Wszystkich jednakowo szkoda i we wszystkich głównym powodem takiego stanu rzeczy były kłopoty finansowe. Różne były za to sposoby i okoliczności „rozstań” z poważną siatkówką. Jedni pozostali z gigantycznymi długami i zobowiązaniami, drudzy ogłosili upadłość.
Ale zdarzył się też przypadek na swój sposób wyjątkowy. Po piętnastu latach gry na najwyższym poziomie w maju 2018 roku wycofała się z rozgrywek Muszynianka Muszyna. Czterokrotny mistrz Polski, zdobywca krajowego pucharu oraz sześciokrotny uczestnik Ligi Mistrzów, a do tego jeszcze jedyny w historii polskiej siatkówki kobiecej zdobywca europejskiego pucharu – Pucharu Konfederacji. Mówiła o tym w programie Joanna Kaczor-Bednarska. Zawodniczki zostały poinformowane o kłopotach przez trenera Bogdana Serwińskiego, który niczego nie ukrywał, tylko stwierdził, że skoro nie stać Muszyny na dużą siatkówkę, to jej po prostu w tym pięknym miejscu nie będzie. Serwiński, który był ojcem i twórcą muszyńskiej potęgi, zwyczajnie nie chciał, aby po latach wielkich sukcesów grać dla samego grania i za wszelką cenę utrzymywać się na najwyższym poziomie w najmniejszym stopniu go nie gwarantując.
Na koniec pozwolę sobie na osobistą refleksję i pytanie, które mnie nurtuje od piątku, przy pełnym współczuciu dla pokrzywdzonych w sprawie zawodniczek. Siatkarskie środowisko w Polsce jest nieduże, tutaj wszyscy się znają, wszyscy mniej więcej wiedzą, jaka jest sytuacja w danym klubie i jakie istnieją zagrożenia z ewentualnego niedotrzymania warunków podpisanego kontraktu. Zawodniczki ze sobą rozmawiają na ten temat, podobnie jest z ich agentami. I teraz wspomniane pytanie – do zawodniczek i ich agentów. Jeżeli wiecie, że dany klub boryka się z kłopotami, że istnieje ryzyko niedotrzymania umowy ze strony klubu, jeśli wiecie, że klub ma zaległości w stosunku do waszych koleżanek z poprzednich sezonów, albo nierozliczone do końca sprawy związane np. z poprzednim sezonem, to po co decydujecie się na podpisanie kontraktu z takim klubem?
Przejdź na Polsatsport.pl