Trener Anwilu Włocławe po finale Pucharu Europy FIBA. "Po przerwie zaczęliśmy realizować założenia"
Anwil Włocławek - Cholet Basket 81:77. Skrót meczu
Szymon Szewczyk: W rewanżu Anwil nadal musi bardzo mocno grać w obronie
Kamil Łączyński: Spodziewaliśmy się, że rywale będą dobrze przygotowani taktycznie do tego meczu
Michał Nowakowski: Cieszę się, że udało nam się wygrać. Zrobiliśmy pierwszy krok
Koszykarze Anwilu Włocławek wygrali we własnej hali z francuskim Cholet Basket 81:77 w pierwszym meczu finałowym Pucharu Europy FIBA. - Po przerwie ochłonęliśmy i zaczęliśmy realizować swoje założenia - powiedział trener gospodarzy Przemysław Frasunkiewicz.
Dla włocławian zwycięstwo w finale Pucharu Europy FIBA byłoby bez wątpienia największym sukcesem w historii. Zresztą żaden polski klub nie zdobył dotychczas tego trofeum. Zespół z Francji także nie ma go w swojej kolekcji, ale chce powtórzyć osiągnięcie innej drużyny z tego państwa - Nanterre, które zdobyło puchar w sezonie 2016-2017. W środę Anwil wykonał w tym kierunku pierwszy krok.
Pierwsza połowa spotkania z Cholet Basket była niezwykle wyrównana i zakończyła się wynikiem 49:53. Wyrównana walka trwała także w trzeciej kwarcie. Ostatnią odsłonę od celnej trójki rozpoczął Malik Williams i włocławianie po wielu minutach pogoni za rywalami wyszli na prowadzenie 67:65. Później polski zespół rozkręcał się z minuty na minutę. Anwil wygrał ostatecznie 81:77 i z niewielką zaliczką pojedzie za tydzień do Francji napisać historię polskiej koszykówki klubowej.
Najwięcej punktów dla włocławian rzucił Philip Greene - 20.
- W drugiej połowie gra się już z bagażem doświadczenia z pierwszej połowy. Ktoś nie trafił trzech rzutów, ktoś kogoś uderzył itd. Zaczyna dochodzić gra mentalna i często druga połowa jest całkiem inna - mówił po meczu Frasunkiewicz.
Ocenił, że jego zespół po przerwie zaczął po prostu lepiej realizować przedmeczowe założenia.
Część błędów w pierwsze połowie wynika ze stresu. Po przerwie ochłonęliśmy. Zaczęliśmy robić to, co mieliśmy od początku. Nasza szersza rotacja to nasz atut - wskazał szkoleniowiec włocławian.
Frasunkiewicz śmiał się, że po drugiej połowie nie ma trzeciej i wówczas "można rzucić wszystkie siły na boisko".
- Taka jest charakterystyka naszego zespołu, że dobrze dzielimy się piłką. Jeżeli jej za długo nie holujemy, to są asysty - wskazał.
Trener Anwilu był bardzo zadowolony także z tego, że żaden z jego graczy w bardzo fizycznym spotkaniu nie odniósł kontuzji.
- Byliśmy gotowi na strefę w ich obronie, a oni jej nie użyli. We Francji w mojej ocenie jednak się ona pojawi - wskazał Frasunkiewicz.
Szkoleniowiec gospodarzy powiedział także, że w czasie środowego meczu we Włocławku czuł się nie jak w 2023, ale jakby przeniósł się w czasie do początku lat 90., gdy Polskę ogarniał boom na koszykówkę.
Gwiazdor rywali Dominic Artis (19 punktów) nie mógł się nachwalić atmosfery w Hali Mistrzów. Wskazywał, że mecz był bardzo wyrównany i miał różne oblicza. "To coś wspaniałego zagrać w takim meczu - przy flagach, oprawie, takim dopingu" - powiedział.
Przejdź na Polsatsport.pl