Bożydar Iwanow: Walentynkowy wieczór w Paryżu. Miłość czy nienawiść na Parc De Princes?
Trudno sobie wyobrazić bardziej romantyczne miejsce na „Walentynki” niż Paryż. Ale prawdopodobnie nie dziś, jeżeli mamy na myśli sympatyków PSG. Chyba, że futbol znów nas zaskoczy, okaże się pozbawiony wszelkiej logiki, a piłkarze z Francji przełączą się na „Tryb Champions League” z taką energią, że nadzieje na pierwszy w historii tytuł najlepszego klubu Europy nie zostaną utopione już na pierwszej przeszkodzie fazy pucharowej.
Wiary „w narodzie” zbyt dużej nie ma. Nie chodzi nawet o zwykłego, prostego kibica, jak pochodzący z Algierii taksówkarz Karim, który wiózł nas z lotniska do hotelu. Dziennikarze „Maxifoot” w przeprowadzonej wśród siebie ankiecie są pesymistami. W komplecie! W zawierającej spisane argumenty sondzie żaden z nich nie postawił dziś na wygraną PSG. Żaden. Ale wiemy, jaki jest futbol. Odbudowa zespołowości paryskich „książąt”? Mało kto w to wierzy. Można liczyć jedynie na indywidualną jakość takich gwiazd jak Neymar, Leo Messi i Kylian Mbappe. Tylko, że ten ostatni nie jest gotowy na 100 procent. Wiadomo jednak, że jeżeli będzie w stanie wyjść na boisko, choć na godzinę, Christophe Galtier się na to zdecyduje. Ryzyko pogłębienia urazu jest tak samo duże jak jego utrata pracy, jeśli Bayern rozstrzygnie sprawę na swoją korzyść już dziś. A chodzi głównie o to, żeby za ponad trzy tygodnie wybrać się do Monachium z realnymi szansami na awans. Sytuacja na początku marca powinna być lepsza. Pod każdym względem – zdrowotnym, dyspozycyjnym i jeżeli chodzi o tak zwaną atmosferę wokół Paris Saint-Germain.
ZOBACZ TAKŻE: Czy Piszczek będzie asystentem Santosa? Jest decyzja byłego reprezentanta Polski!
Niemal dokładnie przed rokiem nad Sekwaną gościł Real Madryt. PSG bawiło się z „Królewskimi” w kotka i myszkę, ale wygrało zaledwie 1-0. Messi nie wykorzystał rzutu karnego… W rewanżu na Bernabeu scenariusz układał się identycznie. Kylian Mbappe ośmieszał Daniego Carvajala, dał Paryżowi prowadzenie, VAR zabrał mu kolejne dwa trafienia z milimetrowych spalonych. Potem był błąd Donnarummy, pazerność Karima Benzemy i Real poczuł krew. Wygrał 3:1, po straconym golu, kiedy jeszcze nic się nie stało, PSG rozpadło się w ciągu kwadransa jak domek kart. Jeden podmuch i runęła cała pewność siebie. Grający dotychczas jak z nut Neymar zaczął tracić piłki, Messi zniknął i nawet pędzący jak TGV Mbappe nie był już w stanie mijać obrońców z Madrytu jak przez ponad dwie godziny obu potyczek.
Negatywna spirala wokół drużyny nakręca się szybciej niż w wielu miejscach na Starym Kontynencie. Podobnie jest… w Monachium, gdzie po trzech remisach na początku roku też zaczęto mówić o „mini-kryzysie”, mimo że Bayern utrzymywał przecież liderowanie w Bundeslidze. Ale to już historia. Jedenaście goli w trzech kolejnych meczach, trzy pewne wygrane plus udane wejście do zespołu Joao Cancelo totalnie zmieniło optykę. Liczna rzesza bawarskich dziennikarzy, którzy reprezentując także media klubowe przygotowują się na dzisiejszy wieczór, nie ma żadnych wątpliwości. Bayern ich zdaniem nie pozostawi dziś PSG żadnych złudzeń.
Dla Juliana Nagelsmana, który jest podważany w niemniejszym stopniu niż Galtier, to mecz życia. Niemiec skrupulatnie przygotował się na wszystkie możliwe warianty: jego przestawianie w ostatnich tygodniach defensywy z gry z dwójką stoperów na trójkę środkowych obrońców, z próbowaniem Cancelo na obu stronach w roli wahadłowego, pokazuje, że on też będzie czekał do końca ze swoimi decyzjami personalno-taktycznymi. Nie tylko w Paryżu wiedzą bowiem doskonale. Wszystko dziś zależeć będzie od tego, czy od pierwszej minuty zagra Mbappe. To ma znaczenie nie tylko dla gospodarzy. Wpłynie także na to, iloma obrońcami i w jakim zestawie rozpocznie ten mecz Bayern. „Walentynkowy wieczór” w Paryżu jest pełen zagadek. To miasto może zakochać się w swych piłkarzach na nowo. Albo ich znienawidzić. Od miłości do nienawiści jest jeden krok. Ale dobra wiadomość jest taka, że od nienawiści do miłości dokładnie tyle samo.
Przejdź na Polsatsport.pl