Silhavy wbił szpilkę Santosowi. "U mnie nie ma bariery". Lewandowski reaguje

Silhavy wbił szpilkę Santosowi. "U mnie nie ma bariery". Lewandowski reaguje
fot. PAP
Silhavy wbił szpilkę Santosowi. „U mnie nie ma bariery”. Lewandowski reaguje

Mam drobną przewagę nad Fernando Santosem, ponieważ pracuję z zespołem znacznie dłużej i nie mam żadnej bariery językowej – wypalił trener Czechów Jaroslav Silhavy na 24 godziny przez meczem z Polską w eliminacjach do Euro 2024. – Mam w głowie 99 procent wyjściowego składu. Ci, którzy zastąpią nieobecnych, są zbliżonym poziomie. Jak przed każdym meczem czuję stres, to normalna rzecz – powiedział na stadionie Slavii Praga Fernando Santos, który na konferencji miał wsparcie Roberta Lewandowskiego.

Santos do Polski przyjechał już niemal z całkowicie siwą głową. Ale gdy z pierwszego zgrupowania zaczęli mu wypadać kolejni kluczowi zawodnicy, srebrnych włosów na pewno mu przybyło. O braku Arkadiusza Milika i Kamila Glika wiedział już wcześniej – obu wykluczyły kontuzje. Ale gdy niedyspozycja dopadła murowanego pewniaka do pierwszego składu i jednego z najlepszych naszych piłkarzy podczas MŚ w Katarze Bartosza Bereszyńskiego, kadrowych nieszczęść było już za wiele.

Zobacz także: Robert Lewandowski skomentował aferę premiową. Wymowne słowa w stronę kibiców

 

A przecież to nie koniec pecha, bo kontuzja wykluczyła też Kacpra Kozłowskiego.

 

„Bereś” miał zabezpieczyć lewą obronę, ale podczas pierwszego treningu w Warszawie nieszczęśliwie stanął na piłce, przez co doszło do przeprostu stawu kolanowego i kontuzji. W tej sytuacji Santos ma do wyboru wracającego do kadry Michała Karbownika i Roberta Gumnego, który również grywał na lewej flance.

 

Santos nie marnował czasu i wykorzystał każdą sekundę zgrupowania, by przygotować zgrany i mocny zespół. Wprowadził zasadę, zgodnie z którą przedmeczowy trening odbędzie się w spokoju, na własnym, a nie obcym boisku. Zapytany o ewentualny występ Karbownika, tylko się roześmiał.

 

- Nawet zawodnicy nie wiedzą, kto zagra. Skupmy się na rywalu. Czesi są silni, mają zawodników o wysokiej jakości. Bardzo szybko przechodzą z obrony do ataku. Musimy uwierzyć w to, że jesteśmy w stanie wziąć odpowiedzialność za grę. Dominować mecz, z szacunkiem dla rywala, ale bez strachu. Mamy grać z przyjemnością i radością, pasją. Wierzę w zwycięstwo, chcemy je osiągnąć – powiedział na Fortuna Arenie Santos.

 

Lewandowski dementuje pogłoski o ciężkich treningach Santosa

 

Siedzący po jego lewej stronie kapitan Robert Lewandowski nie tylko przeprosił za to, że nie zatrzymał afery premiowej, ale też zdementował pogłoski, jakoby treningu pod batutą Santosa trwały po dwie godziny. 

 

- Treningi nie trwały po dwie godziny, a każda zasada, jaką wprowadził trener Santos nie jest zaskoczeniem. Ja je akceptuję. Zastanawiamy się, jak wygrać mecz, a inne rzeczy są małostkowe. Piłkarz ma akceptować porządki trenera – powiedział „Lewy”.

 

Pojawienie się na konferencji Lewandowskiego było sporym zaskoczeniem. Pierwotnie zapowiadany był Wojciech Szczęsny. – Jesteśmy jednak z Robertem i myślę, że nie jesteście tym zawiedzeni – uzasadnił z przekąsem rzecznik i menedżer kadry Jakub Kwiatkowski.

 

 

Trener Silhavy wskazał przewagę, jaką ma nad Santosem

 

Selekcjoner Czechów Jarolsav Silhavy ma komfort. Plaga kontuzji tym razem go ominęła, na nogi stanął nawet Vladimir Coufal, kolega klubowy Łukasza Fabiańskiego z West Ham United. Jedyną zmorą „Dumnych Lwów” jest nieobecność Patrika Schicka. – On pełni w naszej reprezentacji taką rolę jak Robert Lewandowski w polskiej – bez cienia przesady powiedział w rozmowie z Polsatsport.pl trener Verner Licka.

 

- Komu by nie brakowało najlepszego strzelca ostatnich mistrzostw Europy, który jeśli był zdrowy, to w Bundeslidze naciskał na liście snajperów samego Lewandowskiego – powiedział na ostatniej konferencji przed meczem z „Biało-Czerwonymi” trener Silhavy.

 

- Wierzę jednak, że zdołamy zastąpić Schicka i bez niego pokonamy Polskę. Mamy w odwodzie innych napastników – stwierdził, mając na myśli głównie duet Sparty Praga – Jan Kuchta, Tomas Cvancara.

 

Selekcjoner Czechów z przekąsem wyliczył swoje atuty w zestawieniu z trenerem Polaków Santosem.

 

- Myślę, że mam drobną przewagę, ponieważ pracuję z zespołem znacznie dłużej i nie mam żadnej bariery językowej – wypalił trener Czechów, który prowadzi zespół od września 2018 r.

 

Docenił jednak też klasę Portugalczyka.

 

- Fernando Santos to bardzo doświadczony szkoleniowiec i będzie w stanie poradzić sobie nawet w takiej sytuacji, gdy brakowało mu czasu. Zasługuje na szacunek, bo ma na koncie wielkie sukcesy. Jestem przekonany, że potrafi pomóc Polsce swą wiedzą i doświadczeniem – dodał Silhavy.

 

Czechy: Pavlenka – Coufal, Holes, Brabec, Zeleny (D. Jurasek) – Sucek, Kral, Cerny, Barak, Hlozek - Kuchta (Cvancara)

Polska: Szczęsny – Cash, Bednarek, Kiwior, Karbownik (Gumny) – S. Szymański, Linetty, Bielik, Zieliński, Skóraś (J. Kamiński) – Lewandowski.

 

Mecz Czechy – Polska już w piątek o godz. 20:45. Transmisja w Polsacie Sport Premium 1.

 

 

Z Pragi, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie

Zieliński: Santos przewietrzy polską piłkę

Zieliński: Santos przewietrzy polską piłkę
fot. Cyfrasport
Fernando Santos i Robert Lewandowski.

Dzięki zatrudnieniu Fernando Santosa nie tylko mamy teraz trenera z wyższej światowej półki niż poprzedni selekcjonerzy reprezentacji Polski, ale następuje też stopniowe rozbicie funkcjonującego od lat w kadrze towarzystwa wzajemnej adoracji. Nastały rządy twardej ręki i dyscyplina. Ba, Portugalczykowi udało się nawet wprowadzić "konia trojańskiego" do PZPN w osobie Grzegorza Mielcarskiego. Odstawienie szarej eminencji Grzegorza Krychowiaka zwiastuje też odmłodzenie i przebudowę drużyny.

Na starcie pracy Santosa, w meczach z Czechami i Albanią, łatwo nie będzie, bo jest dużo kontuzji, ale tych eliminacji nie da się przegrać. Jest więc czas na spokojne budowanie nowej drużyny. Prawdziwa weryfikacja pracy portugalskiego szkoleniowca nastąpi dopiero w finałach Euro 2024 w Niemczech, a tam możemy już oglądać zupełnie inną reprezentację Polski niż ta, którą pamiętamy z kilku ostatnich finałów mundiali i mistrzostw Europy.

 

ZOBACZ TAKŻE: Wstrząsające świadectwo Łukasza Skorupskiego jest wartością nie do przecenienia

 

Fakt, że w polskiej grupie oprócz Czech i Albanii mamy jeszcze Mołdawię i Wyspy Owcze, a do finałów Euro awansują automatycznie dwie drużyny, sprawia że jest idealna okazja do spokojnej przebudowy zespołu, odmłodzenia go, rezygnacji z kilku zaawansowanych wiekowo, wypalonych już mentalnie i fizycznie dotychczasowych pewniaków. Nawet ewentualna porażka w Pradze z Czechami nie powinna wprowadzać żadnej nerwowości i zmiany planów.

 

Czas Krychowiaka, Glika i Grosickiego już minął

 

W przeciwieństwie do trenera Jerzego Engela, nie brakuje mi w kadrze Grzegorza Krychowiaka i Kamila Grosickiego, a nawet Kamila Glika i Arkadiusza Milika. I dla "Krychy" raczej powrotu do kadry nie będzie, bo jeśli nie dostał powołania na trudniejsze mecze z Czechami i Albanią, to wątpliwe, by miał grać z Mołdawią czy Wyspami Owczymi, gdy będzie najlepsza okazja do ogrywania jego następców.

 

Gdybyśmy grali w grupie eliminacyjnej np. z Niemcami i Holandią, to można się zastanawiać, czy nie sięgnąć jeszcze raz doraźnie po Krychowiaka, Grosickiego i Glika, by zwiększyć szanse na awans. W obliczu tego, kogo mamy w grupie, nie ma to sensu. Santos na pewno musi budować drużynę z myślą o finałach Euro 2024, a trudno wtedy liczyć na życiową formę Krychowiaka, który wyjechał do Arabii Saudyjskiej czy Glika, który będzie miał wtedy 36 lat, a od dłuższego czasu ciągle boryka się z kłopotami zdrowotnymi.

 

Bednarek, Kiwior i Piątkowski dają nadzieję

 

Nie ma powodów do paniki, że bez nich sobie na poradzimy. Już przed mundialem w Katarze zakładaliśmy, że przyszłością polskiej piłki, parą środkowych obrońców na lata, powinni być Jan Bednarek i Jakub Kiwior. Trochę te założenia pokrzyżował fakt, że Bednarek, po kilku sezonach dobrych występów w Premier League, stracił miejsce w składzie Southampton, a później Aston Villi. Wrócił jednak do gry i - choć z meczu z Czechami może go wykluczyć kontuzja żeber - to powinien być na kolejnych wielkich turniejach "drugim Glikiem".

 

Kiwior to wielki talent. Jeszcze trochę brakuje mu doświadczenia, a nawet umiejętności, ale te eliminacje to świetny moment do tego, by je zdobywał. Nieprzypadkowo został kupiony przez lidera Premier League Arsenal i nawet jeśli jest tam na razie tylko rezerwowym, to widać, że wkracza do świata wielkiej piłki i powinien w nim pozostać na długie lata.

 

W odwodzie mamy jeszcze kolejnego utalentowanego młodego środkowego obrońcę - Kamila Piątkowskiego, który został wypożyczony z RB Salzburg do belgijskiego Gentu, by się ograł. Niestety, nękają go kontuzje, ale jeśli w końcu się z nimi upora, to może być ciekawą alternatywą czy uzupełnieniem dla Bednarka i Kiwiora - wtedy pożegnanie Glika nie powinno nas martwić.

 

Santos znajdzie Bronowickich i Golańskich?

 

Kwestia zdrowia zawodników będzie w tej drużynie kluczowa w najbliższych miesiącach, bo kontuzje mocno przetrzebiły kadrę Santosa. To zdrowie jest potrzebne przede wszystkim Krystianowi Bielikowi, bo jeśli będzie w pełni sił i w formie, to nie musimy płakać za Krychowiakiem, zwłaszcza, że ciekawie rozwija się Kacper Kozłowski, choć jego też teraz wyeliminował uraz.

 

Jednak, mimo wszystko, tak jak nie w każdym miesiącu upadają wielkie szwajcarskie banki, to i ta plaga kontuzji w naszej kadrze też kiedyś musi się skończyć. A może Santos niespodziewanie wykreuje na mocnego kadrowicza Bena Ledermana, tak jak przed laty Leo Beenhakker wyciągnął niczym diabełki z pudełka Grzegorza Bronowickiego, Pawła Golańskiego czy Radosława Matusiaka?

 

Na lewej obronie przydałby się zdrowy Arkadiusz Reca, bo to bardzo szybki zawodnik o dobrym dośrodkowaniu lewą nogą, ma duży potencjał, ale piłkarz Spezii znów jest kontuzjowany. Może to będzie szansa dla Michała Karbownika, aby udowodnić, że nie na wyrost był przed laty określany nadzieją polskiej piłki (bo w Tymoteusza Puchacza to jakoś tak nie wierzę)...

 

Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl
ZOBACZ TAKŻE WIDEO: Izrael - Estonia. Skrót meczu

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Czechy - Polska: Nie spodziewajmy się cudu w Pradze

Czechy - Polska: Nie spodziewajmy się cudu w Pradze
fot. PAP
Reprezentacja Polski rozpocznie el. Euro 2024 od meczu w Pradze.

Czego oczekiwać po pierwszym meczu Fernando Santosa z Czechami? - zapytałem kilku kolegów z piłkarskiego środowiska, bo szczerze mówiąc trudno spodziewać się cudów. Czy nowy selekcjoner powołując z grubsza ten sam skład może z dnia na dzień sprawić, że gra kadry zacznie nas cieszyć?

- Panie, chodzi o to, żebyśmy nie błagali o litość rywala, tylko żeby nas wreszcie ktoś o nią poprosił - powiedział nestor wśród polskich trenerów Bogusław Kaczmarek, pijąc ewidentnie do stylu poprzedniego selekcjonera.

 

Być może jest w tym lekka przesada, w myśl autorskiej "licentia poetica", ale tak naprawdę nieznaczna. My naprawdę możemy przyzwoicie grać w piłkę i nie musimy się o nic prosić. Bo Santos nie zastał tu spalonej ziemi. Owszem, atmosfera była pewnie marna. Smród po aferze premiowej spotęgowany słynnym wywiadem Łukasza Skorupskiego, pewnie jakoś specjalnie Portugalczykowi nie pomógł. Nawiasem mówiąc, według naszych informacji, rezerwowy bramkarz dostał potężną burę od kapitana przy całej drużynie za to, że wyjawił prawdę o Katarze mediom. Ale czy takie nawet skrajnie negatywne, ale jednak poboczne historie mogą sprawić na formę sportową czy umiejętności taktyczne?

 

ZOBACZ TAKŻE: Wstrząsające świadectwo Łukasza Skorupskiego jest wartością nie do przecenienia

 

Santos, podobnie jak jego poprzednicy (Adam Nawałka, Jerzy Brzeczek, Paulo Sousa czy Czesław Michniewicz) ma do dyspozycji grupę naprawdę solidnych, a w kilku przypadkach wybitnych zawodników. To jest większy potencjał niż ten Czech, Albanii, Mołdawii, San Marino.

 

Chodzi o to, jak zresztą powiedział Santos podczas konferencji prasowej przy okazji swoich pierwszych powołań, aby ten zespół zdefiniować. Żeby był jakiś, powtarzalny, po prostu solidny. Wygrywający z tymi, z którymi musi wygrywać, a od czasu do czasu potrafiący sprawić niespodziane i pokonać kogoś z top 10. Albo przynajmniej bardzo dobrze zagrać.

 

Tak jak przez 25 minut ostatniego meczu z Francją, którym był naszym pożegnaniem z mundialem i jak się okazało z ówczesnym trenerem.

 

Nie żądajmy od Santosa cudu, bo i tak go nam nie przyniesie. A już na pewno nie od razu. Nawet gdyby dostał cztery miliony euro pensji, a nie jak teraz dwa. Niech po prostu robi to z czego słynął. Czyli... uporządkowanej gry defensywnej, doprawionej ofensywnymi akcentami, które nie będą występować tylko od czasu do czasu.

 

Robert Lewandowski w swojej ostatniej wypowiedzi podczas mundialu mówił, że musi mieć frajdę z grania, sugerując, że nie pozwalały mu na to jakieś ramy taktyczne.

 

Co prawda trudno uwierzyć, że może dojść na boisku do takiej sytuacji, w której piłkarz tak wpływowy i tak wielkiej klasy nie jest w stanie nic dać od siebie, bo ktoś z wewnątrz go blokuje, ale załóżmy, że ma rację...

 

Nie podobał się jeden trener, drugi trzeci, no to teraz jest już taki, do którego trudno się przyczepić. Pracował z samym Cristiano Ronaldo, zdobył mistrzostwo Europy, obiektywnie: jest prawdziwym fachowcem. Ciężko byłoby go zwolnić ośmiosekundowym milczeniem...

 

To jest moment, w którym szef PZPN powiedział "sprawdzam". Dał piłkarzom trenera, jakiego w kadrze jeszcze nie mieli. Mają łatwą grupę eliminacyjną, na dzień dobry mecz z rywalem, który jest absolutnie w zasięgu.

 

A zatem panowie bierzcie się do roboty, cieszcie się grą i dajcie nam się trochę pocieszyć!

Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Czechy - Polska: Mobilizacja policji przed meczem w Pradze

Piłka nożna
Czechy - Polska: Mobilizacja policji przed meczem w Pradze
fot. PAP
Mobilizacja policji przed meczem w Pradze

Kilkuset policjantów będzie zaangażowanych w zapewnienie bezpieczeństwa wokół stadionu w Pradze Fortuna Arena Eden, gdzie w piątek odbędzie się mecz kwalifikacyjny piłkarskich mistrzostw Europy Czechy - Polska - poinformowała rzeczniczka praskiej policji Violeta Sirsztiova.

Stadion, który może pomieścić prawie 20 tys. osób, jest w pełni wyprzedany. Zostanie otwarty w piątek o 18.45, mecz rozpocznie się o 20.45. Policja zaapelowała o korzystanie z transportu publicznego, ponieważ wokół stadionu jest niewiele miejsc parkingowych. - Przy wejściu na teren obiektu organizatorzy będą sprawdzać wszystkich kibiców i dlatego na mecz należy przybyć z dużym wyprzedzeniem - napisała Sirsztiova.

 

ZOBACZ TAKŻE: El. Euro 2024: Transmisje TV i streamy online 1. i 2. kolejki. Gdzie oglądać mecze?

 

Ruch kibiców w okolicy stadionu klubu piłkarskiego Slavia w Pradze będzie przez cały dzień monitorowany przez funkcjonariuszy policji, którzy zapewnią im eskortę na miejsce meczu. W działania zabezpieczające zaangażowani będą policjanci z różnych wydziałów: kryminalnego, ruchu drogowego, zespołu antykonfliktowego, w składzie którego znajdują się negocjatorzy.

 

Będą też policjanci z psami i na koniach. Będą oni nie tylko nadzorować ochronę porządku publicznego, ale także dbać o bezpieczeństwo i płynność ruchu drogowego. Rzeczniczka podkreśliła, że przed rozpoczęciem meczu i po jego zakończeniu będą tworzyć się korki.

SF, PAP
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.