Kadra do zadań specjalnych. 30-latkowie mogą mniej

Dariusz OstafińskiZimowe
Kadra do zadań specjalnych. 30-latkowie mogą mniej
fot. Cyfrasport
Kadra do zadań specjalnych. 30-latkowie mogą mniej

Nasi trzydziestolatkowie nie wytrzymali tempa narzuconego przez 26-letniego Halvora Egnera Graneruda. Czy Raw Air 2023, gdzie zawodnicy skakali non-stop przez osiem dni oddając 18 konkursowych skoków, obnażył wszystkie słabości, naszej "starej" reprezentacji? Biologii nie da się oszukać. Czy mamy w związku z tym drużynę dobrą, ale wyłącznie do zadań specjalnych?

Zanim skupimy się na analizie tego, co dzieje się obecnie z kadrą, cofnijmy się do niezbyt odległej przeszłości, do czasów Adama Małysza. Nasz wielki mistrz skończył karierę w wieku 33 lat. W tym miejscu zwrócę uwagę, że prawie każda ze skaczących teraz polskich gwiazd ma więcej (36, 35 i 33 lata) i wciąż skacze. Miało być jednak o przeszłości, więc zostańmy przy Małyszu.

Małysz po trzydziestce przestał być cyborgiem

Ostatnią Kryształową Kulę zdobył on, mając 29 lat. Sezon 2006/2007 był ostatnim, w którym Małysz zadziwiał na całego i potrafił stłamsić rywali na dosłownie każdej skoczni. Jednak już w sezonie 2007/08, 30-letni wówczas Małysz nie był tak skuteczny. W końcowej klasyfikacji sezonu 06/07 miał 1453 punkty, a w tym 07/08 o połowę mniej i zajął 12. miejsce. Jeśli w ostatnim świetnym sezonie wygrał dziewięć konkursów, to w kolejnym ta sztuka nie udała mu się ani razu. W sezonie 07/08 nie tylko nie stanął na najwyższym stopniu podium, ale i trzy razy był poza trzydziestką. Tyle samo, co w złotej erze, która zaczęła się w sezonie 2000/01 i trwała do kwietnia 2007 roku.


Małysz po trzydziestce przeistoczył się z maszyny do wygrywania (cyborga) w człowieka do zadań specjalnych. Wciąż był zdolny do rzeczy wielkich, ale już nie był tak regularny.


Przed trzydziestką cztery razy wygrał końcową klasyfikację Pucharu Świata. Po trzydziestce zajmował miejsca – 12, 13, 5 i 3. Przed trzydziestką wygrał 38 konkursów, po trzydziestce tylko jeden. Na to ostatnie zwycięstwo czekał cztery lata.


Pisząc o rzeczach wielkich miałem jednak na myśli nie tyle Puchar Świata, ile inne imprezy. 32-letni Małysz potrafił wygrać dwa olimpijskie srebra w kanadyjskim Whistler. 33-letni Małysz zdobył brązowy medal na mistrzostwach świata w Oslo. I to by było na tyle, bo po tym sukcesie i po sezonie 2010/11 pan Adam powiedział pas.

Co łączy trójkę naszych orłów z mistrzem Adamem?

Stawiając na jednej szali Małysza, a na drugiej Kamila Stocha, Dawida Kubackiego i Piotra Żyłę można znaleźć wiele podobieństw. Inna sprawa, że nie sposób nie zauważyć, że nasza trójka poszła krok dalej niż mistrz Adam. Stoch ostatnią Kryształową Kulę zdobył tuż przed 31. urodzinami, a Kubacki, choć w końcu musiał uznać wyższość młodszego Graneruda, w tym sezonie długo był w grze o wygraną.


Zasadniczo jednak grupa naszych orłów stała się taką ekipą do zadań specjalnych. Najlepszym przykładem jest Żyła, który złote medale mistrzostw świata zdobywał w wieku 34 i 36 lat. Po ostatnim turnieju, który był rozgrywany 25 lutego w Planicy, z Żyły całkiem uszło powietrze. To chyba najlepszy dowód na to, że biologii oszukać się nie da. 30-latek może wdrapać się na szczyt, ale po zejściu potrzebuje więcej czasu na odpoczynek i regenerację.


Ktoś powie, no dobrze, ale przecież wspomniany przeze mnie Kubacki przez długi czas w tym sezonie był liderem i wygrywał kolejne konkursy. To prawda, ale nawet najwięksi eksperci dziwili się, że Dawid tak długo utrzymuje się na szczycie. Nawet dla nich było jasne, że to fenomen, ale prędzej czy później dobra seria się skończy. W końcu 26-letni Granerud zamęczył Polaka. Różnica wieku, fakt, że Kubacki jest o siedem lat starszy, z pewnością miał znaczenie. Z pewnością nie stawiał Polaka w uprzywilejowanej pozycji.

Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie