Zapozowała do zdjęcia z pucharem. Nie musiała długo czekać na reakcje kibiców
Giulia Diletta Leotta to partnerka byłego bramkarza Liverpoolu Lorisa Kariusa. Włoszka niedawno miała okazję zwiedzić muzeum Realu Madryt. Podczas wycieczki zapozowała do zdjęcia z trofeum Ligi Mistrzów, które "Królewscy" zdobyli po pamiętnym finale w Kijowie, gdzie swojego dnia nie miał niemiecki bramkarz. Reakcja kibiców była natychmiastowa.
Mowa o finale Ligi Mistrzów z 2018 roku. Wówczas na Stadionie Olimpijskim w Kijowie ekipa Realu Madryt zmierzyła się z Liverpoolem. W bramce "The Reds" pojawił się Karius, który przyczynił się do porażki angielskiego klubu 1:3. Niemiec popełnił fatalny błąd przy wyprowadzeniu piłki w 51. minucie, kiedy nie zauważył nadbiegającego Karima Benzemy. Francuz został trafiony futbolówką, która powędrowała do pustej bramki.
ZOBACZ TAKŻE: Portugalskie media o Santosie. "Wie jak rozmontować Czechów"
Co prawda podopieczni Jurgena Kloppa doprowadzili do remisu już w 55. minucie, ale następnie dwa gole strzelił Gareth Bale. O ile jedno z tych trafień Walijczyka - z przewrotki należy do najpiękniejszych w historii finałów Champions League, przy których golkiper nie miał zbyt dużych szans, to drugi z tych goli obciąża jego konto. Bale bowiem oddał - wydawałoby się, niegroźny strzał z dystansu, ale piłka "przełamała" ręce Kariusa i zatrzepotała w siatce.
Po ostatnim gwizdku na Kariusa wylała się fala krytyki, podczas gdy Real mógł cieszyć się ze zdobycia trzeciego z rzędu Pucharu Europy. To właśnie przy to trofeum pozowała niedawno do zdjęcia partnerka Kariusa - Leotta.
Według doniesień niemieckiego "Bildu" para jest ze sobą od października 2022 roku. "Real zdobył ten puchar dzięki twojemu chłopakowi", "Podziękuj mu" - można przeczytać w komentarzach.
Włoszce oberwało się również od swoich rodaków za pozowanie do zdjęcia z Pucharem Europy za zwycięstwo w 2017 roku w Cardiff. Wówczas Real pokonał Juventus.
29-letni Karius od tego sezonu jest rezerwowym bramkarzem Newcastle United.
Zapozowała do zdjęcia z pucharem. Nie musiała długo czekać na reakcje kibiców