Jakub Szymański: Celuję w finał, a w finale...
– W biegu płotkarskim wszystko musi być automatyczne – powiedział PAP przed startem w halowych mistrzostwach Europy w Stambule specjalista 60 m ppł Jakub Szymański. Młody Polak świetnie znosi presję i nie boi się nawet najbardziej utytułowanych rywali. 20-letni płotkarz wymieniany jest przez ekspertów jako jeden z kandydatów do medalu w biegu na 60 m ppł.
– Nie czuję presji związanej ze startem w mistrzostwach Europy. Mam ją opanowaną. Jeżeli nie wydarzy się nic poza stresem, którego się także zupełnie nie spodziewam, będzie tak jak na każdym mityngu. Powinno być obiecująco. Celuję w finał, a w finale można powalczyć o wszystko – podkreślił Szymański.
Zobacz także: Skład reprezentacji Polski na HME Stambuł 2023
Pytany o stabilizację na bardzo wysokim poziomie w tym sezonie przyznał, że kluczem do tego jest odrzucanie myśli o zmęczeniu i liczbie startów.
– Nie ma miejsca na użalanie się nad sobą. Wyłącza się głowę i robi się swoje tak jak na treningu. Wszystko musi być w biegu płotkarskim robione z automatu – wyjaśnił.
Szymański przyjechał do Stambułu z trzecim czasem w stawce - 7,53. Bieżnia w Turcji została ułożona na deskach.
– Na szczęście w Spale też mamy deski, a tam spędzamy dużo swojego czasu na obozach i treningach. Deski dają trochę mocy, ale mogą być też niesprawiedliwe. Nie wiadomo przecież, na jakim torze tutaj i jak deski odbijają i na jakim kroku się na nie trafi. Nie zwracam jednak na to uwagi. Jedyne na co patrzę, to tartan w formie mondo. Jestem z tego bardzo zadowolony, bo wiadomo, że to najszybszy tartan – ocenił młody płotkarz.
Szybka czy wolna bieżnia — to mit, czy sportowcy naprawdę czują, że gdzieś podłoże pomaga uzyskiwać lepsze rezultaty? Zdaniem Szymańskiego to żaden mit.
– Czuć wielką różnicę, gdy na co dzień trenuje się na bieżni normalnej czy słabej, która wręcz się rozsypuje pod nogami. Mondo jest nie do ruszenia. Jeśli zawodnik trenuje na jakiejkolwiek innej bieżni, to na mondo czuć różnicę – zapewnił.
Zdaniem wielu ekspertów, m.in. wybitnego byłego płotkarza Marka Plawgo, Szymański ma w sobie coś takiego, że mimo młodego wieku, w ogóle nie boi się rywali oraz ich wielkich osiągnięć.
– Nie ma się czego bać. Czym innym jest czuć respekt wobec takich zawodników jak Amerykanin Grant Holloway czy Francuz Pascal Martinot-Lagarde, to coś normalnego. To bowiem legendy. Oni jednak swoje już nabiegali w życiu. Holloway będzie też jeszcze biegał drugie tyle co Lagarde. Ten respekt jednak mnie przed nimi nie zraża. Chcę im po prostu dorównać – zaznaczył Szymański.
– Już zacząłem pisać swoją historię, ale sądzę, że jeszcze napiszę wiele ciekawych rozdziałów – dodał.
Przejdź na Polsatsport.pl