Co dalej z posadą Andrei Anastasiego? Szkoleniowiec zabrał głos
Sir Sicoma Monini Perugia pożegnała się z Ligą Mistrzów po porażce w półfinale z ekipą Grupy Azoty ZAKSY Kędzierzyn-Koźle. Do tego drużyna z Perugii ma problemy w lidze włoskiej. Dlatego posada trenera Andrei Anastasiego wisi na włosku. Sam szkoleniowiec zabrał głos w sprawie problemów Perugii zaraz po zakończeniu spotkania z kędzierzynianami.
Już po dwóch setach rewanżowego meczu półfinału LM, wiadomo było, że to ZAKSA zagra w decydującym starciu z Jastrzębskim Węglem. Ostatecznie kędzierzynianie wygrali wyjazdowe spotkanie 3:1, a po ostatniej akcji do śmiechu nie było Andrei Anastasiemu. Szkoleniowiec Perugii miał za zadanie awansować do finału rozgrywek i nie sprostał oczekiwaniom prezesa klubu Gino Sirciego.
ZOBACZ TAKŻE: Historyczny moment polskiej siatkówki. "PlusLiga naprawdę wiele znaczy"
O przyszłości Anastasiego po zakończeniu meczu dyskutowali m. in. komentatorzy Polsatu Sport Tomasz Swędrowski i Jakub Bednaruk. - Wróbelki ćwierkają, że to był ostatni mecz Andrei Anastasiego w Perugii (...) Prezes Sirci nie lubi przegrywać - mówili jednym głosem Swędrowski oraz Bednaruk. I dodawali:
- Perugia w poniedziałek gra o życie. Przegrywając z Mediolanem może zakończyć ten sezon już niebawem - powiedzieli komentatorzy Polsatu. Nawiązali w ten sposób do ligowych kłopotów Perugii, która o awans do półfinału ligi włoskiej będzie musiała powalczyć w piątym, decydującym starciu z Allianz Milano.
Po meczu z ZAKSĄ głos zabrał również sam Anastasi, który wrócił do słów Gino Sirciego, które prezes Perugii wypowiedział na kilkadziesiąt godzin przed rewanżem z kędzierzynianami. I mówiąc delikatnie - skontrował narzekającego Sirciego. - Stwarzanie problemów i narzekanie to największy błąd w tym momencie - stwierdził Anastasi w rozmowie z klubowymi mediami.
- Musimy być zjednoczeni i pomagać sobie nawzajem (...) Jako drużyna musimy pozostać jednością i grać jeden za drugiego. Przed nami bardzo ważne mecze - dodał włoski szkoleniowiec.
Przejdź na Polsatsport.pl