Ambitne cele polskiego tenisisty. "Liczę na dobry wynik w Paryżu"
Jana Zielińskiego, który w parze z Hugo Nysem z Monako niedawno osiągnął finał debla w wielkoszlemowym Australian Open, czekają intensywne tygodnie. Wspólnie zagrają w Rotterdamie, Dausze, Dubaju, Indian Wells i Miami. - W tym roku celujemy w ATP Finals - przyznał polski tenisista.
26-letni zawodnik z Warszawy w świetnym stylu rozpoczął sezon i przebojem wdarł się do światowej czołówki deblistów. Reprezentujący barwy CTK Grodzisk Maz. tenisista na kilka dni przyjechał do Polski z Japonii, gdzie wraz z kolegami bez powodzenia grał w reprezentacji w spotkaniu Pucharu Davisa (0:4), a już w piątek leci do Holandii, by od poniedziałku rywalizować w imprezie ATP w Rotterdamie.
- W kraju spędzam cztery dni, które są bardzo intensywne i maksymalnie rozplanowane. Trochę spraw osobistych, zobowiązania wobec mediów i treningi, sprawy sponsorskie, no i rodzina. Trochę się tego uzbierało, a już w piątek rano lecimy z trenerem Mariuszem Fyrstenbergiem do Rotterdamu, gdzie w przyszłym tygodniu zagram z Hugo Nysem w turnieju ATP 500 - przekazał Zieliński podczas spotkania z dziennikarzami w siedzibie Polskiego Związku tenisowego.
ZOBACZ TAKŻE: Tyle Iga Świątek zarobiła na kortach. Goni najlepsze zawodniczki w historii!
Z Rotterdamu, gdzie w singlu powalczy Hubert Hurkacz, a w puli nagród jest ponad dwa miliony euro, polsko-monakijski duet przeniesie się do Azji, gdzie w kolejnych dwóch tygodniach zagra w Dausze i Dubaju. Stamtąd czeka obu zawodników długi lot do Los Angeles i stamtąd do Indian Wells, a na następnie do Miami. Obie imprezy w USA mają najwyższą kategorię ATP 1000.
- Będę teraz w rozjazdach przez 6-7 tygodni. W zależności od tego, jak nam pójdzie w Miami, w kwietniu powrót do domu na tydzień, może półtora. A potem atakujemy duże turnieje w Europie, czyli Monte Carlo, Barcelonę, Rzym, no i na zakończenie części sezonu na kortach ziemnych French Open. Wierzę, że w Paryżu uda nam się osiągnąć kolejny dobry wynik w Wielkim Szlemie, bo nie będę ukrywać, że po finale w Melbourne nasze apetyty mocno urosły - powiedział Zieliński.
Jak podkreślił jednak, wszystkie turnieje to tylko kolejne przystanki na drodze do celu, jakim w tym roku dla niego i Nysa jest awans do ATP Finals, czyli miejsce wśród ośmiu najlepszych par sezonu.
- Zobaczymy, jak się wszystko potoczy, a w listopadzie usiądziemy, podsumujemy wszystko i zastanowimy się co dalej – dodał Zieliński, który zajmuje 15. pozycję w rankingu deblistów.
Z Nysem zaczęli wspólnie grać przed rokiem, a od sierpnia 2022 ich współpraca jest już regularna.
- Przez moje problemy zdrowotne nie mogliśmy razem zagrać w Wimbledonie, ale tak naprawdę nasza współpraca rozpoczęła się na dobre z wysokiego c, bo osiągnęliśmy we wrześniu wielkoszlemowy ćwierćfinał w US Open. Potem był tytuł w Metz, no i teraz finał Australian Open. To był wyjątkowy turniej, choć zostaje pewien niedosyt, bo jednak tytuł był na wyciągnięcie ręki. Australijczycy byli tego dnia jednak lepsi, więc mogliśmy im tylko pogratulować - zaznaczył polski tenisista.
Jak przyznał, wierzy, że nie był to jego ostatni finał w Wielkim Szlemie.
- Na pewno będę dalej starał się dawać z siebie wszystko na korcie i treningach, a jeśli tylko zdrowie dopisze, to mam nadzieję, że kolejne sukcesy przyjdą, być może już niedługo - wskazał i dodał, że dużo pomógł mu PZT, zwłaszcza wtedy, gdy dopiero dobijał się do światowej czołówki.
Od ponad trzech lat Zieliński na stałe współpracuje z Fyrstenbergiem, kapitanem daviscupowej reprezentacji Polski.
- Mariusz świetnie się sprawdza w roli mentora i trenera, tak naprawdę pomaga mi wielu rzeczach. Mogę powiedzieć kolokwialnie, że w tych najważniejszych turniejach prowadził mnie za rękę. On w nich sam grał, zna wszystkie miejsca, wielu ludzi, supervisorów, zawodników, zna to wszystko od kuchni i chętnie dzieli się ze mną swoją cenną wiedzą - podsumował Zieliński.
Przejdź na Polsatsport.pl