Angielski klub nie na sprzedaż. Właściciel mówi stanowcze "nie"
Właściciel Liverpoolu wreszcie odniósł się do plotek, które mówiły o sprzedaży klubu z Anfield Road. John Henry zaprzeczył tym doniesieniom.
John W. Henry zazwyczaj nie udziela się i nie komentuje takich spraw w mediach. Kibice Liverpoolu niezbyt często widzą go również na stadionie. Na Anfield Road nie stawił się od listopada - to wtedy pojawiły się pierwsze doniesienia, jakoby chciał sprzedać klub.
ZOBACZ TAKŻE: Katarczycy przejmą władze w kolejnym wielkim klubie?
73-letni właściciel zaprzeczył jednak tym plotkom na łamach "Boston Sports Journal". Amerykanin zapewnił, że nie wszystko jest tak oczywiste, jak przekazują media. Według angielskich gazet, zainteresowanie "The Reds" wykazywały kraje Bliskiego Wschodu.
- Wiem, że sporo się mówi na temat Liverpoolu, ale ja wolę trzymać się faktów. My tylko sformalizowaliśmy trwający proces. Czy zostaniemy w Anglii na zawsze? Nie. Czy sprzedajemy Liverpool? Nie. Czy rozmawiamy z inwestorami na temat Liverpoolu? Tak. Czy coś się wydarzy? Mam nadzieję, ale nie sprzedamy klubu. Czy sprzedaliśmy cokolwiek na przestrzeni ostatnich 20 lat? - zapytał retorycznie właściciel.
Fenway Sports Group, które zarządza Liverpoolem, kupiło ten klub w 2010 roku za 300 milionów funtów. To właśnie dzięki obecnym właścicielom Liverpool powrócił na szczyt po 30 latach bez mistrzostwa krajowego. Za ich kadencji "The Reds" wygrali też Ligę Mistrzów i jeszcze dwa razy grali w finale. Oni również zdecydowali o powiększeniu stadionu do 61 tysięcy miejsc.
Na właścicieli spadła jednak fala krytyki po tym, gdy próbowali zastrzec nazwę Liverpool jako znak towarowy. Próbowali, bo głośne protesty kibiców odwiodły ich od tego pomysłu. W obecnym sezonie klub mierzy się z kryzysem i zajmuje dopiero 8. miejsce w lidze.
Przejdź na Polsatsport.pl