Fernando Santos pominął Krychowiaka! Zbigniew Boniek reaguje
- Jeżeli Fernando Santos chce wprowadzić nowe zasady, prezentować futbol pozytywny, dynamiczny, szybki, to Grzegorz Krychowiak miałby z nim problemy, ale definitywnie też przed nikim drogi nie zamyka – powiedział w rozmowie z Polsatsport.pl Zbigniew Boniek, komentując pierwsze powołania selekcjonera reprezentacji Polski Fernando Santosa. Mecz Czechy – Polska w eliminacjach Euro 204 już 24 marca o godz. 20:45. Transmisja w Polsat Sport Premium 1.
Michał Białoński, Polsat Sport: Lech Poznań osiągnął wielki sukces, awansując do ćwierćfinału Ligi Konferencji Europy. Myśli pan, że na tym koniec czy „Kolejorz” jest w stanie przebić się do wielkiej czwórki tych rozgrywek?
Zbigniew Boniek: Absolutnie nie uważam, żeby w ćwierćfinale Lech miał być skazany na pożarcie. Bez względu na to, na kogo trafi. Zresztą nie widzę w stawce drużyn, które byłyby poza zasięgiem Lecha. Nie jest nią nawet Fiorentnina, Anderlecht ani West Ham United. Z każdą z tych ekip poznaniacy mogą spokojnie powalczyć. Dla mnie Lech jest najlepszą polską drużyną. Ze względu na potencjał zespołu i całego klubu przewyższa nawet Raków Częstochowa.
ZOBACZ TAKŻE: Fernando Santos ma listę około 90 nazwisk. "Z niej wybieraliśmy"
Fernando Santos ogłosił w piątek pierwsze powołania. W jego kadrze nie zmieścili się Grzegorz Krychowiak i kontuzjowany Kamil Glik. To największe zaskoczenie według pana?
Selekcjoner powiedział jedną rzecz bardzo ważną, że u niego PESEL piłkarza nie odgrywa żadnej roli. Podoba mi się też to, że nie ocenia indywidualnie piłkarzy, nie tłumaczy, dlaczego jednego czy drugiego nie powołał. Wysyłanie powołań to jego zadanie i obowiązek, on za to odpowiada. Trzeba jego wybór respektować. Jeśli chcemy inaczej grać w piłkę, to pewne zmiany muszą być.
Po dwóch latach do kadry wraca Kamil Piątkowski, który wyleczył kontuzje, zmienił klub – w Gent radzi sobie dobrze. Jeszcze dłuższą przerwę w powołaniach miał Michał Karbownik, który nieźle gra w 2. Bundeslidze. Jest też debiutant Ben Lederman z Rakowa, a drugim przedstawicielem Ekstraklasy jest Michał Skóraś z Lecha.
Oprócz Krychowiaka i kontuzjowanych Buksy, Milika i Glika nie ma wielkich nieobecnych na liście powołanych. Nie ma Mateusza Klicha, ale trzeba sobie jasno powiedzieć, że pewnie jego czas już minął. On już przygodę z kadrą prawie zakończył. Jego brakiem nie jestem zaskoczony, w pełni rozumiem selekcjonera. Podobnie zresztą w wypadku Krychowiaka. Jeżeli Fernando Santos chce wprowadzić nowe zasady, prezentować futbol pozytywny, dynamiczny, szybki, to Grzegorz miałby z nim problemy, ale definitywnie też przed nikim drogi nie zamyka.
Pojawiały się też sensacyjne doniesienia o powołaniu dla Rafała Gikiewicza i zmianie hierarchii wśród bramkarzy. Santos postawił jednak na bramkarzy z Serie A: Szczęsnego, Skorupskiego i Drągowskiego.
Doniesienia o Gikiewiczu jako „jedynce” od razu pachniały mi kaczką dziennikarską, która podpaliła polski internet.
Już w poniedziałek zaczyna się pierwsze zgrupowanie reprezentacji Polski pod wodzą Santosa. Santos to wielki trener, ale czy nie ma pecha, że trafił do nas w takim momencie, gdy plaga kontuzji wykluczyła wielu ważnych piłkarzy, inni są w kryzysie? Na dodatek ciężko robić rewolucję w wyjściowym składzie, mając do dyspozycji trzy treningi plus poniedziałkowy wyrównawczy.
Borykanie się z kontuzjami czy brakiem czasu i jednostek treningowych to problem każdego selekcjonera. Jeśli chodzi o naszą reprezentację, to zawsze jej trzon stanowili: Szczęsny, Glik, Krychowiak i Lewandowski. Dziś Glik wypadł z powodu kontuzji, a forma Krychowiaka jest wielką niewiadomą. Szczęsny jest w dobrej dyspozycji, a Robert jest naszym przywódcą w ataku. Zatem z tego starego układu mamy bramkarza, napastnika i dwie niewiadome. Ale w piłce nie ma próżni. Wypadnie jeden, to wejdzie ktoś inny i będzie chciał jak najlepiej wykorzystać szansę.
Przejdź na Polsatsport.pl