Adam Małysz od Thurnbichlera usłyszał prawdę o Żyle! "Jestem zszokowany!"
- Jestem wręcz zszokowany! Często, gdy z Thomasem Thurnbichlerem rozmawiam, to mówi, że z Piotrkiem Żyłą mu się super współpracuje. A przecież nie jest łatwym zawodnikiem, jak wszyscy wiemy (śmiech). Czasem jest zły, gdy nie może czegoś zjeść. Ma ustalone swoje pory dnia i musi coś zjeść, bo inaczej jest zły, wkurzony i nie funkcjonuje tak jak powinien. Lubi steki i potrafi dużo zjeść, a wbrew temu nie widać tego po nim. Cały czas jest w stanie utrzymać właściwą wagę! – powiedział Adam Małysz.
Michał Białoński: Piotr Żyła został ponownie mistrzem świata, jest także piątym zawodnikiem w klasyfikacji generalnej PŚ z 822 punktami. W wieku 36 lat. Kto by się spodziewał?
Adam Małysz, prezes PZN-u: Widać, że Thomas do niego trafił. Jestem wręcz zszokowany! Często, gdy z Thomasem rozmawiam, to mówi, że z Piotrkiem mu się super współpracuje. A przecież Piotrek nie jest łatwym zawodnikiem, jak wszyscy wiemy (śmiech). Z prostej przyczyny – on lubi filozofować i pewne rzeczy zmieniać. Ale Thurnbichler świetnie sobie ułożył z nim relacje. Oczywiście, Piotrek, podobnie jak Kamil Stoch, jest zawodnikiem, który bardzo dużo osiągnął, więc dotrzeć do niego z jednej strony nie jest prosto, a z drugiej – on musi zacząć więcej oszczędzać siły. 36 lat – to się wydaje mało, niby jesteś młody, ale w sporcie to już trochę jest, tym bardziej, że twój organizm jest eksploatowany już od dziecka.
ZOBACZ TAKŻE: Kontrowersyjne kazanie. Ksiądz publicznie zadrwił z Thomasa Thurnbichlera
Tym bardziej, że przed zimą musi zbijać wagę, po tym jak latem czasem pofolguje sobie w diecie?
Powiem szczerze, że w ostatnich paru latach chłopaki nie mają z tym problemów. Na tyle jest to wypracowane, że fajnie dają sobie z tym radę. Jak patrzę na to, co i ile jedzą, to widzę, że jedzą normalnie, tak jak wszyscy, a jednak nie tyją.
Pewnie dzięki aktywnemu stylowi życia, treningowi, więcej kalorii spalają?
Pewnie tak. Piotrek czasem jest zły, gdy nie może czegoś zjeść. Ma ustalone swoje pory dnia i musi coś zjeść, bo inaczej jest zły, wkurzony i nie funkcjonuje tak jak powinien. Lubi steki i potrafi dużo zjeść, a wbrew temu nie widać tego po nim. Cały czas jest w stanie utrzymać właściwą wagę!
Zgodzi się pan z tym, że poziom w tym sezonie jest niesamowity, wysoki i wyrównany?
Poziom jest bardzo wysoki. Na początku sezonu zdecydowanym faworytem był Dawid Kubacki, później na wyżyny wspiął się Granerud. Już w jego oczach, po wyjściu na skocznie, widać było pewność. W poprzednich latach i na początku tego popełniał ten błąd, że po wyjściu z progu uciekała mu narta. Widać, że to opanował, dzięki czemu w tym momencie jest mocnym zawodnikiem, ale też do pokonania. Parokrotnie zdarzały mu się wpadki. Na MŚ Granerud niesie presję tego, który się broni, a nie atakuje. Tymczasem zawsze łatwiej jest atakować i dlatego też często pojawiają się niespodzianki.
Zadowolony pan jest ze współpracy trenera Thurnbichlera ze szkoleniowcami z ośrodków bazowych? Podobno Maciej Maciusiak, który jest trenerem w ośrodku podhalański, chciał mieć samodzielność w procesie treningowym.
To jest trudne, bo faktycznie Thomas i Maciek poszli innymi drogami. Na początku trenowali podobnie i często się konsultowali. Później sytuacja wymusiła rozejście się ich dróg. Wszystko przez starty, jedni jeździli na FIS Grand Prix, a drudzy na Continental Cup. Mimo wszystko myślę, że współpraca powinna być głębsza i ona będzie głębsza, bo obie strony widzą, że muszą się zbliżyć do siebie i przede wszystkim muszą obrać jedną drogę.
Kadra B, którą wysłaliśmy do Rasnova zrobiła punkty, co mnie zadowala, ale jakość skoków pozostawia spory niedosyt. Na siedem skoków zazwyczaj były dwa dobre, a nie pięć. Tomasz Pilch z Kacprem Juroszkiem mogli się przetrzeć, zaaklimatyzować w Pucharze Świata. Właśnie taka stopniowa adaptacja doprowadziła do stabilnego, dobrego skakani Olka Zniszczoła, który na początku zimowego sezonu nie dostawał się do trzydziestki, a naraz wskoczył i zyskuje niemało punktów. Dlatego gdy nie jesteś w formie, to bez sensu pchać się do PŚ, ale gdy widać potencjał na „trzydziestkę”, to warto posyłać zawodników na elitarne zawody, bo nabierają tam doświadczenia.
Przejdź na Polsatsport.pl