Górnik Zabrze kontynuuje zwycięską passę. Piąta porażka Widzewa Łódź z rzędu u siebie
Piłkarze Górnika Zabrza wygrywając w Łodzi z Widzewem 3:2 odnieśli piąte z rzędu zwycięstwo w ekstraklasie. Gospodarze natomiast przegrali piąty z kolei mecz na własnym stadionie.
Na boisku w Łodzi spotkali się sąsiedzi ze środkowej części w tabeli. Na trzy kolejki przed końcem sezonu Widzew i Górnik mieli tyle samo punktów, choć jeszcze kilka tygodni temu oba kluby wiele w tabeli dzieliło. Łodzianie z każdą wiosenną kolejką i stratą punktów spadali jednak coraz niżej i dopiero wygrywając ostatnio w Legnicy z Miedzią (1:0) przerwali passę dziewięciu remisów i porażek. Za to zabrzanie przyjechali do Łodzi rozpędzeni - po czterech zwycięstwach, w których nie stracili gola.
ZOBACZ TAKŻE: Kluczowy piłkarz zostaje w Widzewie Łódź
Początkowo jednak sposobu na pokonanie Daniela Bielicy szukali gospodarze. Już w czwartej minucie mógł to zrobić Mato Milos, ale po dobrym dośrodkowaniu Chorwat w zasadzie podał pikę w ręce bramkarza Górnika. W pierwszym kwadransie szansę mieli też goście, którzy łatwo przedostawali się pod bramkę Widzewa prawą stroną boiska. W 15. minucie bardzo blisko zdobycia gola był Paweł Olkowski, ale jego strzał z narożnika pola karnego zatrzymał się na poprzeczce.
Gol padł pięć minut później i z prowadzenia cieszyli się gospodarze oraz ich ponad 17 tys. kibiców na trybunach. Bardzo dobre dośrodkowanie Patryka Stępińskiego wykorzystał niepilnowany w polu karym Bartłomiej Pawłowski, który pokonał Bielicę strzałem głową.
Podopieczni trenera Jana Urbana mogli szybko odpowiedzieć, kiedy w pole karne łodzian wpadł Daisuke Yokota, jednak płaskie uderzenie Japończyka obronił Henrich Ravas. Słowak nie dał się też pokonać Damianowi Rasakowi, a piłka po strzale Olkowskiego przeleciała nad poprzeczką bramki Widzewa.
Górnik po stracie gola był wyraźnie lepszy. Zepchnął łodzian do obrony i w końcu sposób na defensywę oraz bramkarza gospodarzy w 39. minucie znalazł Dani Pacheco. Hiszpan pokonał Ravasa płaskim strzałem po tym, jak piłkę w środku pola stracił Ernest Terpiłowski.
Zabrzanie poszli za ciosem i jeszcze przed przerwą objęli prowadzenie. W 44. minucie po indywidulanej akcji Yokoty piłka spadła pod nogi Serba Borisa Sekulica, który umieścił ją w bramce beniaminka.
Druga połowa rozkręcała się wolniej, ale okazała się równie ciekawa. Drużyna trenera Janusza Niedźwiedzia ruszyła do odrobienia jednobramkowej straty, ale ich akcje były zbyt schematyczne na dobrze zorganizowaną obronę Górnika. Bramce gości zagrozili jedynie po rzucie rożnym, kiedy główkował Austriak Martin Kreuzriegler.
Zabrzanie częściej zaś próbowali strzałów z dystansu. W przypadku Pacheco obronił Ravas, a uderzenia Rasaka i Yokoty były niecelne. Czekali też na kontrataki i jeden z nich przyniósł im powodzenie. W 72. minucie dalekie podanie przejął Yokota, który ograł w polu karnym Kreuzrieglera i nie dał szans Ravasowi.
To nie był jednak koniec emocji w toczonym w szybkim tempie spotkaniu. Nadzieje łodzian w 82. minucie przywrócił bowiem Łotysz Andrejs Ciganiks, który wykończył akcję Pawłowskiego. Wcześniej jednak w grze Widzew utrzymał Ravas. Słowak był bowiem górą w sytuacji sam na sam z Yokotą.
W samej końcówce gospodarze przycisnęli zespół z Zabrza, lecz nie udało się odwrócić losów meczu i uchronić się przed piątą z rzędu porażką na własnym stadionie.
Widzew Łódź - Górnik Zabrze 2:3 (1:2)
Bramki: Pawłowski 20, Ciganiks 83 - Pacheco 39, Sekulic 44, Yokota 72
Widzew Łódź: Henrich Ravas - Patryk Stępiński, Serafin Szota, Mateusz Żyro (46. Martin Kreuzriegler) - Paweł Zieliński (59. Andrejs Ciganiks), Marek Hanousek (59. Juljan Shehu), Dominik Kun, Mato Milos - Ernest Terpiłowski (73. Fabio Nunes), Jordi Sanchez (78. Kristoffer Hansen), Bartłomiej Pawłowski
Górnik Zabrze: Daniel Bielica - Boris Sekulic, Emil Bergstroem, Richard Jensen (80. Kryspin Szcześniak), Erik Janza - Paweł Olkowski (70. Kanji Okunuki), Damian Rasak, Lukas Podolski, Dani Pacheco (85. Jean Mvondo), Daisuke Yokota (85. Robert Dadok) - Szymon Włodarczyk (70. Piotr Krawczyk)
Żółte kartki: Hanousek, Szota - Szcześniak
Przejdź na Polsatsport.pl