Tsitsipas mógł wylecieć z hukiem z Australian Open. Centymetry od nieszczęścia
Stefanos Tsitsipas jest znany ze swojego wybuchowego charakteru, za który zdarza mu się od czasu słono zapłacić. Tym razem Grekowi udało się uniknąć kary, po tym jak wzburzony uderzył piłką w bandę reklamową podczas Australian Open. Gdyby zrobił to dosłownie chwilę później, trafiłby w poruszającego się chłopca do podawania piłek.
Do zdarzenia doszło w ćwierćfinałowym meczu Australian Open z Jirim Lehecką. W ósmym gemie trzeciego seta grecki tenisista był wściekły po jednej z akcji. Swoją złość wyładował na piłce, którą uderzył z dużą mocą w bandę reklamową.
ZOBACZ TAKŻE: Dobra forma Linette w Australii. Polka zyskała nowy przydomek
Kilkudziesięciu centymetrów brakowało, żeby w tej sytuacji doszło do nieszczęścia. Dosłownie setne sekundy później w tym samym miejscu przebiegał bowiem chłopiec od podawania piłek. Piłeczka minęła chłopaka o włos, więc Tsitsipasowi się upiekło. Historia zna jednak przypadki, że znani tenisiści byli wyrzucani z turniejów za niekontrolowane zachowania, które zaszkodziły osobom będącym na korcie.
Najbardziej znany jest przypadek Novaka Djokovicia, który w przeszłości został wykluczony z US Open za uderzenie piłką sędzi liniowej. Z kolei Austriak Stefan Koubek na wielkoszlemowym French Open trafił rakietą chłopca do podawania piłek i również został zdyskwalifikowany.
Według byłego lidera rankingu ATP Jima Couriera, Tsitsipas mógł podzielić los wyżej wymienionych. - Grek miał po prostu szczęście. Zatoczył się ze złości i prawie uderzył chłopaka do podawania piłek. Gdyby trafił, to przegrałby ten mecz. Nie może tak robić, to było niebezpieczne - powiedział Courier, który aniołkiem na korcie też nie był.
Tsitsipas gra jednak dalej w Melbourne, bowiem pokonał Leheckę w trzech setach. W półfinale zmierzy się z Karenem Chaczanowem.
Przejdź na Polsatsport.pl