Zbigniew Boniek o remisach Lecha i Barcelony: Strome schody
- Na pewno wielu będzie miało zastrzeżenia do Lecha za to, że zagrał bardzo asekuracyjnie, ostrożnie. Ja, jako człowiek, który trochę w piłkę grał, mówię tak: "Bierzcie ten wynik, wracajcie do Poznania i postarajcie się wykorzystać w rewanżu wielką szansę na awans" - powiedział w rozmowie z Polsatsport.pl Zbigniew Boniek, który ocenił nie tylko występ Lecha z Bodo Glimt (0:0), ale też remis Barcelony z Manchesterem United (2:2) i serię trzech meczów bez gola Roberta Lewandowskiego.
Michał Białoński: Bodo Glimt oddało aż siedem strzałów z pola karnego, ale Lech Poznań wywozi z Norwegii zwycięski remis 0:0. Jak pan ocenia występ „Kolejorza” w Lidze Konferencji?
Zbigniew Boniek: Można krytycznie patrzyć na to, że Lech w lidze ma 10 punktów straty do Rakowa, dysponując takim potencjałem kadrowym. Natomiast za występ przeciw Bodo trzeba Lecha pochwalić. To nie są łatwe mecze na takim terenie, przy sztucznej, śliskiej nawierzchni. Przyzwyczajenie się do takich warunków nie jest takie proste, o czym przekonało się kilka drużyn mocniejszych od Lecha, które przegrały na stadionie Bodo.
Na pewno wielu będzie miało zastrzeżenia do Lecha za to, że zagrał bardzo asekuracyjnie, ostrożnie, ja, jako człowiek, który trochę w piłkę grał, mówię tak: "Bierzcie ten wynik, wracajcie do Poznania i postarajcie się wykorzystać w rewanżu wielką szansę na awans". Ten awans byłby dużym sukcesem. Dlatego absolutnie nie będę narzekał na Lecha i podkreślał jego mankamentów. Obrona z Filipem Bednarkiem nie stracili bramki i to się liczy. Lech zagrał dobrze pod względem taktycznym.
Szkoda sytuacji z 53. min, gdy po podaniu Szymczaka Marchwiński miał stuprocentową okazję do zdobycia gola.
To się zdarza, grunt, że młodzież Lecha nabiera doświadczenia w rywalizacji w Europie.
Barcelona ma spore apetyty na zawojowanie Ligi Europy po odpadnięciu z Ligi Mistrzów. W La Liga od 16 października, gdy przegrała z Realem, tylko raz zremisowała, resztę spotkań wygrała. Tymczasem kolejne wychylenie nosa poza domowe podwórko o mały włos nie skończyło się porażką z Manchesterem United na Camp Nou.
Ja nie widziałem w Barcelonie głównego faworyta do wygrania Ligi Europy. To nie jest takie proste, że wypluta z Ligi Mistrzów Barcelona wygra w cuglach Ligę Europy. Wynik 2-2 jest sprawiedliwy i nie przekreśla szans Barcelony w rewanżu. Przypomnę, że bramki strzelone na wyjeździe przestały mieć większe znaczenie niż te u siebie. Barcelona miała więcej z gry, ale trudno też nie dostrzec jej problemów w kreowaniu sytuacji. Na Old Trafford wcale tak łatwo Barcelonie nie będzie. Pierwiastek fizyczności może mieć znaczenie, a to będzie atut Manchesteru.
Barcelona w rozgrywkach europejskich na razie sobie nie radzi za dobrze, ale ma taki potencjał, że może ograć wielu.
Robert Lewandowski w trzecim meczu z rzędu nie strzelił bramki. Czy to już jest mały powód do zmartwienia?
Ale kto się ma tym niepokoić?
Kibice Barcelony i reprezentacji Polski także, wszak już za 36 dni gramy z Czechami.
Ja się specjalnie nie niepokoję. Do meczu z Czechami jest jeszcze dużo czasu, choć wiadomo, że dla napastnika bramki są jak tlen, a bez niego trudno funkcjonować.
Seria trzech meczów bez strzelonego gola może się zdarzyć nawet najlepszym napastnikom. Tym bardziej, że Barcelona nie jest skrojona pod Roberta tak jak był Bayern Monachium, w którym wszystko było podporządkowane pod „Lewego”, żeby on był egzekutorem, a nawet terminatorem. Barca gra trochę inaczej: indywidualne akcje, jej piłkarze wchodzą z lewej i prawej strony w pole karne, młodzież też ma ambicje strzeleckie i nie zawsze szuka Roberta.
Natomiast jest to niewątpliwie ciekawe zjawisko. Barcelona odpadła z Champions League, a w Lidze Europy powstały przed nią strome schody. Natomiast Bayern idzie do przodu i to bardzo mocno. Gdyby Bayern wygrał Ligę Mistrzów, to pewnie Robert nie byłby za bardzo zadowolony. I nawet bym go rozumiał (śmiech).
Przejdź na Polsatsport.pl