Iwanow: Łączy nas transparentność?
Fernando Santos pracuje. Bez zgiełku, nadmiernej egzaltacji, wyjazdami do naszych kadrowiczów, dziesiątkami zdjęć na Instagramie federacji na koncie „Łączy Nas Piłka” czy licznymi odwiedzinami na polskich stadionach. Nie tylko dlatego, że runda wiosenna rusza u nas zazwyczaj wtedy, gdy zaczyna się lekko przesunięta w kalendarzu zima. Cóż, taki mamy klimat. Nie mamy na to wpływu więc musimy to przyjąć z godnością, gorącą herbatę i grubym kocem.
Z biur przy Bitwy Warszawskiej coraz rzadziej dochodzą też odgłosy na temat przemożnej chęci władz związku na dołączenie do sztabu polskiego trenera. Wizja, którą stworzono sobie w PZPN-ie, nijak nie łączyła się z koncepcją Portugalczyka, więc dziś wątek obecny dotychczas dość często na portalowych czołówkach zniknął. Wiadomo, że Cezary Kulesza nie przepada za sugestiami z zewnątrz i każde podsunięte nazwisko traktuje z niechęcią. Umówmy się, że misja zbudowania przy Santosie kogoś, kto być może w przyszłości przydałby się polskiej piłce reprezentacyjnej była utopijna. Wyglądało to tak, jakby PZPN chciał na siłę „wcisnąć” Santosowi Polaka, którego rola i tak ograniczona zostałaby do sławetnego rozstawiania pachołków czy przeprowadzenia rozgrzewki.
Zobacz także: Szymon Marciniak zdetronizuje Cezarego Kuleszę? "Zna piłkę jak mało kto w Polsce"
Jeśli ktoś miałby się czegoś nauczyć, musiałby być blisko. A do tego potrzebne jest pełne zaufanie. Kota w worku nie wziąłby nie tylko pan Fernando. Pomysł ujawniony w „Cafe Futbol” przed dwoma tygodniami przez dyrektora sportowego Legii Warszawa, byłego reprezentanta Polski i asystenta selekcjonera podczas EURO 2012 Jacka Zielińskiego, żeby podczas zgrupowań kadry pracy Portugalczyka w miarę możliwości przyglądała się większa grupa trenerów, także tych na kontraktach federacji, była strzałem w dziesiątkę. Dziś doszło już do spotkania w siedzibie związku Santosa z opiekunami młodzieżówek. Ciąg dalszy, mam nadzieję, że nastąpi. Brawo.
Dobrze, że rozpędu nabrała wreszcie sprawa Grzegorza Mielcarskiego, jedynego Polaka, o którego prosił nowy selekcjoner. Szkoda, że tak późno, bo ten temat można było „załatwić” zdecydowanie wcześniej. Zwlekanie w tego typu sytuacjach nigdy nie jest korzystną sytuacją. Przypadek tego, co działo się po mistrzostwach Świata, najlepiej oddaje kontekst.
Trzeba reagować od razu. By nie dać szansy do interpretacji i domysłów. Przecież od zatrudnienia Portugalczyka minęło już 5 tygodni. Komunikacja plus jasne sygnały. Jak to się od pewnego czasu ładnie mówi: transparentność. Wszyscy na tym możemy wyjść zdecydowanie lepiej. Przecież łączy nas nie tylko piłka. Ale także jasne procedury i takie zarządzanie, by polski futbol miał się coraz lepiej.
Przejdź na Polsatsport.pl