Historyczny moment polskiej siatkówki. "PlusLiga naprawdę wiele znaczy"
To już pewne – tegoroczną edycję siatkarskiej Ligi Mistrzów wygra polska drużyna. Do Jastrzębskiego Węgla jako drugi finalista dołączyła Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle. Podopieczni Tuomasa Sammelvuo dwukrotnie pokonali drużynę z Perugii, a Aleksander Śliwka po ostatnim starciu nie krył zadowolenia ze swoich kolegów.
Marcin Lepa, Polsat Sport: To, jak potrafiliście zatrzymać Perugię i to, jak wyszliście z -3 na +4 przy zagrywce Smitha, to było coś nieprawdopodobnego w drugim secie.
Aleksander Śliwka: Dokładnie, każdy dzisiaj zasłużył na wielką pochwałę. Wygraliśmy mecz za trzy punkty w Perugii, która chciała awansować. Mówiliśmy sobie przed meczem, żeby wyjść agresywnie. Chcieliśmy naskoczyć na przeciwnika i pokazać, że też jesteśmy mocni i chcemy grać. Myślę, że to podejście było kluczowe. Mieliśmy tutaj dzisiaj swoje święto, teraz możemy skupić się na chwili odpoczynku.
ZOBACZ TAKŻE: Magiera: Polska i Włochy daleko przed resztą Europy. Solidne dotąd marki przestają nadążać
PlusLiga krok po kroku "drapała", aż "wydrapała" fakt, że trzeci raz z rzędu będzie miała swojego zwycięzcę w Lidze Mistrzów.
Myślę, że jest to wielka chwila, historyczny moment – pierwszy polski finał tych rozgrywek. Tak jak mówisz, trzecią edycję z rzędu wygra polski zespół, więc w Europie PlusLiga naprawdę znaczy wiele. Nikogo się nie boimy, możemy wygrać z każdym i cieszymy się, że tak historyczny moment nadszedł dla polskiej siatkówki. Myślę, że sam finał będzie wielkim widowiskiem i świętem.
Jesteś dumny jako kapitan tej drużyny?
Niesamowicie. To jest drużyna walczaków, ale potrafiących też zachować spokój w wielkich momentach. Nie pamiętam, żeby gdziekolwiek było tak głośno w hali. Gospodarze robili wszystko, żeby uprzykrzyć nam życie, ale zagraliśmy po prostu swoją siatkówkę i to jest wielkość tej drużyny.
Przejdź na Polsatsport.pl