Fernando Santos zderzył się z rzeczywistością. Deska ratunkowa z drugiej ligi!
Selekcjoner reprezentacji Polski Fernando Santos, szykując się do pierwszej kampanii z Czechami, zderzył się z naszą rzeczywistością piłkarską. Pożar w obronie, alarm w ataku – tak wygląda sytuacja kadrowa, a do rozpoczęcia eliminacji do ME w Niemczech zostały już tylko dwa tygodnie. Nic dziwnego, że w ramach misji ratunkowej doświadczony trener sięga nawet po Dawida Kownackiego, grającego w drugiej lidze niemieckiej.
Wydawać się mogło, że problemy kadrowe, z jakimi przed MŚ w Katarze borykał się ówczesny selekcjoner Czesław Michniewicz były apogeum pod tym względem. Tymczasem teraz jest jeszcze gorzej.
Do fatalnej sytuacji kadrowej w defensywie zdążyliśmy się przyzwyczaić już od początku roku. Szef naszej obrony Kamil Glik jest po operacji kolana, jaką zrobił mu lekarz kadry Jacek Jaroszewski 16 lutego. Początkowo szanse na powrót „Glikson” na marcowe mecze z Czechami (24 marca w Pradze) i Albanią (27 marca w Warszawie) wyglądały niezwykle mizernie. Na szczęście wczoraj (środa) Kamil wrócił do treningów. Jeśli uda mu się uda także wrócić do gry w Benevento, to znajdzie się wśród powołanych, ale to nie rozwiąże wszystkich problemów. Wszak Jakub Kiwior i Bartosz Bereszyński po zmianie klubów obserwują mecze z ławki rezerwowych, co musiało się odbić na ich dyspozycji.
ZOBACZ TAKŻE: Kontuzja Arkadiusza Milika! Poznał diagnozę. Nie jest dobrze
Natomiast od kilku lat słynęliśmy z bogactwa w ataku. Wysokiej klasy napastnikami moglibyśmy obsadzić kilka „jedenastek”. Co z tego zostało przed konfrontacją z Czechami? Robert Lewandowski i Arkadiusz Milik są kontuzjowani. Ten drugi na pewno nie zdąży wyleczyć się na zgrupowanie kadry. Adamowi Buksie, po przeprowadzce z MLS-u do Ligue 1, idzie jak po grudzie. Kontuzje, grzanie ławki rezerwowych, w efekcie ma na koncie ledwie cztery spotkania ligowe, z których ostatnie to 13 minut w meczu z Lille 9 października. W piłce zawodowej pół roku bez gry to wieczność.
Karol Świderski rozegrał tylko dwa mecze w MLS, nie strzelił bramki w żadnym z nich.
Serię Krzysztofa Piątka w Serie A można określić mianem czarnej – 12 meczów z rzędu bez zdobyczy golowych – nie do takiego „El Pistolero” przywykli w Italii. Natomiast plusem „Pjony” jest jego regularna gra i waleczność.
Oczywiście, kapitan reprezentacji Robert Lewandowski wróci do gry po urazie uda nie tylko na zgrupowanie kadry, ale już na najbliższy, niedzielny mecz Barcelony z Athletikiem Bilbao. Krótki odpoczynek od piłki może mu wyjść tylko na korzyść.
Łatając dziury w ataku, Fernando Santos sięga po Dawida Kownackiego, który gra z powodzeniem w drugiej lidze niemieckiej. Santos już w ubiegły piątek rozesłał do zagranicznych klubów szeroką, 40-osobową listę powołanych. Tę ostateczną ogłosi na konferencji prasowej w piątek 17 marca, na PGE Narodowym. Na trzy dni przed rozpoczęciem zgrupowania. Z naszych informacji wynika, że Kownacki znajdzie się również na tej ostatecznej liście.
To pierwsze zderzenie z naszą rzeczywistością piłkarską Fernando Santosa. Dotąd był przyzwyczajony do innego potencjału piłkarskiego. Gdy przed ostatnim mundialem ze składu Portugalii kontuzja wyeliminowała mu Diogo Jotę z Liverpoolu, sięgnął po młodzieńca z Benfiki – Goncalo Ramosa. I ten odpłacił się hat-trickiem w meczu ze Szwajcarią.
Tymczasem, by skompletować skład „Biało-Czerwonych” na początek eliminacji do Euro 2024, Santos musi szperać w drugich ligach. Kownacki nie będzie jedynakiem z tego szczebla. Na szerokiej liście powołań znalazł się też Michał Helik, występujących w Championships, czyli na drugim poziomie rozgrywek Anglii. Na dodatek jego Huddersfield jest przedostatnie w stawce 24 ekip. Gdyby nie kontuzja, na marcowym zgrupowaniu stawiłby się także inny angielski drugoligowiec – Krystian Bielik.
Żeby było jasne: powołanie Kownackiego, który w 2. Bundeslidze strzelił 10 bramek, co plasuje go na piątym miejscu wśród najlepszych strzelców, nie będzie niczym nienormalnym. Nie tylko z uwagi na kłopoty pozostałych naszych napastników, ale też ze względu na drzemiący w „Kownasiu” potencjał. Dawid był wielką nadzieją naszej reprezentacji już w erze Adama Nawałki, który wstawiał go do wyjściowego składu podczas MŚ 2018, tyle że w roli skrzydłowego.
ZOBACZ TAKŻE: Świetna forma Dawida Kownackiego. 10. bramka w tym sezonie ligowym
Co więcej, Dawid był oczkiem w głowie kapitana kadry Lewandowskiego, odkąd tylko w marcu 2018 r. pojawił się na zgrupowaniu. Robert mocno miał jednak na dzieję, że kariera młodszego kolegi potoczy się znacznie lepiej i „Kownaś” przebije się do jednej z najmocniejszych lig Europy. Tymczasem Dawid odbił się od Sampdorii Genua. Pięć lat po debiucie w barwach narodowych Kownacki będzie miał szansę ugasić pożar w ataku w dwumeczu z Czechami i Albanią. W perspektywie wygasającego mu w czerwcu kontraktu z Fortuną Duesseldorf, lepszej okazji na przypomnienie światu o sobie nie mógł dostać. Reszta jest w jego nogach i głowie.