Japonia kontra reszta wyścigowego świata w Dubai World Cup 2023
Tradycyjnie w ostatnią sobotę marca oczy całego wyścigowego świata skierowane będą na Dubaj. Już po raz 27. w historii zostanie rozegrana prestiżowa gonitwa Dubai World Cup, będąca oczkiem w głowie władcy Dubaju, światowego potentata wyścigów i hodowli – szejka Mohammeda al Maktouma. W tym roku będzie to wielki rewanż za lutowy Saudi Cup (z pulą nagród aż 20 mln dolarów), w którym amerykański Country Grammer niespodziewanie przegrał z japońskim Panthalassą.
Przez wiele lat to Dubai World Cup był najwyżej dotowaną gonitwą świata, ale został przebity najpierw przez Pegasus World Cup, a później właśnie przez Saudi Cup. Tym razem łączna pula nagród w ośmiu wyścigach dla folblutów i jednym dla koni arabskich wynosi 30,5 mln dolarów. W Dubai World Cup jest do wzięcia 12 mln dolarów, z tego aż 7,2 mln dla zwycięzcy.
W 15-konnej stawce jest aż osiem koni z Japonii, ale faworytem stał się trenowany w Anglii przed Simona i Eda Crisfordów sześcioletni wałach Algiers, który w tym roku wygrał w wielkim stylu dwa wyścigi właśnie na torze Meydan w Dubaju.
Tor za ponad miliard dolarów
Dubai World Cup to gonitwa ze znacznie większą tradycją i prestiżem niż wchodzące teraz w skład zimowej potrójnej korony Saudi Cup i Pegasus World Cup, wszystkie rozgrywane na nawierzchni piaskowej, która preferuje konie z USA i znad Zatoki Perskiej.
Oczywiście szejkom trudno równać się z tradycją angielskiego Derby w Epsom, rozgrywanego nieprzerwanie od 1780 roku, czy Kentucky Derby (pierwsza edycja w 1875 roku) albo nawet Breeders Cup (od 1984 roku), ale Dubai World Cup ma już swoją tradycję, od 1996 roku przyciąga czołowe konie z kilku kontynentów i jest perłą w koronie arabskich szejków. W tym roku zostanie rozegrany już po raz 27., nie odbyła się jedynie edycja 2020 z powodu pandemii koronawirusa.
Od 1996 do 2009 roku Puchar Świata w Dubaju był rozgrywany na torze Nad al Sheba, a od 2010 roku czołowe konie z kilku kontynentów gości obiekt Meydan, zbudowany za 1,25 mld dolarów. Na trybunach może pomieścić nawet 80 tysięcy widzów. Na torze znajduje się pięciogwiazdkowy hotel, przystań wodna i muzeum.
Dominacja koni szejków i z Ameryki
Od 1996 roku, gdy pierwszą edycję Pucharu Świata w Dubaju wygrał – jeszcze na starym torze Nad al Sheba – słynny amerykański Cigar, trwa swoisty mecz pomiędzy Stanami Zjednoczonymi, a gospodarzami ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich. 13:10 prowadzą w nim konie trenowane w USA. Tylko trzy razy zwyciężały konie trenowane w innych krajach. Ostatnim był w 2011 roku japoński Victoire Pisa, teraz Japończycy mają ochotę wygrać po raz drugi.
W 2010 roku triumfował w Dubaju trenowany we Francji przez Pascala Bary'ego, wyhodowany w Brazylii Glória de Campeão, a drugą edycję Dubai World Cup, w 1997 roku, wygrał Singspiel, który był w treningu w Anglii i Michaela Stoute'a, ale był to crack należący do szejka Mohammeda. Dubai World Cup 2021 wygrał z kolei przygotowywany w Ameryce przez Michaela Stidhama – Mystic Guide, ale jego właścicielem była… stajnia Godolphin szejka Mohammeda, tak więc można powiedzieć, że w rywalizacji między szejkami, a resztą świata jest remis.
Stajnia Godolphin w Dubai World Cup triumfowała aż 9 razy, tyle samo zwycięstw ma trener Saeed bin Suroor. Rodzina Al Maktoumów de facto ma na koncie aż 11 zwycięstw, bo poza tymi zarejestrowanymi na Godolphin, triumfator z 1997 roku Singspiel był własności szejka Mohammeda, a w 2015 roku wygrał Prince Bishop, należący do jego syna – Hamdana bin Mohammeda al Maktoum. Władca Dubaju od lat ma oddziały swoich stadnin w USA i wysyła konie do treningu w Ameryce, bo marzy o wygraniu Kentucky Derby, którego mu brakuje w imponującej kolekcji zwycięstw na torach całego świata.
Dettori może zostać samodzielnym rekordzistą
Wśród dżokejów najwięcej zwycięstw (4) do ubiegłego roku miał samodzielnie legendarny Jerry Bailey, który wygrał dwie pierwsze edycje Dubai World Cup w latach 1996- 1997 na Cigarze i Singspielu, a następnie w sezonach 2001 (Captain Steve) i 2002 (Street Cry). W całej karierze Bailey wygrał aż 5893 gonitwy.
Jeżdżący przez lata dla stajni Godolphin fenomenalny włoski dżokej Lanfranco Dettori w Dubai World Cup też już jednak triumfował cztery razy – w 2000 roku na Dubai Millennium (ojciec topowego reproduktora Dubawiego), w 2003 roku na Moon Ballad, w 2006 roku na Electrocutionist, w ubiegłym roku dołożył zwycięstwo na trenowanym w USA przez Boba Bafferta Country Grammerze (wielki faworyt Life is Good zajął dopiero czwarte miejsce). W sobotę Dettori ponownie pojedzie na Country Grammerze i stanie przed szansą piątej wygranej w historii.
Tragiczna historia Dubai Millennium
Najszybciej w historii Dubai World Cup dystans 2000 metrów przebiegł w 2000 roku Dubai Millennium (Seeking the Gold – Colorado Dancer po Shareef Dancer i Fall Aspen), schodząc na torze Nad al Sheba poniżej dwóch minut – 1 min 59,5 s. Ten wybitny koń, wyhodowany przez szejka Mohammeda, wygrał 9 razy na 10 startów. Do triumfu w DWC w Europie dołożył trzy prestiżowe zwycięstwa w gonitwach G1 na trawie w Anglii i Francji.
Karierę reproduktora zaczął w 2001 roku w angielskiej Dalham Hall, należącej do szejka Mohammeda, przy bardzo wysokiej cenie stanówki 100 tysięcy funtów. Niestety, 29 kwietnia 2001 roku musiał zostać uśpiony z powodu choroby. Zostawił po sobie tylko 56 koni, ale wśród nich był prawdziwy skarb – Dubawi (jest obecnie najdroższym ogierem w Europie z ceną stanówki 350 tysięcy funtów) i kilka koni, które wygrały wyścigi Pattern. Aż trudno sobie wyobrazić, jak daleko Dubai Millennium by zaszedł, gdyby krył przez kilkanaście sezonów. Być może to był w hodowli niedoszły następca Northern Dancera i Mr Prospectora.
Thunder Snow jako jedyny wygrał dwa razy
Na Meydanie najlepszy czas zanotował dotąd Thunder Snow (2 min 01,38 s) ze stajni Godolphin, który jako jedyny dotąd koń triumfował w PŚ w Dubaju dwukrotnie (2018-2019). Z największą przewagą Dubai World Cup wygrał w 2009 roku amerykański Well Armed, który aż o 14 długości pokonał Gloria di Campeao, który zwyciężył w tej gonitwie w następnym roku.
Puchar Świata w Dubaju ściągał wiele gwiazd turfu z całego świata, a kilka też wiele wykreował. Wśród nich jest właśnie jedyny dwukrotny zwycięzca Thunder Snow (Helmet – Eastern Joy po Dubai Destination), którego w obu przypadkach do zwycięstwa poprowadził wybitny belgijski dżokej Christophe Soumillon, wielokrotny champion na torach francuskich.
Thunder Snow na 24 starty w karierze wygrał 7 wyścigów i zarobił dla stajni Godolphin niebagatelną sumę 17 193 288 dolarów, co daje mu czwarte miejsce w światowym rankingu za Winx (19 707 571), Arrogate i Almond Eye, a przed Mishriffem, francuskim derbistą i zwycięzcą Saudi Cup.
Arrogate jako pierwszy zarobił ponad 17 milionów
Przed dubletem Thunder Snow, Puchar Świata w Dubaju wygrywały dwa słynne konie ze Stanów Zjednoczonych – w 2017 roku Arrogate i rok wcześniej California Chrome. Arrogate (Unbridleds Song – Bubbler po Distorted Humor) jako czterolatek wygrał i Dubai World Cup i kilka miesięcy wcześniej Pegasus World Cup. Triumf w Dubaju nastąpił w dramatycznych okolicznościach, bo potrącony na starcie przez Furię Cruzadę Arrogate ruszył ostatni ze sporą stratą i Mike Smith wygrał na nim po szaleńczej pogoni przez cały dystans, o 2,25 długości od Gun Runnera.
Wówczas nie było jeszcze w programie światowych wyścigów Saudi Cup, bo pewnie zgarnąłby całą potrójną koronę zimowych wielomilionowych biegów na nawierzchni dirt. Arrogate został zakupiony przez Khalida Abdullaha na licytacji roczniaków w Keeneland za najwyższą kwotę podczas tej aukcji – 560 tysięcy dolarów. Była to, jak się okazało, inwestycja znakomita. Wygrał dla księcia z Arabii Saudyjskiej 17 422 600 dolarów, a gdyby był wtedy rozgrywany Saudi Cup, to pewnie przez wiele lat byłby liderem listy zarobków w wyścigach konnych, a tak wyprzedziła go wybitna australijska klacz Winx, która na 43 starty wygrała 37 wyścigów.
Bajka o wyścigowym Kopciuszku
W 2016 roku w Dubaju zwyciężył derbista z Kentucky – California Chrome, którego losy to spełnienie takiej wyścigowej bajki o Kopciuszku. Niezbyt cenionym i niechcianym koniu, który stał się bohaterem całych Stanów i miał swój fan club.
California Chrome był synem niepozornej klaczy Love The Chase, która wygrała w karierze jeden wyścig i skromne 7 tysięcy dolarów. Jego ojciec Lucky Pulpit (choć syn wybitnego Pulpita po AP Indy) był średniej klasy wyścigowcem (wygrał 3 wyścigi i 209 tys. dol., był drugi w G2) i zaczynał krycie od bardzo niskiej jak na USA ceny za stanówkę – 2500 dolarów.
Kto by pomyślał, że w starciu z końmi kupionymi za miliony dolarów, albo pochodzącymi ze stanówki klaczy ogierami za kilkaset tysięcy dolarów, ten trochę wyścigowy parweniusz okaże się królem na salonach. Jego właścicielami też nie byli żadni milionerzy, czy szejkowie, ale przeciętni Amerykanie, którzy podobno chcieli nawet sprzedać California Chrome jako roczniaka za kilka tysięcy dolarów, ale – na szczęście dla nich – nie udało im się tego zrobić, bo… nie było chętnych.
No i ten Kopciuszek dokonał cudownej przemiany. Okazał się gigantem torów. Na 27 startów wygrał 16 razy, zarobił dla właścicieli ponad 14,7 mln dolarów. Derby wziął poczwórne – Santa Anita Derby, Hollywood Derby, California Cup Derby i te najważniejsze w Kentucky. Gdy do tego dołożył zwycięstwo w drugim wyścigu potrójnej korony – Preakness Stakes, cała Ameryka oszalała przed Belmont Stakes 2014.
Z Ameryki na podbój Dubaju
Kibice w Stanach czekali wówczas już 36 lat na konia trójkoronowanego, od 1978 roku, gdy po to miano sięgnął Affirmed (Anglicy nadal czekają od 1970 roku, gdy trzy korony zdobył Nijinsky). Belmont Stakes, rozgrywane na długim jak na Amerykę dystansie 2400 m, nie na darmo nazywane jest grobem faworytów. Na trybunach były tłumy ludzi z transparentami, dziesiątki milionów przed telewizorami.
Kopciuszek też nie dał rady. Przybiegł czwarty, ale nie wiadomo co by było, gdyby nie rana w pobliżu kopyta, którą odniósł w trakcie wyścigu. Joel Rosario, który wygrał Belmont na Tonalist powiedział, że to słodko-gorzkie zwycięstwo, bo tak naprawdę kibicował California Chrome, a nie swojemu koniowi.
Ameryka nie musiała jednak już długo czekać na konia trójkoronowanego. W następnym roku, 2015, ta sztuka udała się American Pharoah, a w 2018 roku jego wyczyn powtórzył Justify.
California Chrome po sukcesach w Ameryce wyruszył na podbój Emiratów Arabskich. Podczas pierwszego podejścia jako czterolatek nie dał rady wygrać Dubai World Cup 2015, zajął drugie miejsce za Prince Bishop, koniem syna szejka Mohammeda. Rok później sięgnął już po Puchar Świata w Dubaju i to pewnie, z przewagą ponad trzech długości.
Fazza z Polski przegrał w Dubaju tylko o nos
Dzień Pucharu Świata w Emiratach to nie tylko folbluty. Co roku rozgrywany jest jeden prestiżowy wyścig dla koni arabskich czystej krwi – Dubai Kahayla Classic z pulą nagród 1 mln dolarów. W 2019 roku fantastycznie spisał się w nim trenowany we Wrocławiu przez Michała Borkowskiego Fazza al Khalediah, który wcześniej wygrał Puchar Świata na Longchamp w Paryżu. W Dubaju Fazza przegrał tylko o nos z Af Maheremem, a był prowadzony w dystansie na ostatnim miejscu przez włoskiego dżokeja Pierantonio Covnertino i musiał dużo odrabiać.
Mityng z okazji Dubai World Cup to wydarzenie nie tylko sportowe, ale i turystyczne, kulturalne, społeczne. Przylatują na ten wyścig ludzie z całego świata. Tradycją jest, że dzień wyścigowy poprzedza koncert jednej ze światowych gwiazd, a sceny były ustawiane nawet w sercu pustyni. Dla gości Dubai World Cup śpiewali między innymi: Rod Stewart, Toni Braxton, Seal, Jennifer Lopez, Kylie Minogue, czy Janet Jackson.
Transmisja z Dubai World Cup 2023 w sobotę w Polsacie Sport Premium 5 o godz. 15.55.