Szokujące wyznanie słynnego trenera. "Piłem po dwa litry wódki dziennie"
Jego podopieczni dominowali przez wiele lat na światowych arenach, a on sam uznawany był za legendę. Fritz Zueger, trener największych gwiazd narciarstwa alpejskiego, zdradził jednak, że miał również mroczniejszą stronę. Przez długi czas zmagał się z poważnym uzależnieniem od alkoholu.
Zueger rozpoczął przygodę ze sportem od pracy w roli serwisanta Doris de Agostini, brązowej medalistki mistrzostw świata w zjeździe z 1978 roku i zdobywczyni Małej Kryształowej Kuli za klasyfikację generalną zjazdu w sezonie 1982/1983. Szybko okazało się jednak, że ma on o nartach dużo większe pojęcie i Karl Frehsner włączył go do sztabu reprezentacji Szwajcarii.
ZOBACZ TAKŻE: Pobił sławny rekord! Nikt wcześniej tego nie dokonał
Pod okiem Fritza Zuegera dojrzewały takie gwiazdy, jak Michael von Grueningen (dwukrotny mistrz świata i brązowy medalista igrzysk w Nagano), Steve Locher (brązowy medalista igrzysk z Albertville), Paul Accola (trzykrotny medalista mistrzostw świata i brązowy medalista igrzysk z Calgary), Urs Kaelin (wicemistrz olimpijski z Lillehammer i dwukrotny wicemistrz świata) czy Amerykanin Bode Miller (czterokrotny mistrz świata i zdobywca sześciu medali olimpijskich).
Zakończenie trenerskiej kariery Szwajcara zbiegło się w czasie z dwoma tragicznymi wydarzeniami w jego życiu. Jeden z jego braci zmarł, zaś drugi zginął tragicznie podczas polowania. Zueger kompletnie się załamał, a smutki topił w alkoholu. Legendarny szkoleniowiec przyznał wprost, że jego uzależnienie osiągnęło niebotyczne rozmiary.
- Piłem po dwie butelki wódki dziennie, a potem potrafiłem jeszcze pić całą noc. Stoczyłem się na dno. Wyglądałem okropnie, nic mnie nie cieszyło, byłem jak duch - powiedział w rozmowie z "Blickiem".
Fritz Zueger dodał, że to, iż jeszcze żyje, jest zasługą jego żony, z którą związany jest od 1988 roku. Partnerka szkoleniowca chowała naboje do strzelby, by Zueger nie targnął się na swoje życie i nie odwróciła się od niego, gdy ten najbardziej potrzebował pomocy.
- Bez niej nie dałbym sobie rady - przyznał trener.
Co ciekawe, demony alkoholizmu 68-latek pokonał głównie siłą woli.
- 14 miesięcy temu zapisałem sobie w notatniku: "To był ostatni łyk alkoholu w moim życiu". I do dziś nie wypiłem ani kropelki. Znów cieszę się życiem w trzeźwości - zakończył Zueger.
Szwajcar dodał, że choć cały czas śledzi uważnie to, co dzieje się w świecie narciarstwa alpejskiego, nie myśli póki co o powrocie do pracy.
Przejdź na Polsatsport.pl