Fernando Santos z nowym problemem? "Nie mamy bogactwa"
Jakby po marcowym zgrupowaniu nie brakowało problemów selekcjonerowi reprezentacji Polski Fernando Santosowi, wiele wskazuje na to, że może stracić kolejnego stopera. Bartosz Salamon czeka na wynik próbki B, a jeśli ona potwierdzi badanie A, czeka go dyskwalifikacja za doping. - Na pozycji stopera i tak musimy szukać rozwiązań bardziej przyszłościowych, ale na tej pozycji na pewno nie mamy bogactwa - mówi w rozmowie z Polsatsport.pl Tomasz Kłos, który w kadrze narodowej rozegrał 69 spotkań.
Michał Białoński: Jaka jest pańska opinia po debiucie selekcjonera Fernando Santosa, który przegrał 1-3 z Czechami i po męczarniach pokonał 1-0 Łotwę?
Tomasz Kłos, były obrońca, 69-krotny reprezentant Polski: Na pewno sam trener Santos nie takiego debiutu się spodziewał, jak przegrana w Czechach. Trzeba sobie jasno powiedzieć, że nie trafił ze składem na to spotkanie. Wszystko na to wskazuje, że miał za słabe rozeznanie. Zaskoczył brakiem powołania dla Grzegorza Krychowiaka i Kamila Grosickiego, a dodatkowo na zgrupowanie nie mógł przyjechać kontuzjowany Kamil Glik. Defensywa naszego zespołu była osłabiona. Tłumaczono postawę Jakuba Kiwiora brakiem gry regularnej w klubie, ale w do meczu z Czechami ów brak gry trwał raptem dwa miesiące. Gorzej, jeśli ten stan będzie się utrzymywał już do końca sezonu. Jeśli tak, to nie wyobrażam sobie, by Kiwior czy Bartosz Bereszyński, który również jest rezerwowym w Napoli, byli brani pod uwagę na czerwcowe spotkanie z Mołdawią.
„Bereś” był jednym z nielicznych, którzy swą grą się obronili podczas MŚ w Katarze. Przeciw Czechom nie mógł wystąpić z powodu kontuzji, natomiast fakt, że on nie gra w Napoli jest na naszą niekorzyść.
ZOBACZ TAKŻE: Lewandowski mógł odejść z reprezentacji? Zaskakujące słowa!
Para stoperów Jan Bednarek – Jakub Kiwior była jak skok na głęboką wodę bez dostatecznej umiejętności pływania?
- Przed meczem z Czechami ja też się zastanawiałem nad takim wariantem. Nie znam jednak możliwości Kiwiora. Wiem, jak Janek grał u boku Kamila Glika, natomiast teraz zaczął się zupełnie inaczej ustawiać. Miał udział przy stracie pierwszej bramki. W ogóle obrona nie była monolitem i ani w Janku, ani w Kubie Kiwiorze nie widzę cech przywódczych, a one są konieczne do dobrej gry na stoperze. Takie cechy miał Kamil Glik i przy nim inni zawodnicy rośli jak na drożdżach. Do meczu z Mołdawią zostały jeszcze ponad dwa miesiące, ale najwięcej zależeć będzie od tego, kogo Fernando Santos będzie miał do dyspozycji.
Co by pan radził trenerowi Santosowi?
- Na miejscu trenera Santosa zastanowiłbym się, czy nie skorzystać z doświadczenia Grześka Krychowiaka i Kamila Grosickiego. Ja nie mówię, że powinni grać od początku, ale mogliby służyć charyzmą i doświadczeniem podczas zgrupowania, a także wejść na kilkanaście czy kilkadziesiąt minut w meczu. Zresztą obaj pokazali się z dobrej strony w meczu z Francuzami na MŚ w Katarze.
Sęk w tym, że Krychowiak został kozłem ofiarnym po mundialu, również z uwagi na jego niefortunne wypowiedzi o niedoszłych premiach od premiera. Być może dlatego trener Santos nie chciał go powołać w marcu?
- Pamiętajmy, że Grzesiek to doświadczony i wciąż klasowy piłkarz, natomiast wydaje mi się, iż w tym momencie oczekujemy od niego za dużo. Wszyscy mamy w pamięci Krychowiaka z Euro 2016, który z Sevillą dwukrotnie wygrywał Ligę Europy. I’m sorry, ale tego Grześka już nie będzie! Tak samo, jak nie będzie tego samego Roberta Lewandowskiego, bo Robert ma dzisiaj inną rolę w drużynie i inne otoczenie. Gdy na skrzydłach mieliśmy Kubę Błaszczykowskiego z Łukaszem Piszczkiem, a Kamila Grosickiego z Maćkiem Rybusem, czy „Beresiem” i Artkiem Jędrzejczykiem na lewym, to Robert dostawał po sześć-siedem dobrych dośrodkowań z każdej strony. Boki tak nam hulały, że sytuacje tworzyły się niemal same, a Grzegorz mógł się zająć defensywą. On nie musiał się podłączać do akcji ofensywnych.
Dlatego teraz tym bardziej Grzesiek powinien się zająć stricte defensywą – właśnie takiego „Krychy” potrzebujemy. Jeśli zaangażujemy go w grę do przodu, to straci atuty defensywne.
Gdy Grzesiek przeszedł do Lokomotywu Moskwa, trener powierzył mu rolę wolnego elektronu, który operował również z przodu. Dzięki temu Krychowiak miał asysty i bramki, ale to był klub, a nie reprezentacja.
Ostatnia sprawa: trzeba w końcu spowodować, żeby większe grono zawodników brało odpowiedzialność za wynik na siebie. Nie może być tak, że ona spoczywa tylko na „Lewym” czy Piotrze Zielińskim i oni nie mają z kim grać, nie mają zaufania do innych – ja to wyraźnie odczuwam. To jest nam bardzo potrzebne, aby skupić uwagę przeciwników na kimś innym wreszcie, a nie tylko na „Zielu” i „Lewym”. Oczywiście, ciężar zdobywania bramek będzie zawsze spoczywał na Robercie i to nie ulega wątpliwości, ale kilka procent odpowiedzialności można od niego zabrać i przenieść na inne barki.
Jeżeli będziemy groźni na jednym i drugim skrzydle, to siły defensywne przeciwnika będą rozproszone i chyba o to chodzi. Wówczas dużo więcej swobody w ofensywie będzie miał Robert.
Kamil Glik po operacji kolana wrócił do kadry meczowej Benevento, ale na razie nie podniósł się z ławki, ekipa przegrywa mecz za meczem i jest bliska degradacji do trzeciej ligi. Wierzy pan w powrót Glika do wielkiej formy?
- Chciałbym, aby do tego doszło. Jeśli Kamil nie wróci to formy, to będziemy mieli problem. Sytuacja jego klubu nie jest łatwa – widmo spadku zwiększa presję i trener przed każdym meczem sto razy zastanawia się, kogo na danej pozycji wystawić, żeby uciułać choćby punkt.
Problem będzie tym większy, jeśli próbka B Bartosza Salamona potwierdzi wynik tej A, a tak się na ogół dzieje. Wówczas stopera Lecha czekać będzie dyskwalifikacja. Tymczasem Salamon był jednym z jaśniejszych punktów w meczu z Albanią, choć dowołany został awaryjnie. Widzi pan kogoś wśród polskich stoperów, kto mógłby zastąpić Bartosza?
- Na razie nie widzę nikogo takiego. Owszem, są zawodnicy, ale nie wiem, czy się będą nadawali do reprezentacji. Oczywiście, przeciwko Albanii Bartek Salamon zagrał bardzo dobrze, ale nie zapominajmy o tym, że to dopiero jego pierwszy mecz po dłuższym rozbracie z kadrą. Zobaczymy, czy w czerwcu będzie mógł grać. Miejmy nadzieję, że próbka A została błędnie odczytana i ta B okaże się negatywna.
Na pozycji stopera i tak musimy szukać rozwiązań bardziej przyszłościowych, ale bogactwa na tej pozycji na pewno nie mamy. Jest Paweł Dawidowicz i kilku innych piłkarzy, ale pamiętajmy – fakt, że radzą sobie w klubie, nie oznacza, iż automatycznie poradzą sobie w reprezentacji. W niej jednym słabym występem można spalić wszystkie mosty. Dobrego stopera reprezentacji poznaje się po rozegraniu w niej na wysokim poziomie 20-30 meczów, a nie jednego czy dwóch.