Neymar, Mbappe, Messi - katarski trójkąt bermudzki w Paryżu
Wiecznie kontuzjowany i rozrywkowy Neymar, zblazowany wielkimi pieniędzmi Kylian Mbappe, wypalony Leo Messi. Kolejne akty pięknej tragedii za katarskie miliardy petrodolarów nie mają końca i PSG znów rozczarowało w Lidze Mistrzów. Czy pozbycie się Neymara, ograniczenie zarobków piłkarzy i Zinedine Zidane w roli trenera uratują sytuację? Wątpię.
A miało być tak pięknie - megagwiazdy, zwycięstwa, triumfy, podbój Europy i świata. Odkąd Katarczycy przejęli Paris Saint-Germain wszystko robią z wielkim rozmachem, za ogromne pieniądze, ku lekkiemu zażenowaniu futbolowego świata, który przecież wiele podobnych akcji widział - w galaktycznym Realu Madryt, Chelsea Abramowicza, Manchesterze City, przy finansowych dźwigniach Barcelony, ale PSG jednak przebija wszystkich.
ZOBACZ TAKŻE: Siatkarka zdradziła, co napisał do niej Neymar. Takiej propozycji się nie spodziewała (ZDJĘCIA)
Najwyższy transfer świata Neymara za 222 miliony euro z Barcelony. Nieprzyzwoicie wysokie, deprawujące zarobki dla Mbappe (z różnymi bonusami nawet 600 milionów euro za trzy lata gry), by nie odszedł do Realu Madryt. Nawet sam futbolowy bóg Messi przeniósł się z Camp Nou na Parc des Princes. Miał z tego powstać najbardziej magiczny trójkąt w dziejach futbolu, a dziś jest to bardziej trójkąt bermudzki, który przynosi szejkom z Kataru i kibicom PSG całe pasmo rozczarowań i wstydu.
Największe problemy i powody tej sytuacji są chyba dwa i są ze sobą powiązane. Złe zarządzanie klubem, wynikające z tego, że tak naprawdę do końca nie wiadomo, kto rządzi i kto w PSG jest najważniejszy, kto ponosi odpowiedzialność za końcowy efekt sportowy. Czy właściciel z Kataru, czy dyrektorzy klubu, trener, a może Mbappe, który dostał niespotykane dotąd władzę i kompetencje, będąc zwykłym kopaczem? A jest przecież jeszcze sam Messi, przy którym nawet "grający dyrektor sportowy" Mbappe w pewnych momentach jest w szatni malutki i musi zamilknąć.
Tak naprawdę nie może dziwić fakt, że mimo wielkich pieniędzy i wielkich nazwisk, niewiele w Paryżu się udaje. Powstał z tego jakiś celebrycki cyrk za bajońskie kwoty, który bardziej przypomina nagrywaną na żywo operę mydlaną niż poważny klub piłkarski. Nie wiadomo, kto tym rządzi i kto za to odpowiada. Pytanie czy leci z nami pilot jest raczej retoryczne. Mamy takie kolejne wcielenie FC Hollywood w niespotykanej dotąd skali i wersji.
Przy tym wszystkim w PSG piłkarsko zachwiane są proporcje. Z jednej strony mają te trzy megagwiazdy i kilku innych piłkarzy na bardzo wysokim poziomie, ale w tym sezonie po raz kolejny okazało się w decydujących meczach Ligi Mistrzów, że gdy zespół dopadną kontuzje, albo ktoś jest w słabszej formie, to nie bardzo ma ich kto zastąpić i na boisko wchodzą piłkarze, którzy mieliby kłopoty w meczu z Brestem czy Clermont Foot, a co dopiero z Bayernem czy Realem.
Gdy trzeba było gonić wynik z Bayernem i ratować kwestię awansu do ćwierćfinału Champions League, jako rezerwowi w zespole PSG pojawili się na boisku tacy zawodnicy jak... El Chadaille Bitshiabu, Warren Zaire Emery, Hugo Ekitike, Juan Bernat. Strach się bać. W końcówce meczu najgroźniejszym piłkarzem PSG w ofensywie był... wiekowy obrońca Sergio Ramos. Messi wyszedł w tym czasie na spacer do Lasku Bulońskiego.
Z Paryża dochodzą coraz bardziej skandaliczne wieści o konfliktach i bałaganie w klubie. Francuski dziennikarz Romain Molina napisał, że jeden z podstawowych piłkarzy PSG w noc poprzedzającą rewanżowy mecz z Bayernem miał się bawić do rana w nocnym klubie, a efekty było widać na boisku. Molina donosi też, że trener Christophe Galtier stracił panowanie nad szatnią, nie ma autorytetu u piłkarzy, którzy nazywają go "panem od wuefu", który nie ma pomysłu na taktykę.
Nad sytuacją nie panuje też portugalski dyrektor sportowy Luis Campos, od dawna jest skonfliktowany z Mbappe, który zarzucał mu niewłaściwe ruchy transferowe, a w zasadzie ich brak. Doszło nawet do tego, że działania na rynku transferowym Camposa skrytykował sam właściciel klubu Nasser Al-Khelaifi. Miało dojść do sprzeczki między nimi podczas meczu PSG z Lille i mocno ograniczyli kontakty. Dni Camposa wydają się więc w Paryżu policzone.
Oliwy do ognia dolał Neymar, który podobno rzucił do Camposa: "Może masz coś do powiedzenia na temat swojego okienka transferowego na poziomie drugiej ligi portugalskiej?". Kozioł ofiarny więc już jest, a nawet dwóch, wliczając trenera Galtiera, choć sam Neymar też może nie uciec katu spod topora. Mówi się o tym, że w Paryżu mają go dość i w letnim okienku transferowym PSG będzie chciało pozbyć się Brazylijczyka. Francuskie media donoszą, że większość piłkarzy nie chce go widzieć w szatni.
Są wielkie pieniądze, są największe gwiazdy światowego futbolu, a wyników nie ma. Poza finałem LM w 2020 roku, gdy PSG przegrało w finale z Bayernem, pozostałe podejścia w Champions League kończyły się dla drużyny z Paryża katastrofą. W latach 2016-2019 odpadali w 1/8 finału LM, kolejno z Barceloną, Realem Madryt i Manchesterem United. W 2021 roku przegrali w półfinale z Manchesterem City, rok temu w 1/8 finału z Realem i teraz na tym samym etapie z Bayernem.
W PSG pracowało już wielu trenerów z nazwiskiem z różnych krajów: Carlo Ancelotti, Laurent Blanc, Unai Emery, Thomas Tuchel, Mauricio Pochettino, obecnie Christophe Galtier. Przyzwoity wynik, finał Ligi Mistrzów w 2020 roku, zrobił tylko Tuchel. Pozbycie się go wydaje się błędem katarskich właścicieli klubu. Podobny błąd popełniła też chyba Chelsea Londyn, bo po odejściu Tuchela, który wygrał z nią Ligę Mistrzów, znacznie obniżyła loty.
W rewanżu z Bayernem piłkarze PSG sprawiali wrażenie, jakby im nie zależało specjalnie na wyniku. Tam nie było determinacji, walki na całego. Nasycone wilki. Mbappe grał tak, jakby to był mecz w 1/16 finału Pucharu Francji.
Messi w drugiej połowie meczu z Bayernem był kompletnie niewidoczny. Równie dobrze Josue z Legii mógłby tam za niego dreptać, może nawet więcej by zrobił. Messi, po tym jak wreszcie zdobył z Argentyną mistrzostwo świata, wydaje się być już do końca spełniony, uznał, że jest już najlepszym piłkarzem w historii futbolu, pieniędzy też mu do pierwszego wystarcza, więc głodu wygrania z PSG Ligi Mistrzów w nim nie widać. Już to zrobił z Barceloną. Wygra to dobrze, przegra - nic wielkiego się nie stanie.
W miniony weekend gwiazdorzy PSG kompromitowali się dalej. Dokonali niebywałej sztuki, bo udało im się wygrać na wyjeździe z zawsze groźnym Brest 2:1, do czego potrzebny był gol w doliczonym czasie gry Mbappe po asyście Messiego. Pewnie chcieli podnieść adrenalinę kibicom i by nie było zbyt nudno, czekali z decydującą bramką do ostatnich sekund.
Podobno wszyscy w Paryżu mają już dość Neymara, mimo jego wysokich umiejętności. Media wyliczają mu, że Brazylijczyk 47 procent czasu w PSG spędził "na chorobowym", a teraz odniósł swoją dwudziestą kontuzję, odkąd przebywa we Francji i nie zagra do końca sezonu. Zwykle brakuje go w kluczowych meczach Ligi Mistrzów. Najczęściej jego urazy wypadają w terminach zbliżonych do urodzinowych imprez jego siostry w Brazylii. Nikt już nie liczy na to, że Neymar pomoże PSG w wielkich sukcesach i Katarczycy są podobno na tyle zdeterminowani, że gotowi są nawet zapłacić Brazylijczykowi, by odszedł latem do innego klubu.
Na dodatek Neymar w ostatnich miesiącach miał być w gorszych relacjach z Mbappe, a to w PSG gwóźdź do trumny. W przypadku Mbappe odżyły doniesienia, że Francuz znów chce przenieść się do Realu Madryt. Jego agenci mieli podobno sondować, czy Florentino Perez nie obraził się po ostatniej rejteradzie Mbappe w ostatniej chwili i nadal jest zainteresowany jego grą dla "Królewskich".
Być może PSG będzie nawet zadowolone z odejścia Mbappe, na którego utrzymanie wydaje fortunę, bo są niejasności w kwestiach finansowania klubu, co może skutkować karami od francuskiej federacji i UEFA. "The Times" twierdzi, katarscy właściciele klubu w lecie będą zmuszeni zredukować wydatki na pensje dla piłkarzy o około 30 procent, a bez rozwiązania umowy z którymś z gwiazdorów, nie będzie to możliwe.
Poza tym wszystkim, ktoś w klubie musi być większy od piłkarzy. Trudno więc o trenera z większym nazwiskiem niż Zinedine Zidane, zwłaszcza, że jest Francuzem, więc do szatni w Paryżu pasuje jak mało kto. Madrycka "Marca" donosi, że "Zizou" w czerwcu przejmie stery w PSG.
Zidane to nie nie tylko genialny piłkarz, ale też niezwykle skuteczny trener, który z Realem trzy razy wygrywał Ligę Mistrzów, a na dodatek dawał sobie radę z piłkarskim gwiazdorem o takim ego jak Cristiano Ronaldo. Obawiam się jednak, że na Mbappe, Neymarze i Messim nawet Zidane może sobie zęby połamać. Oni nie mają takiej determinacji w dążeniu do sukcesów w LM jak miał CR7 i mam wrażenie, że z każdym rokiem odlatują coraz bardziej od rzeczywistości.
Przejdź na Polsatsport.pl