Robert Lewandowski musiał wziąć to na klatę. Czesi nie kryli zdziwienia

Robert Lewandowski musiał wziąć to na klatę. Czesi nie kryli zdziwienia
fot. PAP/EPA
Robert Lewandowski

- Lewandowski to ta sama półka co Messi i Ronaldo. Nie można mu zostawić nawet milimetra wolnej przestrzeni – przestrzega Czechów były piłkarz Jagiellonii Martin Pospisil. W sporej mierze dla Roberta ludzie bili się o bilety. Czesi sprzedali je w mgnieniu oka, a chętnych było pięć razy więcej niż pojemność praskiej Fortuna Areny, leżącej w sercu parku sportu i rozrywki o nazwie Eden. W nomen omen takim miejscu zadebiutuje w roli selekcjonera Polaków Fernando Santos.

PR-owe zaniechania PZPN-u, który długo udawał, że nie ma afery premiowej, albo wydawało mu się, że po zmianie selekcjonera wszyscy o niej zapomną, doprowadziły do tego, że na 24 godziny przed najważniejszym meczem eliminacji do ME kapitan Robert Lewandowski musiał wziąć tę sprawę na klatę. I po ludzku przeprosić, że do niej doszło. Nie zmienia to faktu, że największym pozytywnym bohaterem wstydliwej walki milionerów o publiczną kasę pozostaje Łukasz Skorupski, który wyłożył kawę na ławę w „Przeglądzie Sportowym”.

Wywiad Skorupskiego i reakcja Lewandowskiego. Kadra potrzebowała oczyszczenia

Czescy dziennikarze nie kryli zdziwienia, że na Fortuna Arenie, zamiast rozmawiać o meczu, najwięcej emocji w polskim obozie zajmuje niewyleczona rana premiowa z katarskiego mundialu. Bardzo długo zanosiło się na to, że obok Fernando Santosa w konferencji weźmie udział Wojciech Szczęsny. Dopiero w drodze do Pragi postanowił go wyręczyć kapitan Lewandowski. Nie trzeba było mieć zdolności proroczych, by wiedzieć, że dziennikarzy będzie frapował temat premii, który wrócił ze zdwojoną mocą po wywiadzie Skorupskiego.

Wtajemniczeni twierdzą, że starszyzna w szatni – delikatnie rzecz ujmując – miała pretensję do Skorupskiego o publiczne wypranie premiowych brudów.

 

ZOBACZ TAKŻE: Znamy sędziego meczu z Albanią. Będzie to dla niego debiut

 

- Wywiad Łukasza nas też zaskoczył – przyznał Lewandowski.

 

Kto wie jednak, czy słowa Skorupskiego i reakcja Lewandowskiego na nie nie będą dla tej kadry jakże potrzebnym catharsis.

Czesi mogli sprzedać nawet 100 tys. biletów na mecz z Polską

Robert Lewandowski stanowił wielki magnes dla czeskich kibiców. Wszystkie bilety na mecz z Polską rozeszły się w mgnieniu oka. Te, które w Polsce rozprowadzał PZPN zniknęły po dwóch minutach i niektórzy wietrzą w tym prób sprzedawania ich w drugim obiegu. Czesi mogliby sprzedać nawet 100 tys. wejściówek, gdyby tylko mieli tak pojemny stadion. Fortuna Arena, na której gospodarzem jest Slavia, to nowoczesny i efektowny obiekt, mieszczący jednak niespełna 20 tys. widzów. W Polsce nie zmieściłby się w gronie 10 największych stadionów.

 

Na trzecim piętrze Fortuna Areny znajduje się efektowna mapa Europy z herbami wszystkich klubów, z którymi mierzyła się Slavia. Są wśród nich oczywiście Legia i Raków.

- Roberta Lewandowski to ta sama półka, co Leo Messiego i Cristiano Ronaldo. Dodawanie, że Lewandowski dorównuje Messiemu i Ronaldo tylko wtedy, gdy jest w formie, jest nieuczciwe, on swoją klasę potwierdza już od tylu lat – wskazuje były piłkarz Jagiellonii, a obecnie Sigmy Ołomuniec Martin Pospisil, którego cytuje praski „Sport”.

Fernando Santos „kupił” Lewandowskiego swą klasą

Wystarczyło obserwować Lewandowskiego podczas pierwszego publicznego wystąpienia u boku Santosa, by dojść do wniosku, że portugalski szkoleniowiec „kupił go” w mgnieniu oka.


W momencie, gdy portugalski „Record” głosi na okładce, że „Cristiano Ronaldo podszczypuje Fernando Santosa”, cytując słowa CR7 o „zmianie na lepsze”, „wpuszczeniu świeżego powietrza”, a samego selekcjonera określa mianem „inżyniera z batem”, Lewandowski ani myśli utyskiwać na metody nowego trenera kadry narodowej. Santos przywrócił dyscyplinę, która panowała za czasów Adama Nawałki i nieprzypadkowo pokolenie Lewandowskiego odniosło wówczas największy sukces – ćwierćfinał Euro 2016.

 

Lewandowskiemu spodobał się dobrotliwy śmiech Santosa, jakim reagował na pytanie o dwugodzinne treningi i wielce prawdopodobną ewentualność wystawienia na lewej obronie Michała Karbownika. Okazało się, że treningi zajmują dwie godziny z dojazdem na nie i wobec zasady, zgodnie z którą pół godziny po przyjeździe na stadion piłkarze mają wolne i mogą zagospodarować ten czas, jak im się podoba.

Santos uzasadnił, co spowodowało jego wesołość, gdy dostał pytanie o Karbownika.

 

- Nawet piłkarze nie wiedzą, który z nich zagra – powiedział na Fortuna Arenie. Wprowadził bowiem zasadę, że skład ogłosi piłkarzom dopiero 90 minut przed meczem, już na stadionie. To oczywiście zagwozdka nie tylko dla wielbicieli w docieraniu do wyjściowej „jedenastki”, ale też dla przeciwnika.

Fernando Santos prostuje doniesienia robiące z niego zamordystę

Fernando Santos próbuje też prostować doniesienia medialne, które robią z niego zamordystę. W rozmowie z Szymonem Rojkiem z Polsatu Sportu z własnej inicjatywy wyjaśnił, że wprowadził tylko trzy zasady w kadrze. Pierwsza, to zakaz używania telefonów komórkowych podczas posiłków. Druga, to pełna koncentracja na treningu już w autokarze, w drodze na stadion, w związku z tym kamera „Łączy nas piłka” nie może podróżować z drużyną. Trzecia, to zakaz żartów i wygłupów na samym treningu, gdyż boisko jest miejscem pracy, gdzie potrzebne jest stuprocentowe skupienie.

Czesi i Polacy żądni sukcesu, ale z różnych powodów

Czechów i Polaków łączy jedno przed dzisiejszą konfrontacją w dzielnicy Eden: potrzeba sukcesu, by zmazać plamę z ostatnich niepowodzeń. W wypadku podopiecznych Jaroslava Silhavego były to czysto sportowe plamy – brak awansu na MŚ i spadek z Dywizji A Ligi Narodów. W wypadku „Biało-Czerwonych” błędy były trudniejsze do wybaczenia – kłótnia milionerów o podział publicznej kasy. Przeprosinami na konferencji „Lewy” powiedział „a”, teraz na boisku, razem z całą drużyną może wypowiedzieć kolejne litery piłkarskiego abecadła.

 

Nie można powiedzieć, że Praga żyje tym meczem. W piątkowe przedpołudnie nie widać było większych grup polskich kibiców. W sporej mierze z uwagi na bliskość czeskiej stolicy. Z Dolnego Śląska, ze Śląska czy z Małopolski można dotrzeć do niej w cztery-pięć godzin, więc większość fanów przyjedzie dopiero na mecz.

 

Mecz Czechy – Polska w eliminacjach do Euro 2024 już w piątek o godz. 20:45. Transmisja w Polsacie Sport Premium 1.

 

Przypuszczalne składy:

 

Czechy: Pavlenka – Coufal, Holes, Brabec, Zeleny (D. Jurasek) – Sucek, Kral, Cerny, Barak, Hlozek - Kuchta (Cvancara)

 

Polska: Szczęsny – Cash, Bednarek, Kiwior, Karbownik (Gumny) – S. Szymański, Linetty, Bielik, Zieliński, Skóraś (J. Kamiński) – Lewandowski.

Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl
ZOBACZ TAKŻE WIDEO: Rumunia - Kosowo. Skrót meczu

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie