W sobotę ważny dzień dla polskiego sportu. PKOl wybierze nowego prezesa
Prezes Polskiego Związku Koszykówki (PZKosz) Radosław Piesiewicz oraz prezes Polskiego Związku Sumo (PZSumo) Kewin Rozum kandydują na stanowisko prezesa Polskiego Komitetu Olimpijskiego. Jeden z nich w sobotę zostanie następcą Andrzeja Kraśnickiego, który zrezygnował z ubiegania się na reelekcję.
Pierwotnie Walne Zgromadzenie Sprawozdawczo-Wyborcze miało się odbyć w 2021 roku, ale ze względu na pandemię COVID-19 je odłożono.
ZOBACZ TAKŻE: Radosław Piesiewicz: Mam pomysł, jak pozyskać pieniądze
Początkowo jednym z kandydatów, obok Piesiewicza, był obecny prezes Andrzej Kraśnicki. Miesiąc przed wyborami ogłosił jednak swoją rezygnację z kandydowania.
- Nie chcę podzielić środowiska. Czas na nowe pokolenie, na zmiany, na inne podejście. Do kierownictwa muszą dojść ludzie młodsi, sprawni - argumentował swoją decyzję Kraśnicki.
74-latek kierował PKOl od 2010 roku, kiedy zastąpił Piotra Nurowskiego, który zginał w katastrofie w Smoleńsku. W 2013 roku został wybrany na pierwszą pełną kadencję. Cztery lata później ponownie wygrał wybory.
Po jego rezygnacji wydawało się, że jedynym kandydatem pozostanie 42-letni Piesiewicz, jednak w ostatniej chwili - termin mijał 30 dni przed zjazdem - swoją kandydaturę zgłosił 29-letni prezes PZSumo.
- Potrafię i chcę skutecznie pracować na rzecz polskiego sportu: sportowców, związków, kibiców. Przede wszystkim jestem sportowcem i szczególnie bliskie są mi słowa barona Pierre'a de Coubertina, wskrzesiciela igrzysk olimpijskich: "walcz dobrze". Ja jego słowa rozumiem tak: walcz uczciwie, walcz transparentnie, bez jakiejkolwiek protekcji. Polski sport potrzebuje prawdziwej dobrej zmiany i ja jestem gotów ją przeprowadzić - napisał Rozum w liście skierowanym do delegatów PKOl.
W swoim programie prezes PZSumo wymienia m.in. otwarcie PKOl na sponsoring prywatny, apolityczność, systemowe wsparcie sportowców po zakończeniu kariery czy właściwe zarządzanie.
Rolę pozyskiwania pieniędzy od sponsorów prywatnych podkreśla także drugi z kandydatów Piesiewicz.
- PKOl powinien być bardziej aktywny, powinien pomagać polskim związkom sportowym w pozyskiwaniu środków. Powinny być one pozyskiwane od sponsorów prywatnych i te pieniądze powinny być dystrybuowane między wszystkie związki sportowe. Trzeba pamiętać, że za wynikami sportowymi zawsze stoją finanse. PKOl będzie też bardziej aktywny pod względem legislacyjnym, na pewno będziemy obecni w polskim Sejmie, będziemy walczyć o to, żeby była trzykadencyjność prezesów związków sportowych - zaprezentował swoje credo jako kandydat prezes PZKosz.
Piesiewicz ma spore poparcie w środowisku PKOl, choć nie obyło się też bez kontrowersji wokół niego, a sprawa dotyczyła rzekomego pobierania przez niego prowizji przy zawieraniu umów sponsorskich PZKosz ze spółkami Skarbu Państwa. Kandydat na szefa PKOl zdecydowanie zaprzeczył zarzutom.
- Chciałbym jakby zamknąć to raz na zawsze. Chciałbym, żeby ci co o tym piszą, pisali prawdę. Nie mam i nie pobieram żadnych prowizji z tytułu przychodów ze spółek Skarbu Państwa, tudzież wpływów budżetowych Polskiego Związku Koszykówki czy Polskiej Ligi Koszykówki. To jest temat, tak bym powiedział - kaczka. Jeszcze raz powtórzę: nie pobieram żadnych prowizji - skomentował.
Nowy prezes oraz zarząd zostanie wybrany w sobotę podczas Walnego Zgromadzenia Sprawozdawczo-Wyborczego PKOl. Początek został zaplanowany na godz. 11. Poza samym początkiem, obrady mają się odbywać bez obecności mediów, a na godz. 14 zaplanowano konferencję prasową nowego szefa polskiego olimpizmu.
Przejdź na Polsatsport.pl