Radosław Piesiewicz: Polski sport zasługuje na coś o wiele lepszego
- Motywacją do startu w wyborach były rozmowy z prezesami polskich związków, jakie prowadziłem przez ostatnie 3 lata, i w trakcie których doszliśmy do wniosku, że polski sport zasługuje na coś lepszego. Do tego przede wszystkim potrzebne są fundusze, co pokazał zresztą przypadek koszykówki, która po pomnożeniu budżetu notuje najlepsze lata od bardzo dawna - powiedział, w ekskluzywnym wywiadzie dla Polsatu Sport, nowy prezes Polskiego Komitetu Olimpijskiego Radosław Piesiewicz.
Marcin Lepa: Czy cały proces wyborów był dla Pana niczym zażarta walka podkoszowa, czy raczej swobodny rzut za trzy punkty?
Radosław Piesiewicz: Raczej to drugie, ponieważ moja kampania i rozmowy na temat wizji rozwoju Polskiego Komitetu Olimpijskiego rozpoczęły się ponad 3 lata temu. Od tego czasu przeprowadziłem wiele dyskusji na temat programu, z wieloma prezesami polskich związków, i wynik tego było dzisiaj widać na sali podczas Walnego Zgromadzenia Sprawozdawczo-Wyborczego. Za moją kandydaturą opowiedziało się przecież 82% delegatów.
ZOBACZ TAKŻE: Kim jest Radosław Piesiewicz, nowy prezes PKOl?
Bezcenne wydaje się również Pańskie doświadczenie, jako prezesa Polskiego Związku Koszykówki i Polskiej Ligi Koszykówki. Istotne są przecież znajomość tematu i posiadanie perspektywy "z drugiej strony".
Oczywiście, że tak. Praca nad polską koszykówką dała podwaliny pod to, by w ogóle myśleć o zmianie naszego sportu. Wcześniej tej współpracy na linii związek-PKOl w ogóle nie było, ponieważ ograniczała się do roli biura podróży. Na jej podstawie zapadały tylko decyzje, w jakich strojach wystąpią nasi zawodnicy, jak przetransportować ich na daną imprezę i gdzie zakwaterować, a to zdecydowanie za mało, co zresztą widać po głosach całego środowiska.
Był Pan zdecydowany, by powiedzieć "to ja chcę to zmienić". Co jeszcze było u podstaw podjęcia decyzji o wystartowaniu w wyborach?
Na pewno motywacją były wspomniane rozmowy z prezesami polskich związków, w trakcie których doszliśmy do wniosku, że polski sport zasługuje na coś lepszego. Do tego przede wszystkim potrzebne są fundusze, co pokazał zresztą przypadek koszykówki, która po pomnożeniu budżetu notuje najlepsze lata od bardzo dawna. Bez poważnych środków zainwestowanych w polski basket nie bylibyśmy w stanie zająć 8. miejsca na mistrzostwach świata, 4. na mistrzostwach Europy, i nie dostalibyśmy szansy zorganizowania w naszym kraju dwóch dużych imprez - mistrzostw świata U-23 w koszykówce 3x3, na których będziemy bronili tytułu, oraz EuroBasketu, którego w 2025 roku będziemy współgospodarzami. Te wszystkie dokonania doprowadziły do zakiełkowania myśli, że w podobny sposób można zmienić polski sport, a najlepszym do tego miejscem jest jedna z najważniejszych jego instytucji, a więc PKOl.
ZOBACZ TAKŻE: Tak wyglądały wybory prezesa PKOl (ZDJĘCIA)
Gdyby miał Pan wymienić trzy najważniejsze punkty swojego programu, to które by Pan wybrał? Pomijając już wspomniane przed chwilą kwestie finansowe.
Przede wszystkim PKOl musi stale rozmawiać z poszczególnymi związkami, by wychodzić naprzeciw ich potrzebom. Po drugie, konieczne będzie przeprowadzenie szeregu uwarunkowań legislacyjnych, których projekty mamy już tak naprawdę gotowe, natomiast jako trzecie wymieniłbym jednak finanse, ponieważ bez odpowiedniego budżetu nikt nie jest w stanie niczego zrobić. Nie mogę więc spełnić Pana prośby (śmiech). Pieniądze będą nam potrzebne, by np. zrealizować projekt "Domu Olimpijczyka", mający na celu zadbanie o starszych medalistów olimpijskich. Takich projektów mamy wiele, więc będziemy chcieli je po kolei realizować.
Na budżet organizacji sportowych składają się z reguły wpłaty pochodzące zarówno z budżetu państwa, ale również prywatnych inwestorów. Pan kładzie nacisk na drugi z wymienionych sposobów. Czy PKOl jest gotowy, by pozyskać prywatnych sponsorów?
Myślę, że jak najbardziej jest gotowy, tylko trzeba było znaleźć rozwiązanie, jak umożliwić im inwestycję w polski sport. Jednym z nich jest scentralizowanie praw marketingowych oraz sprzedaż tych praw poprzez PKOl i dostarczenie środków związkom, które będą chciały z takiej współpracy skorzystać. Jestem też po rozmowach z prezesem Suzuki Motor Poland Piotrem Dulnikiem na temat kooperacji. Tych rozwiązań jest bardzo wiele i myślę, że sukcesywnie będziemy zaskakiwali środowisko sportu podpisując nowe umowy.
ZOBACZ TAKŻE: Sebastian Świderski: Radosław Piesiewicz to w tym momencie najlepszy wybór
Do promocji rodzimego sportu będą zapewne potrzebne największe jego gwiazdy. Olimpijczycy, medaliści, ale też reprezentanci mniej popularnych dyscyplin. Pomysłem na to, ma być wspomniany przez pana kanał PKOl TV?
Zgadza się. Myślimy nad tym, by otworzyć własną internetową telewizję, pokazującą wszystkie dyscypliny o mniejszej popularności. Chcemy budować ich rozpoznawalność i markę, ale to tylko jeden z pomysłów. Drugim jest np. powstanie własnej gazety, ale do tego wszystkiego potrzebne są wspomniane wcześniej pieniądze. Dlatego właśnie uważam, że budżet powinien być pomnożony dziesięciokrotnie, byśmy za jakiś czas mogli powiedzieć, że mamy reprezentację olimpijską, która jest w stanie przywieźć z igrzysk 35 medali.
ZOBACZ TAKŻE: Kamil Bortniczuk: Razem z PKOl chcemy zachęcić młodzież do uprawiania sportu
Wie Pan, że media będą rozliczały Pana z takich słów w pierwszej kolejności?
Nie mam z tym problemu... W koszykówce też chciano mnie rozliczać, a po roku od objęcia przeze mnie stanowiska po raz pierwszy od 52 lat awansowaliśmy na mistrzostwa świata. Moja droga na pewno nie będzie usłana różami, będą też na niej ciernie i trzeba będzie wykonać tytaniczną pracę, by zrealizować po kolei cele, jakie sobie postawimy. Będą one zarówno krótkoterminowe, jak i długoterminowe. Jeżeli chodzi o tej pierwsze, to już w przyszłym roku czekają nas przecież igrzyska. Chciałbym, żeby nagrody dla naszych medalistów odpowiednio wzrosły, ponieważ ci ludzie, którzy lecą na te igrzyska i na nich walczą, szykują się do tego całe życie.
Cała rozmowa z Radosławem Piesiewiczem w załączonym materiale wideo.
Przejdź na Polsatsport.pl