Lewandowski przestaje być synonimem gola w Barcelonie
Wygląda na to, że Robert Lewandowski przeżywa najgorszy okres, odkąd dołączył do Barcelony. Hiszpańskie media rozpisują się na temat kiepskiej dyspozycji kapitana reprezentacji Polski.
„Przeżywa najgorsza passę od czasu podpisania kontraktu z Barcą”.
„Stracił czucie piłki”.
„To niewytłumaczalne, aby napastnik jego klasy marnował tak wiele sytuacji podbramkowych”.
„Barca wygrywa dzięki Ter Stegenowi, Raphinhi, Balde, ale gdzie jest Lewandowski?
„Polak podtrzymuje złe uczucia, które są jego udziałem od czasu powrotu piłki klubowej po mistrzostwach świata w Katarze”.
„RL9 toczy piłkę, zamiast ją uderzać”.
„Przed drużyną Xaviego mecze z Realem Madryt o mistrzostwo i Puchar Króla. Potrzebna jest powrót najlepszej wersji Lewandowskiego”.
„Jego wkład jest fundamentalny w tym sezonie. Jest najlepszym strzelcem, jednym z kilku senatorów, ale…”
„W Bayernie spędził kilka sezonów utrzymując średnią więcej niż jeden gol na mecz, ale teraz w ostatnich jedenastu meczach zdobył zaledwie dwie bramki. Nikt nie podważa klasy napastnika z Warszawy, ale nie można nie zauważyć, że przeżywa on swoją najgorszą dynamikę bramkową tuż przed najważniejszym meczem sezonu”.
„Już nie jest spektakularny, nie jest decydujący, Barca wygrywa mecze w sposób minimalny, bo brakuje jej zabójcy pod bramką rywala”.
„Ma już prawie 35 lat, kosztował ze zmiennymi 55 milionów euro. Barca musi pozyskać innego środkowego napastnika latem. 18-letni Brazylijczyk Vitor Roque ma przed sobą wielką przyszłość”.
Powyższe cytaty nie pochodzą od kibiców, którzy często emocjonalnie wylewają swoje żale w mediach społecznościowych, ale są wyborem opinii dziennikarzy z najbardziej uznanych tytułów hiszpańskich zajmujących się futbolem i opisują rzeczywistość po ostatnim meczu Barcelony, wygranym 1:0 z Athletic Bilbao (dziewiąte zwycięstwo drużyny z Katalonii w tych rozmiarach w obecnym sezonie). Delikatnie mówiąc, RL9 zagrał przeciętnie, nie wykorzystał dwóch dobrych sytuacji, niczym się nie wyróżnił.
Nie ma takiej możliwości, aby ktoś uwziął się na Polaka, patrzył na niego nieprzychylnym okiem (przedstawione oceny pochodzą głównie z życzliwych Barcelonie mediów katalońskich). Ewidentnie po prostu nasz as zaczyna tracić wszystko to, co z takim rozmachem wypracował na początku sezonu.
W liczbach z 25 golami wciąż jest najlepszy. Zdobył je w ciągu 2694 minut na boisku, które rozegrał w La Liga, Lidze Mistrzów, Lidze Europy, Copa del Rey i Superpucharze. Patrząc tylko na nie, trudno przejść obok takich osiągnięć obojętnie.
Istotna jest jednak dynamika, a ta wskazuje, że Robert słabnie i po okresie ekscytacji znalazł się na jakimś zakręcie. Przestał być galaktyczny w oczach Hiszpanii, stał się ziemski, zaczął podlegać normalnej krytyce.
Wciąż jednak może być wielkim wygranym w swoim pierwszym sezonie w Hiszpanii.
Co prawda nie zdołał pociągnąć ekipy w Lidze Europy, na co tak bardzo liczono i Barca odpadła z Manchesterem United na pułapie 1/16 finału rozgrywek drugiego planu w Europie (w tym czasie jego dawny klub Bayern Monachium przebił się do ćwierćfinału Ligi Mistrzów), ale ma jeszcze czas, aby pokazać, że potrafi być wyjątkowy w meczach najcięższego kalibru.
W niedzielę o godz. 21 Barca na Camp Nou podejmuje Real. Ewentualny zwycięski gol w takim starciu miałby ciężar mistrzowskiego tytułu, bo przewaga ekipy Xaviego wzrosłaby do dwunastu punktów.
Przejdź na Polsatsport.pl