Robert Zieliński: Z pustego i Salomon nie naleje, ale... Salamon i Santos tak
Styl był kiepski, kadra Fernando Santosa cierpiała na boisku i drżała o wynik, ale liczą się trzy punkty z Albanią, a najbardziej to, że znów była walka i ambicja. Robert Lewandowski siadł motorycznie i w trzecim meczu z rzędu nadawał się jako pierwszy do zmiany. Drużyna rodzi się w bólach, a Portugalczyk ma mniej czasu na zbudowanie mocnej ekipy na finały Euro 2024 niż trwa ciąża słonia, bo zostało mu tylko 15 miesięcy. Widać jednak światełko w tunelu.
Choć większość kibiców i ekspertów, patrząc na grę piłkarzy reprezentacji Polski, raczej hołduje powiedzeniu, że "z piasku bicza nie ukręcisz", to jednak po meczu z Albanią bardziej adekwatna będzie jednak parafraza innego znanego powiedzenia, a polska piłka nie jest jeszcze taką zupełną Saharą. "Z pustego i Salomon nie naleje", ale Fernando Santos okazał się w poniedziałek sprytniejszy od króla Salomona.
Plaga kontuzji sprawiła, że w obronie nie mógł wystawić Kamila Glika, Matty'ego Casha, Kamila Piątkowskiego, Bartosza Bereszyńskiego i Arkadiusza Recy, Jan Bednarek grał ze stłuczonymi żebrami, a Jakub Kiwior, Robert Gumny i Michał Karbownik fatalnie zaprezentowali się w przegranym 1:3 meczu z Czechami.
Miał grać w Barcelonie i Milanie
Salomon z pustego nie naleje, ale Santos tak, bo po raz wtóry wskrzesił dodatkowym powołaniem... Salamona. Bartosza Salamona i wystawił zawodnika Lecha Poznań w środku obrony obok Bednarka w spotkaniu z Albanią. Salamon odpłacił się tym, że grał spokojnie, jak profesor (Kiwior, a nawet Bednarek, wyglądali przy nim momentami jak przestraszeni uczniowie), niemal bezbłędnie i został uznany, obok Karola Świderskiego, najlepszym zawodnikiem w naszej drużynie.
Salamon to niezwykły przypadek. Był uważany za wielki talent polskiej piłki, grał we wszystkich reprezentacjach juniorów od U-15 do U-21, już jako siedemnastolatek podpisał kontrakt z włoską Brescią, a w pewnym momencie interesowała się nim nawet Barcelona. Wysoki stoper, inteligentny, dobry technicznie, celnie podający, nieźle czytający grę i ustawiający się na boisku, z umiejętnością rozegrania piłki - wydawało się, że zostanie piłkarzem światowego formatu.
Stało się inaczej. Choć 1 maja skończy już 32 lata, to w reprezentacji Polski zagrał jednak w poniedziałek dopiero jedenasty mecz, mimo że debiutował bardzo dawno temu, dokładnie 10 lat wstecz - 26 marca 2013 roku w meczu eliminacji MŚ 2014 z San Marino (5:0) za kadencji Waldemara Fornalika (w sumie zaliczył u niego 5 meczów). Wpływ na to miały kontuzje, ale i sam zawodnik nie zrobił takich postępów, jak oczekiwano - panowała opinia, że jest na boisku "za miękki i za grzeczny".
Ugrzązł w Serie B, zatrzymały go kontuzje
U Adama Nawałki wystąpił tylko w trzech meczach towarzyskich i jednym eliminacyjnym z Kazachstanem w 2016 roku. Później aż na 6 lat pożegnał się z kadrą. Choć w 2013 roku wpływowy menedżer Mino Raiola załatwił mu kontrakt w słynnym AC Milan, to Salamon nie zagrał tam ani jednego meczu. Nie przebił się i ugrzązł w klubach Serie B i słabszych z Serie A - Pescarze, Cagliari, SPAL, czy Frosinone (w Sampdorii Genua zagrał raptem dwa mecze i musiał odejść).
Odkurzył go dopiero w marcu 2022 roku Czesław Michniewicz, już wtedy, gdy Salamon po latach zagranicznej tułaczki wrócił z ziemi włoskiej do Polski, a konkretnie do Lecha Poznań i został wybrany obrońcą sezonu 2021/22 w Ekstraklasie. W meczu towarzyskim ze Szkocją Salamon spisywał się nieźle, ale opuścił boisko w 44. minucie z powodu kontuzji i z tego powodu nie zagrał w barażowym meczu ze Szwecją ani na mundialu w Katarze.
Santos wskrzesił go dla kadry po raz kolejny, ale awaryjnie, powołując dodatkowo w miejsce kontuzjowanego Bereszyńskiego. Z Czechami go nie wystawił, ale po kompromitacji naszej defensywy w Pradze, ratował się nim w meczu z Albanią i się nie zawiódł. Salamon był spokojny, twardy, pewny, dobrze grał w powietrzu i dyrygował defensywą. Ma spore szanse stać się u Portugalczyka podstawowym obrońcą i zagrać po trzydziestce więcej meczów w kadrze niż wcześniej przez kilkanaście lat. O ile ominą go kontuzje.
Przejdź na Polsatsport.pl