Przepis na reprezentację zdradza Dariusz Gęsior
- Możemy przegrać z Hiszpanią, ale tylko takie zespoły pokażą nam, jakie mamy deficyty. Tylko w ten sposób się rozwiniemy. Moim celem jest awans za półtora roku na kolejne mistrzostwa Europy – mówi Dariusz Gęsior, trener reprezentacji Polski do lat 15, która od wtorku bierze udział w turnieju na Węgrzech. Później biało-czerwonych sprawdzą Włosi.
Przemysław Iwańczyk: Jak wiele czasu zajęło panu przestawienie się z pracy z 17-latkami na prowadzenie trzy lata młodszej grupy? W futbolu trzy lata na tym etapie to kolosalna przepaść.
Dariusz Gęsior: Nie zgadzam się, że jest to kolosalna przepaść, są to trochę młodsi ludzie. Z chłopakami z rocznika 2005 też rozpoczynałem przygodę, kiedy byli młodzi. Jest to nowa grupa, która siłą rzeczy będzie podlegała większej rotacji niż w wyższych kategoriach wiekowych. Nie pierwszy raz przerabiam kadrę U15, kiedyś byłem przecież ambasadorem zanim zacząłem pracować jako selekcjoner. W mojej pracy najistotniejszą sprawą jest jak najbardziej wnikliwe przejrzenie rocznika, jak największa liczba obserwacji. Konsultacje i mecze to konsekwencja tej codziennej pracy.
Marcin Dorna, dyrektor sportowy PZPN, mówi, że każdy kolejny rocznik wchodzący do reprezentacyjnej piłki, jest zdolniejszy. Podziela Pan to zdanie?
Trudno powiedzieć, możemy w tej kwestii jedynie gdybać. Bo co określa, że jakiś rocznik jest lepszy od poprzedniego? Czy liczba zawodników, którzy w wieku 16-17 lat wchodzą do Ekstraklasy, czy może liczba graczy, którzy dosięgną seniorskiej reprezentacji i topowych klubów zagranicznych. Nie da się tego zmierzyć i porównać wprost. Przecież niegdyś też mieliśmy roczniki uchodzące za niezwykle utalentowane. Choćby 1998, gdzie był Krystian Bielik, Hubert Adamczyk, Mateusz Ostaszewski. Wielu fajnych chłopaków. Razem stanowili dobrą grupę, ale później różnie to bywa. Każda generacja ma wybijających się graczy, kiedy są 15-, 16-latkami, a później się to zmienia. Ci wiodący prym bardzo często zaczynają po latach odstawać, trudno im dotrwać nawet do kategorii U17, nie mówiąc już o starszych. Przemysław Bargiel był nawet kapitanem kadry U15 i U16, a dziś ledwie gra w drugiej drużynie Śląska Wrocław.
Jakimi kryteriami kieruje się Pan próbując skompletować drużynę narodową w najmłodszym roczniku? Patrzy Pan na potencjał, czy jednak ulega Pan pokusie, by wysocy i silni zawodnicy zapewnili korzystne wyniki?
Nie chodzi o wyniki. Mamy dwa układy selekcji, część graczy jest w projekcie Future dla późnodojrzewających. Dla nich są osobne zgrupowania. To ciekawi chłopcy, dobrze się prezentują, czasami bierzemy ich do głównej reprezentacji. Oni potrzebują czasu, jak np. Sebastian Kowalczyk, który dziś jest kapitanem Pogoni Szczecin. Wiedzieliśmy, że jest zdolny, ale fizycznie nie był w stanie rywalizować. To nie jest tak, że zapominamy o tych chłopakach, oni na dzisiaj nie dadzą rady rywalom z innych federacji. Do reprezentacji bierzemy zawodników, którzy w danym roku są najlepsi, najbardziej skuteczni, prezentują odpowiednie walory, charakter. Większość z nich przejdzie dalej, do wyższych kategorii, może nawet do seniorskiej piłki. Dla niektórych może to być jednak szczyt możliwości. W każdej federacji tak jest, nie jesteśmy pod tym względem wyjątkiem.
Nad czym pracuje Pan na zgrupowaniach?
Mamy swój model gry, mamy swoje założenia. Przekazujemy chłopakom pewne wartości, zasady stosowane w moim zespole. Zawodnicy, którzy do nas przyjeżdżają, muszą wyróżniać się w swoich klubach, w swoich rocznikach. Mecze są obserwowane, doskonale widzimy, kto jest w jakiej formie. Mamy świetne rozeznanie, kto jak prezentuje się w ataku, a jak w obronie. Przyglądamy się, jak wyglądają poszczególni gracze na różnych pozycjach. Nie jest tak, że mamy stałą grupę, chcemy prześwietlić na zgrupowaniach jak największą liczbę chłopaków. Bywa tak, że w klubie ktoś się wyróżnia, a przyjeżdża na kadrę i pewne cechy zaczynają go ograniczać. Chodzi o takie rzeczy jak stres, brak odwagi. Różnie bywa. Czasem na tle silniejszego, międzynarodowego przeciwnika piłkarz traci swoje walory.
W warstwie piłkarskiej chcę pracować nad organizacją gry, bo przecież na co dzień każdy gra w klubie w innym systemie, w oparciu o inną filozofię. Każdy musi przyjąć podstawy, jak gra reprezentacja. Tak w obronie, jak i ataku, przy czym więcej jest tych pierwszych. Dlaczego? Bo w ofensywie wymagana jest kreatywność. Mając pewne ramy zawodnik ma za zadanie sprzedać swoje umiejętności, niech robi to, co lubi najbardziej. Co ciekawe, to tym lepiej wyszkolonym trudniej jest zrealizować nasze oczekiwania dotyczące defensywy. Mają kłopoty z powrotami, z walką o piłkę, kiedy ma ją przeciwnik. Staramy się rozmawiać z trenerami w klubach, by zwracali na to uwagę. Najpierw to my, sztab szkoleniowy, musimy wiedzieć, czego wymagamy. Przede wszystkim dużej ambicji, determinacji, swobody, odwagi, skuteczności. Takich ludzi szukamy. Nie jest jednak powiedziane, że od razu takich znajdziemy, bywa, że po przejściu do wyższej kategorii zobaczymy pół nowego zespołu.
Powiedział Pan o akcencie stawianym na defensywę. Wydaje się, że w kategorii U15 zawodnik powinien być przede wszystkim na atak.
Zależy kto co rozumie przez obronę. Bo ja definiuję to jako grę wysoką, by przeciwnik miał problem z rozegraniem piłki. Nie należy tego rozumieć, że wszyscy stoją z tyłu i czekają na rywala. Zawszę chce odebrać piłkę – taka dewiza powinna wszystkim naszym zawodnikom. Chodzi o wzmożenie determinacji u zawodników, by zawsze chcieli mieć piłkę u siebie. Nie chcemy sytuacji, w której ofensywnie usposobieni gracze pomyślą, że inni koledzy poradzą sobie w obronie, a później dostarczą mi piłkę. Jeśli jest rywal z wysokiej półki, to cały zespół musi być gotowy do obrony.
Ciężarów w siłowni nie będzie Pan kazał dźwigać swoim podopiecznym podczas zgrupowania?
Nie, u mnie nie ma na to czasu. Nie tędy droga. Chcę, by zawodnicy czuli się u mnie dobrze, przyjeżdżali bez stresu, myśląc pozytywnie. Mają pokazywać się z dobrej piłkarskiej strony, cieszyć się tym, że są w kadrze i dbać o to, by pozostać tu jak najdłużej. Życzę też swoim podopiecznym zdrowia. Choćby Oskarowi Pietuszewskiemu z Jagiellonii Białystok, który w ubiegłym sezonie grał w klubie nawet w kategorii U17, a teraz zmaga się z poważnym urazem. Wszyscy na niego czekamy, bo pół roku nieobecności – a tyle będziemy radzić sobie bez niego - to naprawdę wiele. Chciałbym, żeby na eliminacje Euro, czyli za mniej niż dwa lata, grupa rozumiała zasady, którymi się kierujemy. Zależy mi również na dobrej atmosferze i wierze, że można wygrać z każdym. Takich właśnie graczy staramy się dobrać. Spory nacisk kładziemy również na treningi mentalne, dzięki czemu łatwiej dotrzeć nam do niektórych graczy.
Oczywiście znajdą się tacy, którzy będą pytać, dlaczego nie ma jakiegoś gracza. Odpowiadam wtedy, że nie ma, bo pod jakimś kątem ma problem, by wypełnić nasze oczekiwania. Może ma deficyty, które nie pozwalają mu być w kadrze narodowej. Każdego powołanego, ale i niepowołanego jestem w stanie wytłumaczyć w oparciu o fakty.
Zgodzi się Pan, że w żadnym roczniku od lat już nie ma deficytu na pozycji bramkarza. Potwierdzi Pan tę teorię? W Pana zespole Jakub Zieliński gra w seniorach.
Pewnie większość drużyn narodowych nie ma kłopotów z obsadą tej pozycji. U mnie wygląda to obiecująco, co nie znaczy, że mamy wpadać w samozachwyt. Naprawdę jesteśmy społeczeństwem późnodojrzewającym na tle innych krajów, więc spodziewam się, że za chwilę wyskoczy ktoś nowy. Cieszę się na to, bo będzie dzięki temu większa rywalizacja. Wracając do Zielińskiego, byliśmy w Hiszpanii na meczach z reprezentacją tego kraju i okazało się, że seniorska piłka to nic w porównaniu z tym, co zaprezentował rywal.
Zaczął Pan od mocnych przeciwników. Czeka Was turniej na Węgrzech przeciwko gospodarzom, Finom i Słoweńcom, a później mecze na wyjeździe z Włochami.
Jestem zwolennikiem teorii, że jesteśmy w stanie rywalizować z takimi zespołami jak Norwegia, Szwecja, Irlandia, spodziewam się w starciach z tymi zespołami wyrównanej gry, ale szukam konfrontacji z najlepszymi, by móc się na ich tle sprawdzić, porównać. Tylko wtedy będziemy się rozwijać. Szczerze mówiąc to zawsze chciałbym mieć takich rywali, tyle że drużyny z najwyższej półki chcą grać między sobą, bo też towarzyszy im myśl o rozwoju. Jak przekonać się o własnych deficytach, jeśli nie będą sprawdzać nas takie zespoły jak Hiszpania czy Włochy.
Doświadczenie z Hiszpanią było jednak bolesne. Przegraliście 0:3 i 1:4.
Nie, nie było bolesne. Zdawałem sobie sprawę z tego, co nas czeka. Po meczach chłopcy mówili wprost: kiedy oglądaliśmy prezentację rywala, myśleliśmy, że jest on w naszym zasięgu. Tymczasem nasi podopieczni zobaczyli i zmierzyli się z rówieśnikami, którzy są kompletnie wyszkoleni, świetnie panują nad piłką, a przede wszystkim z determinacją idą do odbioru, kiedy nie mają piłki przy nodze. Im więcej będzie spotkań, w których dostrzeżemy, czego nam brakuje, tym szybciej będziemy szli do przodu.
Ma Pan za sobą doświadczenie awansu na Euro do lat 17 z rocznikiem 2005. Rozumiem, że taki sam plan ma Pan na rocznik 2008.
Taki jest cel. Półtora roku szybko minie i trzeba zaczynać eliminacje. Kiedy sam byłem piłkarzem, nie udało mi się awansować na taki turniej, ale ostatecznie nie robiłem z tego tragedii, bo wystąpiłem w seniorskiej reprezentacji Polski. Ale jeśli mnie pan pyta, odpowiadam, że naszym celem jest awans. Każdy mocno tego pragnie. Wszyscy w Polsce chcą, by każdy rocznik grał na Euro i wcale się nie dziwię, bo to bardzo fajne doświadczenie.
Selekcjonerem kadry seniorów został Fernando Santos, który ma doglądać także młodzieżowe kadry. Co Pan sobie obiecuje po tej współpracy? Z dumą pokaże Pan Portugalczykowi swój zespół?
Każdy rocznik ma innych zawodników, od ich potencjału zależy, jak grać będzie zespół narodowy. Czy będziemy grać jak Hiszpania? To niemożliwe, zawodnicy mają tu określone predyspozycje. Każdy trener jest w innej sytuacji, bo każdy ma inną grupę, jeśli chodzi o jej potencjał.
Lista powołanych na turniej na Węgrzech:
Jakub Porada (DC United), Jakub Peret (Escola Varsovia), Antoni Błocki (Legia Warszawa), Pascal Mozie (Legia Warszawa), Alan Mazurkiewicz (Lechia Gdańsk), Sammy Dudek (Lech Poznań), Jakub Falkiewicz (Lech Poznań), Tymoteusz Gmur (Lech Poznań), Kamil Baj (Pogoń Szczecin), Mateusz Bartkowiak (Pogoń Szczecin), Maksymilian Jóźwiak (Pogoń Szczecin), Kamil Małota (Raków Częstochowa), Michał Ruszkiewicz (Raków Częstochowa), Antoni Uchroński (Raków Częstochowa), Gracjan Czapniewski (Resovia), Mateusz Cegliński (Śląsk Wrocław), Dawid Korzeniowski (Śląsk Wrocław), Jakub Nowak (Southampton), Daniel Węgrzyn (Stal Rzeszów), Jędrzej Hanuszczak (Warta Poznań).
Przejdź na Polsatsport.pl