PKO BP Ekstraklasa: Mecz Miedź Legnica - Radomiak Radom na remis
Mecz Miedzi z Radomiakiem inaugurował rundę wiosenną w polskiej ekstraklasie, ale wiosny w Legnicy długo było niewiele. Nie chodziło tylko o aurę, która była typowo zimowa, ale przede wszystkim o poczynania piłkarzy.
Przez blisko pół godziny zawodnicy sprawiali wrażenie, jakby nadal byli pogrążeni w zimowym śnie. Miedź miała zdecydowaną przewagę w posiadaniu piłki, prowadziła atak pozycyjny, a Radomiak cofnięty na własną połowę próbował kontratakować. Ponieważ jednym i drugim nie wchodziło to najlepiej, na boisku niewiele ciekawego się działo.
Temperaturę podgrzał dopiero po blisko pół godzinie gry indywidualną akcją Roberto Alves, ale trafił w środek bramki i Mateusz Abramowicz nie miał problemu ze złapaniem piłki. Chwilę później po rzucie rożnym piłka trafiła na głowę Leventa Guelena, ale piłka minęła bramkę.
Im było bliżej końca pierwszej połowy, tym coraz odważniej Radomiak wychodził do przodu i temperatura meczu wzrosła. Goście byli bardziej konkretniejsi i jeszcze przed przerwą mieli doskonałą sytuację na zdobycie gola. Po błędzie bramkarza Miedzi Mateusza Abramowicza piłka trafiła pod nogi jego brata grającego w barwach Radomiaka Dawida, który miał pustą bramkę przed sobą, ale jego strzał został w ostatniej chwili zablokowany.
Po zmianie stron Radomiak nie czekał, ale od początku grał odważnie, atakował większą liczbą piłkarzy i spotkanie wyraźnie na tym zyskało, bo teraz Miedź miała więcej miejsca na swoje ataki. I to gospodarze pierwsi po przerwie wypracowali sobie doskonałą okazję na gola. Po szybkim ataku Luciano Narsingh zagrał do wbiegającego Koldo Obiety, ale piłka po strzale wślizgiem Hiszpana trafiła tylko w słupek.
W kolejnych fragmentach gra szybko przenosiła się z jednej bramki pod drugą, mało było gry w środku pola, ale mało też sytuacji bramkowych, bo obu zespołom brakowało dokładności w końcowej fazie rozgrywania ataków. A jak już wypracowali sobie sytuację, piłka leciała wysoko, jak to było w przypadku Kamila Zapolnika, który fatalnie spudłował z jedenastu metrów.
Radomiak poważnie bramce Miedzi zagroził tak naprawdę dopiero w ostatniej minucie regulaminowego czasu. Luis Machado wypracował sobie doskonałą pozycję i uderzył na dalszy słupek, ale Abramowicz doskonałą parada zdołał sparować piłkę. Kilka chwil później z pola karnego uderzył Leonardo Rocha i ponownie bramkarz gospodarzy musiał ratować swój zespół.
Żaden gol w Legnicy nie padł i zdobyty punkt pozwolił Miedzi wyprzedzić Koronę oraz uciec z ostatniego miejsca w tabeli. Kielczanie mają jednak jeden mecz mniej, bo swoje pierwsze spotkanie wiosną rozegrają dopiero w niedzielę na wyjeździe z Legią Warszawa.
Miedź Legnica - Radomiak Radom 0:0
Miedź Legnica: Mateusz Abramowicz – Levent Guelen, Andrzej Niewulis, Jurich Carolina – Giannis Masouras, Chuca (68. Kamil Drygas), Maxime Dominguez, Hubert Matynia – Koldo Obieta (90+1. Michael Kostka), Luciano Narsingh (72. Olaf Kobacki) - Angelo Henriquez (72. Kamil Zapolnik)
Radomiak Radom: Gabriel Kobylak – Damian Jakubik, Mike Cestor, Raphael Rossi, Dawid Abramowicz – Francisco Ramos, Christos Donis (60. Berto Cayarga), Roberto Alves, Lisandro Semedo (81. Daniel Pik), Luis Machado – Leonardo Rocha
Żółte kartki: Obieta, Henriquez, Matynia - Abramowicz
Przejdź na Polsatsport.pl