Trudny moment Kamila Semeniuka w Perugii. Przełamie się z ZAKSĄ?
- Semeniuk miał bardzo dobry początek sezonu, tak jakby nie odczuwał zmiany miejsca zamieszkania, zmiany kultury, języka. Od listopada jednak jego forma nieco spadła i z czasem jego występy były coraz słabsze, a teraz przeżywa trudny moment - przyznał Carlo Forciniti, dziennikarz Corriere dell'Umbria w rozmowie z Marcinem Lepą.
Marcin Lepa: Jak ocenia Pan pierwszy mecz i szanse Perugii na odrobienie strat z Kędzierzyna Koźla?
Carlo Forciniti, Corriere dell'Umbria: Spotkanie w Polsce było bardzo dobre w wykonaniu obrońców tytułu, którzy mają wiele sposobów na wpędzenie Perugii w kłopoty. Niemniej nasza drużyna to ekipa o wielkim talencie, ze zmiennikami, którzy także w trakcie meczu mogą odegrać ważną rolę. Niemniej 1:3 w pierwszym meczu powoduje, że Perugia ma niewielki margines błędu – musi wygrać w trzech lub czterech partiach, a później jeszcze „złotego seta”. To nie będzie łatwe, bowiem po drugiej stronie siatki trafia na ekipę, która z mojego punktu widzenia jest przede wszystkim niesamowicie silna mentalnie, bardzo mocna, która wie, co i jak musi grać, aby wygrać. To ciężki mecz, misja możliwa do wykonania, ale niewątpliwie niezwykle skomplikowana.
W ostatnich latach Liga Mistrzów była zdominowana przez ekipy z Włoch, zwłaszcza Trentino, ale także inne drużyny, a później Rosji, szczególnie Zenit Kazań, a teraz w ostatnich dwóch latach wygrała ją ZAKSA. Jak odbiera Pan tę zmianę?
W odróżnieniu od Zenitu Kazań, który w poprzednich edycjach był najmocniejszym zespołem, ZAKSA nie była odbierana, jako główny kandydat do zwycięstwa w Lidze Mistrzów. Jednak w poprzednich edycjach w Europie panowała równowaga między najlepszymi i stąd wszystko mogło się wydarzyć. Niemniej jednak fakt, że ZAKSA zdołała wygrać Ligę Mistrzów aż dwa razy z rzędu demonstruje, że jest to zespół, który pod presją umie grać najlepszą siatkówkę i wówczas sprawić, że rywale popadają w kłopoty i wreszcie ulegają. Tak stało się dwa lata temu i w zeszłym roku, kiedy grała bardzo wyrównane spotkania, ale na końcu to ZAKSA właśnie wychodziła obronną ręką. To dowód, że jest to zespół ekstremalnie groźny.
W Perugii występuje dwóch reprezentantów Polski – Leon, który już jest tutaj gwiazdą i Kamil Semeniuk, który przybył w tym sezonie i musi walczyć o swoje miejsce w drużynie. Jak ocenia Pan sezon naszych reprezentantów?
Jeśli spojrzymy na statystyki Leona, to w ataku wykonuje swoją robotę. Oczywiście mógłby lepiej prezentować się w przyjęciu, ale być może to jest jego słabszy punkt. Tym niemniej w ostatnim meczu play off Leon odnalazł zagrywkę, która także dziś wieczorem może być jego ważną bronią. Jego ocena może być więc częściowo pozytywna, ale także pełna niepokoju, ponieważ Leon musi poprawić element przyjęcia.
Semeniuk miał bardzo dobry początek sezonu, tak jakby nie odczuwał zmiany miejsca zamieszkania, zmiany kultury, języka. Od listopada jednak jego forma nieco spadła i z czasem jego występy były coraz słabsze, a teraz przeżywa trudny moment. Być może potrzebuje jeszcze czasu na aklimatyzację, na poznanie rzeczywistości włoskiej ligi i naszego klubu. Ale być może dziś okaże się bronią, która zaskoczy, aby pokonać rywala.
Pana typ?
Myślę, że doczekamy „złotego seta”. A wówczas to już jak rzuty karne w piłce – kto ma więcej sił i szczęścia, wygrywa.
Przejdź na Polsatsport.pl