Marek Magiera: Polska i Włochy daleko przed resztą Europy. Solidne dotąd marki przestają nadążać
Sir Sicoma Monini Perugia - Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 1:3. Skrót meczu
Jastrzębski Węgiel - Halkbank Ankara 2:3. Skrót meczu
Jakiś czas temu w magazynie #7Strefa powiedziałem pół żartem, pół serio, że liga włoska siatkarzy jest mocno przereklamowana. Niechybnie życie poniekąd napisało scenariusz potwierdzający tę dość odważną tezę, ale z faktami w polemikę wchodzić nie zamierzam. Bo po prostu nie ma to najmniejszego sensu.
W żadnym wypadku nie zamierzam też udowadniać, że liga włoska jest słabsza od polskiej, bo zwyczajnie tak nie jest, zastanawiam się jedynie dlaczego my, jako kibice, czyli większościowa część środowiska tak łatwo potrafimy podważać sukcesy polskich zespołów na arenie międzynarodowej, albo obojętnie przechodzić obok tak definiowanych opinii z zewnątrz? Nie dziwi, że robią to przedstawiciele innych dyscyplin sportowych w Polsce. Ile razy słyszeliście pytanie – siatkówka, a co to za sport; ile razy słyszeliście o niszy i dyscyplinie świetlicowej; ile razy słyszeliście pytanie, a kto tam w tę siatkówkę oprócz Polaków i Włochów gra? Odpowiedzcie sobie z ręką na sercu – oglądając, kibicując i interesując się naszą ukochaną dyscypliną, czy te zachowania Was nie irytują? Bo mnie bardzo. Nawet w sytuacji, kiedy zdaję sobie sprawę z faktu, że to zwykła zazdrość i po części próba zamaskowania słabości, niemocy, często braku jakiegokolwiek pomysłu na rozwój własnej dyscypliny, o braku zadowalających wyników nawet nie wspominam, bo to – jak mawiał klasyk – oczywista oczywistość.
ZOBACZ TAKŻE: Andrzej Wrona z radą dla siatkarzy ZAKSY. "Dwa dni porządnej imprezy"
PlusLiga, czyli tak naprawdę Polska Liga Siatkówki po raz kolejny pokazała ogromną siłę. Przez lata udało się stworzyć produkt, który jest konkurencyjny w skali europejskiej dla wszystkich, a w większości lepiej rozwiniętych gospodarczo krajów. Oczywiście w walce na budżety nie mamy jeszcze szans z największymi włoskimi, tureckimi, a wcześniej rosyjskimi gigantami, ale mamy stabilne fundamenty, które wspólnie z jakością sportową są w stanie przekonać wielkie gwiazdy światowej siatkówki do grania właśnie w Polsce. Regularne występy w naszych klubach mistrzów olimpijskich, medalistów mistrzostw świata ze złotymi medalistami na czele nie są jednostkowymi przypadkami. Dzisiaj – po dwóch dekadach ciężkiej pracy wielu ludzi – to już niemalże norma. Do tego dochodzą nasi rodzimi gracze, utalentowani i świetnie szkoleni przez wypracowany system. Ci najlepsi rzecz jasna przez centralny system szkolenia.
Trzeci rok z rzędu polski klub wygra siatkarską Ligę Mistrzów. Będzie to albo po raz trzeci z rzędu ZAKSA Kędzierzyn Koźle, albo po raz pierwszy w historii Jastrzębski Węgiel. Dla postronnych kibiców, którzy nie są emocjonalnie związani z ani jednym klubem pewnie nie ma to większego znaczenia, kto wygra finałową potyczkę w Turynie 20 maja. Dla nich będzie się liczyło głównie widowisko, siatkarska jakość i pozytywne emocje. Tych ostatnich nie powinno zabraknąć, więc dodatkowo powinniśmy docenić ten wielki sukces i wyjątkowo go celebrować, bo ludzie z mojego pokolenia doskonale pamiętają, że tak naprawdę, a było to całkiem niedawno, naszym klubom ciężko było się przebić do europejskiej czołówki odpadając w rywalizacji z klubami nie tylko z Włoch, czy Rosji, ale też z Francji, Belgii, Grecji, czy Niemiec. I to wcale nie jest tak, że w tych ostatnich krajach jest jakoś inaczej niż kilkanaście lat temu. Nie! Można o to zapytać naszych siatkarzy, wcale nie było ich tak mało, którzy zdecydowali się ostatnio na grę w Belgii, Francji, Grecji, Niemczech, czy w Turcji. To przez tych kilkanaście lat, kluby występujące w PLS zrobiły ogromny skok wyraźnie wyprzedzając europejską konkurencję pod wszystkimi względami zaczynając od struktur organizacyjno-finansowych.
W tym miejscu wielki szacunek dla włodarzy naszych klubów, którzy umiejętnie zarządzają przede wszystkim zasobami ludzkimi pielęgnując ziarno zasiane dwie dekady temu przez pionierów nowoczesnego funkcjonowania w zawodowym sporcie, legendarnych prezesów Mostostalu Kędzierzyn Koźle i AZS-u Częstochowa Kazimierza Pietrzyka i Andrzeja Gołaszewskiego.