Udręki Lewandowskiego. Nawet on nie zbawi Barcelony. Mrzonki o Messim
Robert Lewandowski po raz pierwszy znalazł się w ogniu ciężkiej krytyki. Nikt nie przeczy, że nasz napastnik przeżywa kryzys formy, ale może prawdziwy obraz jest taki, że choruje cała Barcelona, a Lewandowski nie jest w stanie jej zbawić? Tym bardziej w takiej formie. Barca doczołga się do mistrzostwa Hiszpanii, na pozostałych frontach poniosła klęskę. Dla nas najważniejsze, by Robert Lewandowski pomógł Fernando Santosowi w przebudowaniu reprezentacji Polski.
Po nokaucie w rewanżowym starciu z Realem, w ramach Pucharu Króla, Barcelona odrobiła ligową pańszczyznę i koszmarnie zaprezentowała się z przeciętną Gironą, remisując u siebie 0:0. Przeciętnie grał też "Lewy". W złośliwych komentarzach kibice Barcy proponują mu naukę chińskiego, sugerując przeprowadzkę do tamtejszej ligi. Podobne porady dostają od nich także inni piłkarze Barcelony - Raphinia i Franck Kessie.
Nie ma żadnego przypadku w tym, że w pierwszych 14 meczach ligowych "Lewy" zdobył aż 13 bramek. Tymczasem w ostatnich 14 spotkaniach trafił do siatki rywali ledwie pięć razy. Na dodatek Robert odczuwa skutki uderzenia w plecy, jakie otrzymał od Militao w rewanżowym półfinale Pucharu Króla z Realem.
Na początku sezonu Barcelona dla Roberta była niczym piękna dama na pierwszej randce i wszystko mu się w niej jawiło idealne: uroda, charakter, riposty. Teraz, po upływie siedmiu miesięcy, dojrzał ją bez makijażu i zauważył też zmarszczki. Panna na dodatek jest bezzębna, zwłaszcza w rywalizacji w europejskich pucharach, ma też nienajlepszą reputację. Ledwie uporała się ze zniesieniem zakazu transferów i zatwierdziła nowe nabytki, jak wybuchł skandal korupcyjny z opłacaniem sędziów w latach 2001-2018. Szef UEFA Aleksander Ceferin zagroził nawet wyrzuceniem damy z salonów Ligi Mistrzów.
Jakby tego było mało, kibice podczas niedzielnej konfrontacji z Gironą zaczęli głośno skandować "Messi, Messi", domagając się powrotu Argentyńczyka. Oczywiście zapomnieli, że w ostatnim jego sezonie Barca zajęła dopiero trzecie miejsce w La Liga, a w Lidze Mistrzów dostała łupnia od PSG już na etapie 1/8 finału.
To wszystko musi boleć Lewandowskiego, bo w Bayernie przywykł do innych porządków, z niemałym wyjątkiem – prezydenta klubu Ulego Hoenessa, który trafił za kratki za oszustwa podatkowe. Natomiast nikt "Bawarczykom" nie groził wykluczeniem z Ligi Mistrzów.