Zimowe igrzyska olimpijskie w Polsce? "Stać nas na organizację tak wielkiej imprezy"
Minister sportu Kamil Bortniczuk nie wykluczył, że Polska będzie starać się o status organizatora zimowych igrzysk olimpijskich w 2034 roku. - Polskę stać na to, aby zorganizować w najbliższych dziesięcioleciach tak wielką imprezę - powiedział na antenie Polsat News.
W bieżącym roku w Polsce odbędą się Igrzyska Europejskie, których gospodarzem będą Kraków i Małopolska.
ZOBACZ TAKŻE: Kamil Bortniczuk: Dajemy MKOl-owi szansę na autorefleksję, nie chcemy upokarzać naszego partnera
- To największa multidyscyplinarna impreza w historii Polski i największa na świecie w 2023 roku. Jeśli okaże się sukcesem organizacyjnym, to będziemy intensyfikować nasze rozmowy ze Słowakami, aby wspólnie postarać się o to, żeby w Polsce odbyły się igrzyska olimpijskie - zapowiedział Bortniczuk.
Igrzyska Europejskie odbędą się między 21 czerwca a 2 lipca.
Szef resortu odniósł się też do kwestii meczu eliminacji piłkarskich mistrzostw Europy z Albanią 27 marca. Spotkanie miało się odbyć na PGE Narodowym w Warszawie, ale ze względu na problemy konstrukcyjne obiektu może zostać przeniesione.
- W mojej ocenie, w świetle informacji, które posiadam, to jest bardzo mało prawdopodobne (aby mecz rozegrano na PGE Narodowym - red.). Najważniejsze jest bezpieczeństwo. Na dzisiaj ocena jest taka, że stadion jest raczej bezpieczny, ale specjaliści z Niemiec uznali, że dla pewności powinniśmy wykonać jeszcze trzy ekspertyzy, które potrwają kilka tygodni - poinformował Bortniczuk.
Jego zdaniem na rozegraniu spotkania w Warszawie może zależeć Polskiemu Związkowi Piłki Nożnej czy spółce PL.2012+, operatorowi stadionu. Zaznaczył jednak, że nie ma obowiązku organizacji tego wydarzenia na tym obiekcie.
- Na pewno nie jest to żaden priorytet i na pewno nie powinno być to wykorzystywane jako forma nacisku na specjalistów. Oni mają mieć tyle czasu, ile potrzebują, żeby wydać słuszną decyzję i być stuprocentowo pewnymi, że jest bezpiecznie - zaznaczył.
Bortniczuk powtórzył też wyrażane wcześniej stanowisko ministrów sportu ok. 30 krajów, którzy opowiadają się za wykluczeniem Rosjan i Białorusinów z przyszłorocznych igrzysk olimpijskich w Paryżu w związku z trwającą od prawie roku wojną w Ukrainie. W styczniu Międzynarodowy Komitet Olimpijski zapowiedział, że będzie dążył do dopuszczenia sportowców z krajów-agresorów do tej imprezy, ale pod neutralną flagą.
Minister sportu zaznaczył również, że jest jeszcze za wcześnie, aby grozić bojkotem igrzysk.
- Bojkot jest najsilniejszą z kart, jakie posiadamy w talii. Jest zawsze bolesny dla sportowców, którzy często przez całą swoją karierę mają jedną lub dwie szanse na to, żeby zawalczyć na igrzyskach olimpijskich o medal. Jeżeli podejmowanie takich decyzji będzie konieczne, to nie wyobrażam sobie, abyśmy podejmowali je bez konsultacji ze sportowcami. Jeszcze jest czas na to, aby nieco "miększymi" narzędziami zmotywować MKOl do autorefleksji - ocenił.
Zwierzchnik MSiT jest także przekonany, że ta neutralność nie zostałaby zachowana i sportowcy i tak przemyciliby flagi na swoich strojach. Dlatego na piątkowym spotkaniu online z przedstawicielami 35 krajów zaproponował utworzenie reprezentacji uchodźców, w której mogliby znaleźć się sportowcy sprzeciwiający się reżimom Władimira Putina i Aleksandra Łukaszenki.
"Jak rozumiem, tę neutralną reprezentację miałby zgłaszać Rosyjski Komitet Olimpijski. Wtedy ci, którzy sprzeciwiają się Putinowi i Łukaszence, nie mieliby możliwości wystartowania w igrzyskach olimpijskich. Jeżeli ktoś jakkolwiek skrytykował działania Putina w odniesieniu do wojny na Ukrainie, to nie będzie miał najmniejszych szans znaleźć się w takiej reprezentacji - wyjaśnił Bortniczuk.
Inwazja Rosji, przy wsparciu Białorusi, na Ukrainę trwa od 24 lutego ubiegłego roku.
Przejdź na Polsatsport.pl