Koniec koszmaru Stocha i spółki? Thurnbichler odsłania kulisy

Michał BiałońskiZimowe

Przygnieciony do buli podmuchem w plecy Kamil Stoch ląduje o wiele za krótko nie tylko, by wygrać, ale nawet stanąć na podium. Ileż razy widzieliśmy taki obrazek w minionym sezonie? Zresztą wiatr krzywdził nie tylko jego, ale innych skoczków ze światowej czołówki. Czy jest nadzieja na to, że Międzynarodowa Federacja Narciarska FIS urealni rekompensaty za wiatr? Trener polskich skoczków Thomas Thurnbichler zdradził nam kilka szczegółów w tej sprawie.

Kamil Stoch po raz pierwszy od sezonu 2015/2016 ani razu nie stanął na podium Pucharu Świata. W sporej mierze przez warunki wietrzne, które zabrały mu realną szansę na czołową trójkę w kilku konkursach. Zwłaszcza w Zakopanem, gdzie w I serii skoczył 126.5 m i tracił tylko trzy punkty do "pudła", ale w drugiej został wycięty przez wiatr w plecy o sile 1.11 m/s, przez co doleciał tylko do 124. metra. Efekt? Zamiast odrobić stratę do podium, Kamil spadł z szóstej na siódmą pozycję. Dość przypomnieć, że tylko jeden zawodnik na Wielkiej Krokwi musiał radzić sobie wówczas z gorszymi warunkami – Dawid Kubacki, który zmagał się z niekorzystnym powiewem o sile 1.24 m/s. Dla porównania, ówczesny triumfator Halvor Egner Granerud miał tylko 0.21 m/s w plecy.

Natura to jedno, a Borek Sedlak - drugie

Wiatr wiatrem, ale o zapaleniu zielonego światła zezwalającego na skok decyduje nie natura, tylko asystent dyrektora Pucharu Świata Borek Sedlak. I on bywał bezwzględny. Nie cackał się z oczekiwaniem choćby kilkunastu sekund na bardziej sprawiedliwe warunki, tylko puszczał skoczka jak na ścięcie jego marzeń o dobrej odległości.


- Warunki pogodowe to część gry w skokach – upierał się Czech.


Słynna była wypowiedź Kamila Stocha, który w połowie marca chciał wysadzić skocznię w Oslo, po tym, jak został wgnieciony przez wiatr w bulę i spadł z miejsca 10. na 19.


- Dzień zaczął się bardzo dobrze. Aż do ostatniego skoku, który może nie był idealny, ale w moim odczuciu był lepszy od tego pierwszego. Natomiast to, co się zdarzyło w powietrzu, to jest nie fair. Uważam, że tak nie powinno się robić – protestował Stoch na antenie "Eurosportu".


Stoch był wyjątkowo często skazywany na pożarcie przez warunki wietrzne, ale nie tylko wobec niego Borek Sedlak bywał bezlitosny. W marcowym konkursie w Lillehammer Sedlak zapalił zielone światło Andreasowi Wellingerowi w takich warunkach wietrznych, że Niemiec, podobnie jak jego kolega z drużyny Karl Geiger, nie zakwalifikowali się do finałowej "30".

FIS wprowadził rekompensaty za wiatr w 2009 r.

Zwolennicy skostniałego porządku stwierdzą, że skoczkowie nie mają prawa narzekać. Wszak rekompensaty za wiatr FIS wprowadził dopiero w 2009 r. Wcześniej siłę podmuchów mierzono tylko ze względów bezpieczeństwa skoczków.


- Biomechanik, który długo był ekspertem FIS-u w zakresie aerodynamiki - profesor Gerard Hochmuth wyliczył to już dość dawno temu. Jeżeli jeden skoczek skacze w warunkach bezwietrznych, a drugi przy podmuchu metra na sekundę pod narty, to różnica w długości skoku wynosi od 22 do 24 m na skoczni dużej, na małej jest to od około 8 do 10 m, a na mamuciej od 32 do nawet 36 m. Są to wyliczenia z doświadczeń w tunelu aerodynamicznym – powiedział nam były długoletni dyrektor sportowy PZN-u, a wcześniej także trener i sędzia skoków Marek Siderek.


Profesor Hochmuth to nieżyjący od 2011 r. naukowiec z Lipska, który w latach 1998-2003 był ekspertem FIS-u w zakresie skoków.

Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie