Takiej gwiazdy ŁKS nie miał dawno. "Dzwonili i pytali, czy to prawda"
Pirulo to największa gwiazda ŁKS Łódź i całej Fortuna 1 Ligi. Kiedy przyjechał do Polski transfermarkt.de wyceniał go na 250 tysięcy euro. Po dwóch latach podwoił wartość. 500 tysięcy euro to także kwota odstępnego, jaką ma zapisaną w kontrakcie. Nikt jednak nie wyobraża sobie drużyny bez niego. Kiedy kilka dni przed startem ligi pojawiły się informacje o zainteresowaniu Wisły Płock, to w Łodzi zapanowała histeria i panika.
Kiedy media napisały, że Wisła Płock chce Pirulo, to zwykli kibice zaczęli dzwonić do ludzi pracujących w łódzkim klubie i pytać, czy to prawda. Zapanowała histeria i panika, do dla fanów ŁKS-u Pirulo jest cenniejszy niż Lionel Messi. To idol lokalnej społeczności i gwiazda, jakiej ten klub nie miał od czasów Mirosława Trzeciaka i Marka Saganowskiego, a więc od dawna.
Wielu go chce, a on się nigdzie nie wybiera
Sprawa transferu Pirulo do Płocka żyła kilka dni. Wisła Płock sprzedała Davo i spekulowano, że w to miejsce weźmie najlepszego zawodnika Fortuna 1 Ligi. ŁKS był wtedy na obozie, a kibice tej drużyny czytali, że jak tylko stamtąd wróci, to Hiszpan przejdzie w Płocku testy medyczne, podpisze umowę i zostaną po nim jedynie piękne wspomnienia.
Na szczęście dla kibiców i dla klubu Pirulo zdementował informacje i przyznał, że nigdzie się nie wybiera. Kolejny pożar został więc ugaszony. Nie pierwszy i pewnie nie ostatni, bo Pirulo co okno transferowe jest przymierzany do innych klubów. Rok temu miał być na celowniku aż trzech klubów PKO Ekstraklasy. Termalika Bruk-Bet Nieciecza miała być gotowa na wyłożenie 300 tysięcy euro na jego transfer. Z dużej chmury spadł jednak mały deszcz. I nawet nie chodziło o to, że cena odstępnego w kontrakcie Pirulo z ŁKS-em wynosi pół miliona euro.
Przerasta ligę o dwie klasy
Wiele osób dziwi się, jak to możliwe, że taki zawodnik jak Pirulo dalej gra w pierwszej lidze. Mówią, że on ją przerasta o dwie klasy, że bije innych na głowę. Pewnie stąd biorą się kolejne spekulacje. Problem w tym, że Pirulo nie zamierza odchodzić za wszelką cenę. On już przekonał się na własnej skórze, że takie skakanie z kwiatka na kwiatek niczego dobrego nie przyniesie. Zanim trafił do ŁKS-u, był pół roku na Słowacji i kolejne pół w Bułgarii. Nigdzie nie zagrzał miejsca, ani się nie wybił. Wrócił do Hiszpanii, gdzie stał się jednym z wielu.
W Łodzi, zanim rozwinął skrzydła, też minął rok. Może pomny tych doświadczeń teraz woli nie ryzykować i dmucha na zimne. Nie szuka zmiany dla samej zmiany. Tylko naprawdę wielka polska firma mogłaby go skłonić do tego, żeby zostawił ŁKS. Takiej oferty dotąd jednak nie dostał, więc trzyma się tego, co ma. Nie chce robić rewolucji w życiu swoim i rodziny. Jego starsza córeczka chodzi do przedszkola językowego w Łodzi. Piłkarz żartuje, że po polsku mówi lepiej niż on. Jego polski jest słaby. Obiecał jednak, że jak drużyna wywalczy awans, to udzieli wywiadu w naszym języku.
Idol, jakiego ŁKS nie miał od lat
To, że on i jego rodzina dobrze czują się w Łodzi, to nie jedyny powód, dla którego dalej gra w ŁKS-ie. Kolejnym jest fakt, że w tym klubie jest ubóstwiany. Jedna z wycieczek, które były ostatnio oprowadzane po stadionie, natknęły się na końcówkę treningu drużyny. Kiedy jeden chłopak z grupy zobaczył Pirulo, to oczy mu się zaświeciły tak, jakby zobaczył co najmniej Messiego. Od razu zaczął dopytywać, czy może sobie zrobić z Hiszpanem zdjęcie. Bo Pirulo w ŁKS-ie, to jest gość.
30-latek zapracował sobie na swoją pozycję. Pierwszy rok miał trudny. Aklimatyzował się, jego dobre występy można było policzyć na palcach jednej ręki. Kiedy już jednak oswoił się z polską ligą, to przebił wszystko to, czego dokonał w ŁKS-ie Dani Ramirez. Wychowanek Realu w pierwszym sezonie strzelił 9 goli i zaliczył 15 asyst. Pomógł ŁKS-owi wywalczyć awans. Potem grał też w Lechu Poznań. Daniego wciąż jednak w ŁKS-ie pamiętają, ale wszelkie porównania byłej gwiazdy z tą nową wypadają na korzyść Pirulo.
Przejdź na Polsatsport.pl