Australijczyk wygrał deszczowy etap Giro d'Italia. Norweg nadal liderem

Inne
Australijczyk wygrał deszczowy etap Giro d'Italia. Norweg nadal liderem
fot. PAP

Australijczyk Kaden Groves (Alpecin-Deceuninck) wygrał piąty etap kolarskiego wyścigu Giro d'Italia, z Atripaldy do Salerno (171 km). Prowadzenie w klasyfikacji generalnej zachował Norweg Andreas Leknessund (DSM). Drugie miejsce zajął Włoch Jonathan Milan (Bahrain-Victorious), natomiast trzeci był Duńczyk Mads Pedersen (Trek-Segafredo).

Etap odbywający się w deszczu obfitował w kraksy, w tym trzy na kilku końcowych kilometrach. Dwukrotnie poszkodowany był faworyt wyścigu Remco Evenepoel (Soudal-Quick Step): raz niedługo po starcie, gdy na drogę wybiegł pies, i drugi, ok. dwóch kilometrów przed metą, gdy przewróciło się kilku kolarzy przed nim.

 

ZOBACZ TAKŻE: Rosyjscy i białoruscy kolarze mogą startować pod neutralną flagą

 

Mistrz świata wyglądał na obolałego, ale ukończył etap na rowerze. Przedstawiciel jego teamu poinformował, że pierwsze badania nie wykazały żadnych złamań, ale jeszcze w środę wykonane zostaną prześwietlenia.

 

Na finiszu tuż przed końcem rywalizacji przewrócił się z kolei Mark Cavendish (Astana Qazaqstan), który stracił kontrolę nad rowerem i nie mógł włączyć się w walkę o etapowy triumf. Brytyjczyk minął linię mety... na plecach, na piątej pozycji. Później jednak zweryfikowano wyniki, cofnięto czwartego na mecie Włocha Alberto Dainese (DSM) na 34. lokatę, a Cavendish awansował o jedną.

 

Przewracającego się roweru Brytyjczyka nie zdołało ominąć kilku rywali, w tym Andrea Vendrame (AG2R Citroen). Włoch został sklasyfikowany na ósmej pozycji, ale tuż po minięciu mety wpadł na barierki i został zniesiony na noszach.

 

Sam Groves również leżał siedem kilometrów wcześniej, na jednym z zakrętów, wraz z kilkoma innymi zawodnikami. Wówczas jednak poszkodowani zebrali się dość szybko i dołączyli do grupy na czele stawki.

 

- Sam jestem zaskoczony. Wszystko szło dobrze, ale potem upadłem na rondzie siedem kilometrów przed końcem. Na szczęście, udało mi się szybko założyć łańcuch i dogonić prowadzącą grupę, ale to nie było miłe, wszyscy straciliśmy głowę. Koledzy wykonali świetną robotę, a na koniec byłem w dobrej pozycji i miałem jeszcze dość sił, żeby rozpocząć finisz i wygrać. To spełnienie marzeń, tym bardziej że skupiałem się na tym wyścigu od listopada czy grudnia - powiedział Australijczyk, cytowany przez portal cyclingnews.com.

 

Jedyny reprezentant Polski Cesare Benedetti (Bora-hansgrohe) uplasował się na 128. pozycji.

 

W klasyfikacji generalnej prowadzenie utrzymał 25. w czwartek Leknessund, który nadal ma 28 s przewagi nad Evenepoelem. Belg za drugim razem upadł w tzw. strefie chronionej, w związku z czym nie poniósł strat czasowych. Trzecie miejsce zajmuje Francuz Aurelien Paret-Peintre (AG2R Citroen) - 30 s za liderem.

 

W czwartek kolarze będą mieli do przejechania 162 km etapu ze startem i metą w Neapolu. Wyścig zakończy się 28 maja w Rzymie.

MC, PAP
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie