Natalia Maliszewska: Znaleźć się na szczycie jest łatwiej, niż się na nim utrzymać
- Mam wrażenie, że ostatnio pokazywałam, że im było trudniej, tym lepiej mi to wychodzi. Tak było w przypadku moich startów z czwartej lub piątej pozycji na 500 metrów. Mówiłam już sobie po mistrzostwach Europy, że już nie chcę tak sobie życia utrudniać i być w takich trudnych sytuacjach, ale najwyraźniej los chce żebym nauczyła się startować w tak trudnych sytuacjach - powiedziała reprezentantka Polski w short tracku Natalia Maliszewska.
Grzegorz Michalewski: Za Tobą udany start na mistrzostwach Europy w Gdańsku, gdzie na swoim koronnym dystansie 500 metrów wywalczyłaś srebrny medal. Teraz czekają Ciebie kolejne starty w pucharze świata. W najbliższy weekend zawody odbędą się w Dreźnie, a tydzień później w holenderskim Dordrechcie. Z jakim nastawieniem przyjechałaś do Niemiec i jakie masz oczekiwania jeśli chodzi o te najbliższe starty?
Można powiedzieć że znowu srebro, ale każdy medal, w dodatku zdobyty na własnym terenie, smakuje bardzo dobrze. Cieszę się z niego, bo miałam do jego zdobycia wyboistą drogę i traktuję go tak jakby był złoty. Do Drezna przyjechałam z nastawieniem obrony pozycji liderki pucharu świata na 500 metrów. Pisałam na swoich social mediach o tym co wydarzyło się u mnie ostatnio, bo siedem dni nie stałam na lodzie, gdyż znowu byłam chora. Znowu, bo normalnie nie wiem co się teraz dzieje, ale po prostu łapie wszystkie wirusy, choroby i gorączki jak lep na muchy. W poniedziałek miałam pierwszy trening na lodzie i sama do końca nie wiem jak się będę czuła w czasie kolejnych. Może ta świeżość będzie tym co mi pomoże i będzie mi sprzyjała i może rzeczywiście nie będzie aż tak źle.
W tym sezonie nie tylko Ty, ale cały wasz team pisze piękną historię polskiego short tracku. Nasza męska sztafeta zdobyła w Gdańsku historyczny medal stając na najniższym stopniu podium. Wcześniej podczas pucharu świata w Ałmatach był historyczny brąz naszej sztafety mieszanej oraz złoto Diane Selliera na 500 metrów. Teraz fantastyczny występ tutaj w Dreźnie podczas mistrzostw świata juniorów zaliczył Michał Niewiński, który zdobył złoto na 500 metrów, brąz na 1000, a na 1500 był czwarty, dodatkowo w wyścigu repasażowym poprawiając rekord świata juniorów i rekord Polski seniorów na tym dystansie. Takie wyniki jeszcze was chyba dodatkowo pozytywnie napędzają przed kolejnymi startami.
Jestem ogromnie dumna z Michała. Jako ta starsza zawodniczka i koleżanka z drużyny czuję, że miałam jakiś wpływ na to jakim jest teraz zawodnikiem. W dużej mierze jest to osoba z silnym charakterem i doskonale wiem jak ciężko pracował na to wszystko co tutaj w Dreźnie wygrał. Cieszę się, że tak mocno „progresuje”, bo to jest jego ostatni rok bycia juniorem, więc nie ma piękniejszego zakończenia tej jego pięknej juniorskiej kariery, bo teraz będzie wchodził już w to prawdziwe życie seniora. Wiem, że w tej kategorii jest trochę inaczej i ciężej, ale myślę że ten cały weekend, który tutaj w Dreźnie się wydarzył i to jak się zaprezentował, pozwoli mu już inaczej startować i jeździć każdy wyścig. Sukcesy mocną motywują, doskonale wiem jak to jest i co odczuwa. Jestem też dumna z każdej naszej drużyny. Ten medal zdobyty w pucharze świata przez naszą sztafetę mieszaną, czy brąz chłopaków na mistrzostwach Europy dał mi ogromną satysfakcję, bo cieszę się, gdy polska flaga jest widoczna coraz częściej na tego typu zawodach.
Jeszcze całkiem niedawno dla naszych zawodniczek i zawodników, oczywiście poza Tobą, kluczowe i najtrudniejsze były piątkowe kwalifikacje przed każdymi zawodami pucharu świata czy mistrzostw Europy. Ten sezon pokazał, że cały nasz team zrobił ogromny postęp, co widać było podczas waszych startów w pucharach świata czy zwłaszcza w kwalifikacjach ME w Gdańsku. Teraz przebrnięcie tych eliminacji praktycznie na każdym dystansie nie jest już dla was większym problemem. Widać, że jesteście pod względem mentalnym gotowi do tego, aby ścigać się w tych głównych wyścigach zarówno w konkurencjach indywidualnych jak i w rywalizacji sztafet.
Nie będę się wypowiadać za wszystkich i powiem to tylko w swoim imieniu, ale faktycznie jestem z nich bardzo dumna i cieszę się z ich dobrych wyników. Trenujemy razem i widzę ich progres, a to buduje. Wiem również, że jestem też ja i muszę się skupić na sobie. Znaleźć się na szczycie jest łatwiej niż się na nim utrzymać, więc życzę im tej motywacji i takiego zaparcia żeby nie dać temu uciec. Trzeba trzymać to uczucie i to nastawienie, że my jesteśmy w stanie wygrywać, "przechodzić" biegi, zdobywać medale, być w półfinałach i finałach, bo to już jest właśnie bycie w tej czołówce.
Wracając do ME w gdańskiej hali Olivii i Twojego srebrnego medalu zdobytego po fantastycznej walce, zwłaszcza w finale. Twoje łzy po tym wyścigu były taką piękną klamrą tego co wydarzyło się na lodzie i poza nim. W czasie Twoich startów był obecny Twój tata, kibicowała Ci również Twoja siostra Patrycja i widać było, ze dawali Ci takiego pozytywnego "kopa".
W swojej karierze jeszcze nigdy nie doświadczyłam startów w międzynarodowych zawodach rangi mistrzowskiej, które odbywały się w Polsce i przy udziale naszych kibiców. Owszem dwa lata temu mistrzostwa Europy także odbyły się w Gdańsku, ale wówczas ze względu na pandemię koronawirusa na trybunach nie było żywej duszy. Było totalnie cicho i tamte zawody, poza możliwością rywalizacji w tym trudnym okresie, nie miały w zasadzie żadnego klimatu. W tym roku było zupełnie inaczej nawet teraz mam ciarki na myśl o tych zawodach. Dwa tygodnie temu wydarzyło się coś, na co nie wiedziałam że tak bardzo czekałam i tak bardzo chciałam to przeżyć. Być tam razem ze swoimi najbliższymi, cieszyć się z nimi, no i z drugiej strony nie wiem czy pamiętam żebym widziała mojego tatę płaczącego ze szczęścia tak bardzo. Doskonale wiem, że jakkolwiek bym wyjechała z tych zawodów z medalem czy bez to wiem, że tata byłby ze mnie bardzo dumny. Z drugiej strony to był piękny dzień. Nie mogę o nim mówić nie wzruszając się i nie wracając z tymi wspomnieniami do tego momentu, kiedy mogłam tam podjechać i powiedzieć: tata, ten medal jest dla Ciebie. To był najpiękniejszy dzień w moim życiu i cieszę się, że tam byli i ta mała rodzina, która mi została jeszcze mogła być tam ze mną. Oprócz babci i dziadka i mojego brata, który miał wtedy studia, to w Gdańsku byli praktycznie wszyscy moi najbliżsi.
Przed Tobą zawody pucharu świata w Niemczech i Holandii. Zarówno Drezno jak i Dordrecht są dla Ciebie szczęśliwymi miejscami. To tutaj stawałaś na podium w zawodach pucharu świata, a zresztą lodowisko w Dordrechcie jest bardzo szczęśliwym obiektem zarówno dla sióstr Maliszewskich, bo tutaj na ME wywalczyłaś złoty medal na 500 metrów, a kilka lat wcześniej Patrycja zdobyła brąz na tym samym dystansie oraz w wieloboju. Nie pytam się o medale i konkretne cele w tych zawodach, a bardziej o Twoje nastawienie do tych pucharowych startów w Niemczech i Holandii.
Po jakimś czasie nie chcę zastanawiać się na jakim lodowisku będę startowała, gdzie to jest dokładnie. Na pewno jako zawodnicy lubimy jeździć na obiektach, gdzie jest ciepło, lód jest dobry i szybki, dobra jest też przyczepność. Tak samo jest właśnie gdy zmieniamy w samochodzie opony z letnich na zimowe, żeby ta przyczepność i bezpieczeństwo było ważne i można to było odczuć. Tak samo my lubimy ściągać się na taflach, które są bezpieczne, szybkie i przyczepne. I chyba właśnie Drezno należy do takich właśnie miejsc, podobnie jak i obiekty za oceanem, które także bardzo lubimy. W kwestii miejsc rozgrywania zawodów, to staram się nie przywiązywać do nich szczególnej uwagi, choć im lepsze i fajniejsze lodowisko, to na pewno taka aura i atmosfera jest przyjemniejsza. Teraz trochę ta choroba pokrzyżowała moje plany i mimo iż nadal nie czuję się idealnie i nie wiem czego mam się teraz po sobie spodziewać. Tak jak pisałam w mediach społecznościowych, że miałam bronić ten tytuł liderki pucharu świata na 500 metrów, ale tak sobie myślę: Natalka wróć! Ty będziesz bronić ten tytuł, tylko po prostu będzie trochę trudniej. Mam wrażenie, że ostatnio pokazywałam, że im było trudniej, tym lepiej mi to wychodzi. Tak było w przypadku moich startów z czwartej lub piątej pozycji na 500 metrów. Mówiłam już sobie po mistrzostwach Europy, że już nie chcę tak sobie życia utrudniać i być w takich trudnych sytuacjach, ale najwyraźniej los chce żebym nauczyła się startować w tak trudnych sytuacjach. Biorę to na klatę, bo w sumie kiedy jak nie teraz mam zdać sobie sprawę z tego, że może rzeczywiście im trudniej, tym jestem bardziej zmobilizowana, bardziej skupiona na swoim zadaniu i skoncentrowana na tym co muszę zrobić. Wiem, że będzie trudno, ale tak jak to moja siostra mówi, że jestem "zadziora" i nie oddam tego tak łatwo.
Suzanne Schulting jest w tym sezonie w kapitalnej dyspozycji. Holenderka mówiła po finale 500 metrów ME w Gdańsku, że czuła już za plecami Twój oddech. Wydaje się, że to już jest kwestia czasu kiedy ją zdołasz wyprzedzić na dystansie, bo widać że jesteś w tym sezonie bardzo szybka. To podziękowanie za walkę w finale, które otrzymałaś od Schulting było piękne i miało swoją wymowę, bo cieszyła się, że wróciłaś do wielkiego ścigania po tych przykrych wydarzeniach z igrzysk w Pekinie. Teraz już chyba tylko pozostało Ci czekać na podobne życzenia od Amerykanina J.R. Celskiego, który w short tracku jest takim Twoim idolem.
Rzeczywiście J.R Celski był przez długi czas moim idolem, obserwowałam go także dlatego, że ma polskie korzenie. Myślałam sobie wtedy, że jest pół-Polakiem i potrafi się tak świetnie ścigać i jeździć na łyżwach, więc ja też będę tak mogła. Może ta polska krew ma swoją przyszłość w tym sporcie, Jestem teraz na tak wysokim poziomie i znajduję się w tej czołówce, że te słowa Susan po tym wyścigu było to dla mnie coś ogromnie miłego. Ja wiem, że przeszłam bardzo długą drogę żeby z powrotem tutaj wrócić i znowu się ścigać. Naprawdę miło jest kiedy ludzie to zauważają z zewnątrz, ale nie oczekuję tego właśnie, że ktoś będzie mnie klepał po ramieniu i cieszył się razem ze mną. Na pewno jest to bardzo miłe i to bardzo pokazuje, że rzeczywiście ta sytuacja na igrzyskach była okropna. Z drugiej strony ja sama wiem o tym, jaką drogę przeszłam i wiem, że jeśli sama sobie powiem: Natalka, cieszę się że wróciłaś do trenowania, a także do jazdy i cieszysz się z tego, to ja sama ze swoich słów będę bardzo dumna. I też będę mogła się uśmiechnąć i powiedzieć samej sobie dziękuję, że się nie poddałam.
Zarówno Drezno, jak i Dordrecht znasz jak własną kieszeń, bo w obu miastach startowałaś już wielokrotnie. Zdaję sobie sprawę, że Twój każdy dzień gdy wyjeżdżasz na zawody kręci się wokół short tracku. Chciałbym się zapytać w jaki sposób najchętniej lubisz spędzać ten wolny czas, którego poza treningami i zawodami zapewne za dużo nie masz...
Staramy się zazwyczaj nigdzie nie wychodzić, nie męczyć się, bo w sumie to tego czasu pomiędzy treningami nie ma zbyt dużo. Tak naprawdę to nie zwiedzamy, bo w tych miastach zazwyczaj widzimy tylko lotniska, hotele i lodowisko. Ale jeśli jest gdzieś obok hotelu znajduje się jakaś kawiarnia, nawet nieduża i mogę do niej dojść z "buta", to bardzo chętnie lubię tam zajrzeć. Lubię zwiedzać kawiarnie i testować nowe kawy, jak je przyrządzają w innych krajach. Uważam, że w Polsce mamy naprawdę bardzo dobre kawiarnie, a szczególnie w Białymstoku, gdzie uwielbiam chodzić. Mam swoje ulubione miejsce do którego bardzo często zaglądam. Mamy coś takiego, że ta polska kawa smakuje mi najbardziej. I właśnie kawiarnie to są miejsce, które odwiedzam najczęściej.
Przejdź na Polsatsport.pl