Kamil Stoch w kryzysie. Trenerzy zdradzili, o co chodzi
Kamil Stoch na nowo zdefiniował polskie skoki. Sprawnie przejął pałeczkę po erze Adama Małysza i osiągnął to, o czym marzył Orzeł z Wisły – trzy złote medale IO. Dokładnie dziewięć lat po złocie z Soczi skoczek z Zębu jest na ostrym zakręcie i serca wielu kibiców krwawią. Na czym polegają bolączki Kamila – diagnozują w rozmowie z Polsatsport.pl doświadczeni trenerzy skoków Kazimierz Długopolski i Krzysztof Sobański, który szkolił Stocha w zakopiańskiej SMS.
Kamil Stoch już dziś jest legendą naszych skoków, nie tylko na Podhalu będą stawiać mu pomniki, jego imieniem tytułować szkoły. Każdy na jego miejscu spocząłby na laurach i odcinał kupony od dokonań. Każdy, ale nie on. Kamil Stoch nadal chce wygrywać i z przeciętnością nie jest mu do twarzy. Zresztą cóż to za przeciętność - w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata wyprzedza go tylko 13 skoczków, zatem współtworzy elitę tej pięknej i trudnej dyscypliny.
ZOBACZ TAKŻE: Największe gwiazdy w reprezentacji norweskich skoczków na mistrzostwa świata
- Kamil ma kłopoty z oddaniem dwóch regularnych skoków, a w Kulm wypadł bardzo słabo. Na pewno nie chodzi o przygotowanie fizyczne, bo w nim Kamil zawsze brylował. Pies jest pogrzebany w technice, począwszy od najazdu, poprzez zachowanie kątów na progu, by uzyskać właściwe odbicie. W skrócie chodzi o to, by wyprzedzić narty na progu, a nie o to, by narty wyprzedziły skoczka. Jeżeli te błędy zaczynają się powtarzać, to powstaje także mętlik w głowie – analizuje doświadczony trener skoczków i dwuboistów Kazimierz Długopolski, uczestnik IO w Sapporo (1972) i Lake Placid (1980).
Podobną diagnozę stawia Krzysztof Sobański, który trenował Stocha w zakopiańskiej SMS.
- Kamil jest świetnie przygotowany fizycznie, tyle że nastąpiło zmęczenie materiału. Był poddany bardzo dużym obciążeniom startowym. Konkursy, w których ostatnio brał udział odbywały się w wyjątkowo trudnych warunkach. Na dodatek często rządził nimi przypadek, związany ze zmiennym wiatrem. Kamil odczuł to na własnej skórze: nawet po dobrym skoku uzyskiwał słabą odległość, a to jednak męczy – zapewnia doświadczony trener.
Kazimierz Długopolski nawiązał do charakteru Kamila Stocha.
- Kamil jest niesamowicie ambitny. On wciąż chce wygrywać, a im dłużej mu się nie udaje, tym większa powstaje nerwówka, a to jeszcze bardziej go dobija. Natomiast sztab trenera Thurnbichlera jest kompletny, nie brakuje w nim nawet psychologa, więc powinien sobie poradzić również z tym problemem – uważa Długopolski.
Czy Kamil Stoch powinien mieć swojego Hannu Lepistoe?
Gdy na późnym etapie kariery Adam Małysz miał kłopoty z utrzymaniem wysokiej formy, PZN sięgnął po doświadczonego trenera Hannu Lepistoe, który zapewnił mu drugą, a nawet trzecią młodość na skoczniach. Kamil Stoch świetnie czuje się w grupie naszych zawodników, jako jeden z liderów napędza ją, pomaga cementować. Czy jednak wobec faktu, że już drugi rok z rzędu na początku roku wpada w kryzys, nie powinien spróbować pracy z trenerem indywidualnym?
Krzysztof Sobański jest sceptycznie nastawiony do tego pomysłu.
- Gdyby Kamil chciał coś zmieniać, to musiałby wrócić do Stefana Horngachera, bo to pod skrzydłami tego trenera regularnie skakał na najwyższym światowym poziomie. Natomiast kulisy sprowadzenia Hannu Lepistoe były takie, że Adamowi Małyszowi nie najlepiej układała się współpraca z ówczesnym trenerem Łukaszem Kruczkiem – podkreśla Sobański.
Doświadczony fiński szkoleniowiec przygotował Orła z Wisły do IO w Vancouver, efektem czego były dwa srebrne medale.
- Adam marzył wprawdzie o złocie, które trzykrotnie miał szczęście zdobyć dopiero Kamil. Obaj są fenomenalnymi sportowcami. Natomiast nie ma co ich nawet porównywać, gdyż startowali w innych okresach, przy innych obciążeniach, przy innej konkurencji. Dziś ta konkurencja jest dużo wyższa. Startuje większa liczba bardzo dobrych zawodników. Dlatego wystarczy delikatny błąd, pech do warunków i można nie dostać się do finałowej serii – uważa trener.