Petr Nemec: Takie rzeczy nie powinny się zdarzać na poziomie reprezentacyjnym
"Na pewno mecz i wynik ustawiły dwie szybkie strzelone bramki" - powiedział po spotkaniu piłkarskich eliminacji Euro 2024 Czechy – Polska (3:1) czeski szkoleniowiec Petr Nemec, który przez kilkanaście lat pracował w Polsce.
Biało-Czerwoni od porażki w Pradze rozpoczęli eliminacje do przyszłorocznych mistrzostw Europy. Sam pojedynek zaczął się w dość wyjątkowych okolicznościach, bowiem podopieczni Fernando Santosa przegrywali 0:2 po niespełna trzech minutach gry.
"Na pewno tak szybko strzelone ramki ustawiły mecz i sam wynik. Gdyby one nie padły na początku spotkania, myślę, że byłoby to wyrównane widowisko. To było zaskoczenie nie tylko dla Polaków, ale też dla gospodarzy. Nikt nie jest przyzwyczajony do tego, by strzelić dwie bramki w dwie i pół minuty" – skomentował Nemec, który na żywo oglądał spotkanie.
ZOBACZ TAKŻE: Ekspert grzmi po Czechy - Polska: Pół składu do wymiany i taktyka też!
Jak dodał, zdecydowanie więcej oczekiwał po grze Biało-Czerwonych.
"Jeśli grasz pierwszy mecz eliminacji z najtrudniejszym rywalem z grupy, to nie można tak zaczynać spotkania. Trudno mi to nawet wytłumaczyć, chyba tylko brakiem koncentracji. Ale na poziomie reprezentacyjnym takie rzeczy się nie powinny zdarzać. A szczególnie już pierwszy gol zdobyty po wyrzucie z autu, gdzie niekryty zawodnik swobodnie wyskakuje do główki. Ta sytuacja dodała tylko skrzydeł Czechom, a Polakom je podcięła. Dlatego ciężko też jednoznacznie ocenić grę polskiej drużyny, bo duży wpływ na jej grę miały te szybko stracone gole" – ocenił.
Jego zdaniem Czesi przy prowadzeniu 2:0 mieli też bardzo ułatwione zadanie.
"Nie musieliśmy aż tyle atakować. Można było lepiej się ustawić i pozwolić przeciwnikowi na prowadzenie gry, a samemu szukać okazji w kontrze. W drugiej połowie Polacy byli częściej przy piłce, ale to my strzeliliśmy trzecią bramkę po bardzo pięknej akcji i tak naprawdę wynik był już ustalony" - podkreślił.
Mało widoczny w meczu w Pradze był kapitan Biało-Czerwonych Robert Lewandowski. Nemec przyznał, że snajper Barcelony w kadrze ma znacznie trudniejsze zadanie niż w klubie.
"Robert w reprezentacji nie dostaje takich piłek, jakich potrzebuje. To nie jest piłkarz typu Leo Messi, który weźmie piłkę na środku boiska, przedrybluje czterech przeciwników i coś zrobi. Robert musi otrzymać dobre podanie w polu karnym albo gdzieś w pobliżu – takie piłki otrzymuje w Barcelonie i wcześniej w Bayernie Monachium. To nie jest do końca w jego stylu branie ciężaru gry na siebie. Dlatego też nie powiedziałbym, że on rozczarował w tym meczu" – wyjaśnił.
Czeski szkoleniowiec, który w przeszłości pracował m.in. w Śląsku Wrocław, Widzewie Łódź, Warcie Poznań i Arce Gdynia, stwierdził również, że wpływ na postawę polskiej reprezentacja miała zmiana selekcjonera, która dokonała się stosunkowo niedawno.
"Na pewno trener Santos ma swoją wizję, ale do tego musi mieć zawodników. Tego czasu nie miał zbyt wiele, żeby wszystko poukładać do pierwszego meczu. Niestety, tego czasu będzie jeszcze trochę potrzebował, ale jego zawsze jest za mało" – zauważył.
Nemec, który od dwóch lat pracuje w rodzinnych Teplicach, nie chciał indywidualnie wyróżniać swoich rodaków, ale przyznał, że bardzo pozytywnie zaskoczył go David Jurasek.
"Wypracował drugą bramkę, ale tak naprawdę ciężko pracował przez całe spotkanie. Z dobrej strony w środku pola pokazał się Alex Kral, trudno jednak kogoś wyróżniać, bo zagraliśmy zespołowo, tak, jak sobie wyobrażałem" - ocenił.
Szkoleniowiec uważa, że mimo porażki Polacy wraz z Czechami bezpośrednio awansują na Euro, które w przyszłym roku odbędzie się w Niemczech.
"Nie wyobrażam sobie innego rozwiązania" - podsumował.
Polacy w kolejnym meczu kwalifikacji ME w poniedziałek w Warszawie zmierzą się z Albanią.
Przejdź na Polsatsport.pl