Miłosz Kozak: Decyzję o bezpośrednim strzale wziąłem na siebie
Miłosz Kozak w drugim meczu w barwach Górnika Łęczna popisał się strzałem, który zapewnił jego ekipie triumf nad Stalą Rzeszów. 25-letni pomocnik trafił z rzutu wolnego. – Zazwyczaj dorzucałem futbolówkę w pole karne, żeby ktoś mógł zgrać ją głową do środka i nadbiegający kolega kończy akcje. Nie przynosiło to jednak spodziewanych efektów, więc postanowiłem coś zmienić. Jak widać, opłaciło się. Mam nadzieję, że ta wygrana doda nam więcej pewności siebie – mówi Kozak w rozmowie z Łączy Nas Piłka.
Twoje nazwisko zobowiązuje do ładnych goli. Strzał w meczu ze Stalą Rzeszów – pierwsza klasa!
Nie wiedziałem co zrobić, więc postanowiłem uderzyć na bramkę. Kto by się spodziewał, że piłka tak siądzie mi na nodze?! (śmiech). Na treningach ćwiczyliśmy wrzutki po stałych fragmentach gry, właśnie z takiej odległości jak w meczu. Zazwyczaj dorzucałem futbolówkę w pole karne, żeby ktoś mógł zgrać ją głową do środka i nadbiegający kolega kończy akcje. Nie przynosiło to jednak spodziewanych efektów, więc postanowiłem coś zmienić. Wziąłem decyzję na siebie. Jak widać, opłaciło się, bo wygraliśmy. Mam nadzieję, że ta wygrana doda nam więcej pewności siebie.
Wróciłeś do Polski z przytupem. Zmieniłeś kraje, ale główny szyld – Fortuna – został ten sam.
Odchodziłem z Radomiaka po awansie do ekstraklasy. Zagrałem trochę spotkań i wyjechałem. Pobyt na Słowacji oceniam bardzo pozytywnie. Zajęliśmy 3. miejsce w lidze, wygraliśmy krajowy puchar. Wspomnienia są na lata, bo w Spartaku Trnava moim kolegą był Martin Skrtel, którego przedstawiać nikomu nie trzeba. Jego CV wiele o nim mówi. Ponad 100 meczów w kadrze, 320 spotkań w Liverpoolu FC. Prawdziwa legenda słowackiej piłki. Mimo swojego wieku wciąż prezentuje klasę. Trenował na pełnych obrotach, w grach jeden na jeden nie do zdarcia. Piłka mogła przejść, przeciwnik nie. Charyzma, podpowiadał w szatni. Wiele wnosił do zespołu. Nic tylko patrzeć na kogoś takiego i czerpać, ile się da.
Przyjechałeś ze Słowacji lepszy piłkarsko, czy z innym spojrzeniem na piłkę?
I to, i to. Nasz trener przywiązywał dużą wagę do taktyki. Mnóstwo analiz, wszystko rozłożone na czynniki pierwsze. Uważam, że pod względem taktycznym zrobiłem duży progres i w tym aspekcie jestem dwa, trzy poziomy wyżej niż przed wyjazdem.
Za to sportowo zdecydowałeś się na niższy poziom rozgrywkowy. Z ekstraklasy słowackiej do pierwszej ligi polskiej. Skąd taka decyzja?
Przesądziły o tym sprawy rodzinne. Górnik wyrażał zainteresowanie mną zaraz po ich spadku z polskiej ekstraklasy. Temat wrócił zimą. Przeczekałem i jestem, teraz zrobię wszystko, by pomóc Górnikowi piąć się w górę tabeli. I żeby wrócił do ekstraklasy. Może uda się o to jeszcze w tym sezonie? Gdy grałem w Chrobrym kończyliśmy rundę z dorobkiem dwudziestu punktów, a mimo to do ostatnich kolejek biliśmy się o baraże. Piłka pisze różne scenariusze, jeśli będziemy regularnie punktować i złapiemy serię zwycięstw to baraże są sprawą otwartą. Mam nadzieję, że w Łęcznej na koniec sezonu damy kibicom dużo radości.
Okoliczności wygranej ze Stalą były wyjątkowe. Raz, że trafiłeś z wolnego, dwa Maciej Gostomski obronił karnego. Jak już coś budować to na takich fundamentach?
O porażce 0:3 z Sandecją na początek rundy rewanżowej musieli szybko zapomnieć. Zagraliśmy tam bardzo słabo w każdej formacji. Takie mecze nie mają prawa nam się przytrafiać. Szkoda było pracy, którą wykonaliśmy w trakcie okresu przygotowawczego. Dobrze, że takiego kopa dostaliśmy na początek. Ze Stalą trochę pocierpieliśmy, jednak udało się wygrać. Mieliśmy swoje sytuacje, do tego świetna reakcja Macieja przy rzucie karnym, szczęście tym razem nam dopisało.
Czytaj więcej o rozgrywkach Fortuna 1 Ligi na Łączy Nas Piłka!
Przejdź na Polsatsport.pl